Biały Dom: USA i Polska kontaktowały się z Ukrainą ws. incydentu z rakietą

2022-11-18 23:17 aktualizacja: 2022-11-20, 08:31
Przewodów, Fot. PAP/Wojtek Jargiło
Przewodów, Fot. PAP/Wojtek Jargiło
Przedstawiciele USA i Polski kontaktowali się z Ukrainą w celu wyjaśnienia faktów dotyczących rakiety, która we wtorek spadła w południowo-wschodniej Polsce - poinformowała rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre.

Jak pisze agencja Reutera, Warszawa i jej zachodni sojusznicy twierdzą, że dowody z miejsca zdarzenia wskazują na eksplozję spowodowaną przez ukraiński pocisk obrony powietrznej, który "zabłądził" w pogoni za rosyjską rakietą.

"Nie widzimy nic, co przeczyłoby wstępnej ocenie Polski, że przyczyną wybuchu w Przewodowie była ukraińska rakieta obrony powietrznej" - oświadczył w środę szef Pentagonu Lloyd Austin. Dodał jednocześnie, że niezależnie od końcowych wyników ostateczną winę za incydent ponosi Rosja.

Kijów zaprzecza, że była to ukraińska rakieta. Twierdzi, że ma dowody na "rosyjski ślad" w wybuchu.

Siły rosyjskie przeprowadziły we wtorek po południu zmasowany atak rakietowy na Ukrainę, wymierzony głównie w obiekty energetyczne. Tego dnia na terenie leżącej blisko granicy z Ukrainą wsi Przewodów (woj. lubelskie) spadł pocisk, doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków.

MSWiA: w Przewodowie doszło do nieszczęśliwego wypadku

Szef MSWiA Mariusz Kamiński pytany w sobotę w RMF FM o najnowsze ustalenia w sprawie wybuchu w Przewodowie poinformował, że ustalenia polskich i zagranicznych ekspertów wskazują na to, że doszło tam do nieszczęśliwego wypadku.

"Nasze ustalenia, jak również ustalenia naszych podstawowych partnerów wskazują na to, że doszło do nieszczęśliwego wypadku w wyniku agresywnych działań rosyjskich na terytorium Ukrainy, związanych z atakami rakietowymi" - powiedział Kamiński. Dodał, że duże natężenie uderzeń rakietowych miało miejsce na terytorium zachodniej Ukrainy.

"Były użyte rakiety ukraińskie, których celem było strącanie rakiet rosyjskich. Wszystkie informacje jakimi dysponujemy wskazują, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, że jedna z rakiet ukraińskich, której celem było strącenie rakiety rosyjskiej spadła na terytorium naszego państwa" - powiedział minister.

Odnosząc się do zarzutów, że rząd zbyt długo nie informował obywateli o tym, co stało się w Przewodowie zaznaczył, że była to niezwykle ważna sytuacja, nie tylko z punktu widzenia opinii publicznej w Polsce, ale całej międzynarodowej sceny politycznej.

"Musieliśmy działać i podejmować dalsze decyzje w oparciu o fakty i to nie fakty, które komunikuje nam ktoś z zewnątrz, ale fakty ustalone przez naszych ekspertów, naszych biegłych. Musieliśmy wiedzieć co się wydarzyło, żeby podejmować dalsze strategiczne decyzje" - mówił Kamiński.

Dodał, że przede wszystkim bazowano na ocenach polskich ekspertów. "Wysłaliśmy najlepszych ludzi z wojskowych instytutów naukowych z Warszawy, również z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego z Warszawy. Nie mamy w Hrubieszowie, w powiecie, ekspertów, którzy mogliby przekazać informacje skutkujące całkowitą zmianą sytuacji międzynarodowej, gdyby potwierdziła się pierwsza taka emocjonalna myśl, że zostaliśmy zaatakowani przez obce państwo, nie tylko my ale NATO" - podkreślił.

Szef MSWiA zapewnił, że śledztwo dotyczące tego co stało się w Przewodowie jest śledztwem o najwyższym priorytecie.

"Już biorą w nim udział eksperci międzynarodowi, zewnętrzni, którzy będą to śledztwo wspierali" - powiedział. Dodał, że na miejscu byli eksperci amerykańscy; zapewnił, że w odpowiednim momencie do opinii publicznej trafią komunikaty w tej sprawie. (PAP)

autor: Marcin Chomiuk

kw/