Czeskie wojsko musi zachować swoje doświadczenia z operacji antyterrorystycznych, ale przede wszystkim musi przygotować się do wojny na dużą skalę z zaawansowanym przeciwnikiem, powiedział Rzehka. Zdaniem szefa sztabu generalnego na to, że dojdzie do działań wojennych w Ukrainie wiele wskazywało jeszcze przed 2014 roku, kiedy to Rosja anektowała Krym. "Nasze zachodnie społeczeństwa nie chciały tego widzieć i nie chciały słuchać tych, którzy to widzieli” - powiedział.
W rozpoczęciu dorocznej narady po raz ostatni uczestniczył kończący drugą kadencję prezydent Milosz Zeman. Podkreślił, że udział czeskich żołnierzy w misjach zagranicznych jest niezastąpiony, a Republika Czeska ponosi odpowiedzialność za światowe bezpieczeństwo jako członek Sojuszu Północnoatlantyckiego (NATO). Uznał, że należy pomagać Ukrainie walczącej z rosyjską agresją, ale nie można zapominać o innym wrogu, a mianowicie o międzynarodowym terroryzmie.
Premier Petr Fiala zauważył, że ostatnie eksplozje rakiet na terytorium Polski pokazały, że zawsze istnieje ryzyko eskalacji konfliktu. Podkreślił, że Rosja w ciągu ostatniej dekady systematycznie podważała porządek międzynarodowy, wielokrotnie łamała niepisane i pisane zasady stosunków międzynarodowych. Według niego Ukrainie trzeba pomóc, aby jak najszybciej zakończyć rosyjską agresję.
W podobnym tonie wypowiadała się także minister obrony Jana Czernochova, która stwierdziła, że bezpieczeństwo Republiki Czeskiej i Europy jest związane z wynikiem wojny na Ukrainie. Jej zdaniem konflikt pokazał, jak ważne dla Czech jest posiadanie aktywnej rezerwy. Czeska armia ma aktualnie niespełna 4 tys. żołnierzy w aktywnej rezerwie. W ciągu kilku najbliższych lat chce zwiększyć ich liczbę do 15 tys. W czeskich siłach zbrojnych jest około 27 tys. żołnierzy zawodowych.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
gn/