O decyzji sądu poinformowała PAP rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku w Gdańsku prok. Grażyna Wawryniuk. "Sąd zastosował wobec podejrzanej dozór policji" – przekazała prokurator.
"Jako osoba, na której ciąży obowiązek sprawowania pieczy nad dzieckiem, dwuletnią córką, nie sprawowała tej pieczy w sposób należyty" - powiedziała PAP prokurator Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk.
Podkreśliła, że 24-latka zamieszkiwała z dzieckiem od października do listopada w namiocie, przy ujemnej temperaturze powietrza, co spowodowało u dziecka rozstrój zdrowia na czas poniżej siedmiu dni, w postaci ostrego zapalenia nosa i gardła.
"Przy czym dziecko było narażone na poważniejsze skutki, w postaci bezpośredniego niebezpieczeństwa ciężkiego rozstroju zdrowia, a nawet ciężkiego obrażenia ciała, w postaci wychłodzenia, powodującego ciężkie schorzenia, na przykład układu oddechowego" - wskazywała Wawryniuk.
W poniedziałek po południu funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie od pracownika socjalnego, że w lesie przy al. Jana Pawła II w Gdańsku rozstawiony jest namiot, w którym prawdopodobnie przebywa dziecko. Informacja została potwierdzona przez funkcjonariuszy.
Policjanci wylegitymowali mężczyznę i dwie kobiety, w tym 24-letnią matkę dziecka. Z namiotu wydobywał się dym papierosowy, a dwulatka wyglądała na wyziębioną i miała na sobie koszulkę z krótkim rękawkiem.
Funkcjonariusze natychmiast okryli dziecko kocami i folią termiczną oraz wezwali karetkę. Po wstępnym badaniu dziewczynki lekarz stwierdził, że dziecko jest wychłodzone, głodne i ma infekcję górnych dróg oddechowych. Dziecko zostało przewiezione do szpitala na dalsze badania.
24-letnia matka dwulatki została zatrzymana i doprowadzona do policyjnego aresztu. W środę kobieta została przesłuchana przez prokuratora. "Nie przyznała się do winy i twierdziła, że dzieckiem opiekowała się właściwie" - podkreśliła prokurator Wawryniuk.
Dodała, że prokurator złożył wniosek w sądzie o aresztowanie podejrzanej. "24-latka nie jest z Gdańska, jest osobą bezdomną, więc istnieje ryzyko, że może uciec" - zaznaczyła.
Kobieta odpowie za narażenie córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Grozi jej do pięciu lat więzienia. (PAP)
Autorzy: Piotr Mirowicz, Dariusz Sokolnik
js/