Do zdarzenia doszło 27 czerwca w wielkopolskim Jarocinie podczas odsłonięcia pomnika prof. Jana Szyszki. Na uroczystości poza zaproszonymi gośćmi pojawiły się osoby, usiłujące zakłócić powagę imprezy. Działacz Stowarzyszenia Jarociński Ruch Samorządowy trzymał transparent z napisem „Wstyd i hańba. Pawlicki miasto nie jest twoje”. Byli też tacy, którzy wystąpienia zaproszonych osób próbowali zagłuszyć gwizdami. Z kolei 65-letni Janusz Ziętkiewicz z Jarocina (wyraził zgodę na upublicznienie danych osobowych i wizerunku) założył czarną koszulkę z napisem „J… PiS”.
Po uroczystości policja wszczęła postępowanie o wykroczenie przeciwko Ziętkiewiczowi z art. 141 kw. Taką decyzję podjęto po zawiadomieniu jednego z uczestników, który oświadczył, że poczuł się urażony napisem. Zgodnie z przywołanym artykułem „kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany”.
Sąd – wyrokiem nakazowym - ukarał mężczyznę grzywną w wysokości 50 zł. Ziętkiewicz złożył odwołanie od wyroku i zapowiedział publicznie, że żadnej kary płacić nie będzie. Dlatego sprawa została skierowana na posiedzenie główne, które odbyło się w piątek.
Mężczyzna został oskarżony o nieprzyzwoite zachowanie w postaci zaparkowania samochodu z napisem „J… PiS” przed siedzibą komendy jarocińskiej policji. Drugi dotyczył pojawienia się w koszulce z tym samym napisem na uroczystości odsłonięcia pomnika prof. Jana Szyszki.
Oskarżony: politycy używają gorszych słów
65-latek nie przyznał się do winy. Oświadczył, że jest to jego indywidualny protest, ponieważ nie zgadza się z sytuacją w kraju spowodowaną przez obecny rząd Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego – jak wyjaśnił - od kilku lat porusza się samochodem z napisami „Konstytucja - strefa wolna od PiS”, „J… PiS” czy „Wolność sądów i kobiet”. Ponadto - jak dodał - nosi t-shirty za napisem „J… PiS”. W sądzie oświadczył, że politycy używają gorszych słów i nikt nie traktuje ich wypowiedzi jako niestosownych.
Sędzia SR Karolina Kiejnich – Kruk uznała winę oskarżonego i wymierzyła karę grzywny w wysokości 50 zł.
Zdaniem sądu spornymi w zarzucie nie były opisane zachowania oskarżonego tylko to, czy takie zachowanie jest społecznie szkodliwe. Według sądu art. 141 kw chroni dobro, jakim jest kultura języka polskiego i szacunek do niego. „Oczywiście to, co jest słowem nieprzyzwoitym, a co nim nie jest zależy od kontekstu społecznego i od czasów, w którym żyjemy” – powiedziała. Podkreśliła, że używane kiedyś słowo j…,które oznaczało „bić”, dzisiaj takiego znaczenia już raczej nie ma.
Sąd: słowo uznawane za wulgarne
„Z doświadczenia życiowego i słownika języka polskiego wiemy, że jest to słowo uznawane za wulgarne. Natomiast wulgaryzmy są słowami nieprzyzwoitymi i doprowadzają do wulgaryzacji całego języka polskiego. Nie chcemy chyba doprowadzić do sytuacji, w której bezprawiem odpowiadamy na bezprawie” – oświadczyła podczas uzasadnienia wyroku. Dodała, że – według niej - udział w protestach i manifestacjach, uświadamianie społeczeństwa, punktowanie władzy, której działania są złe i powinny budzić sprzeciw są skuteczniejszymi sposobami na osiągnięcie celu od tego sposobu, który wybrał oskarżony.
„Używanie wulgaryzmów jest dzisiaj powszechnie osłuchane i wyświechtane. Więc w jakim kierunku to wszystko dąży. Co będzie następne? Jeżeli taka agresja słowna i obrażanie kogoś staje się już normą, to ma oznaczać, że później będzie już agresja fizyczna. Takie kwestie przecież eskalują” – zauważyła.
Zdaniem sądu jeżeli chce się doprowadzić do debaty publicznej na temat sytuacji w Polsce, to tym bardziej trzeba ważyć słowa, których się używa, "bo słowa mówią też o klasie człowieka, który je wypowiada" - zaznaczyła.
Obrońca wnosił o uniewinnienie
Adwokat Robert Kornalewicz, który wnioskował o uniewinnienie powiedział w rozmowie z PAP, że rozumie argumentację sądu pierwszej instancji, ale zapowiedział złożenie apelacji.
„Sąd słusznie zauważył, że mojego klienta cechuje tzw. społeczne nieposłuszeństwo obywatelskie i taką ma postawę. Natomiast pytanie brzmiało, czy to, co robi jest społecznie szkodliwe i stanowi wykroczenie. To jest uznaniowe i akurat ten sąd w tym składzie tak orzekł. Ale ta kara pokazuje, że ta szkodliwość jest bliska niskich granic” - powiedział.
Oskarżony na salę rozpraw przyszedł ubrany w koszulkę z napisem "J.... PiS". Jego adwokat przyznał, że nie jest zwolennikiem używania słów, które są etycznie wątpliwe w przestrzeni publicznej i na sali sądowej.
„Tu zaistniała taka specyficzna sytuacja. Sąd nawet nie mógł zwrócić uwagi p. Januszowi na temat ubioru, bo jego strój był przedmiotem postępowania i dopóki wyrok nie uprawomocni się, to ten napis na koszulce nie może być uznany za nieprzyzwoity na sali sądowej. Gdyby sędzia kazała zdjąć koszulkę, to natychmiast zostałaby wyłączona ze sprawy z uwagi na uprzedzenie do sprawy. Dlatego sąd słusznie zrobił nie reagując na ubiór klienta” – wyjaśnił. Wyrok jest nieprawomocny.(PAP)
autorka: Ewa Bąkowska
mar/