B. członek zarządu województwa śląskiego Beata Białowąs: informacje jakobym zniszczyła urzędową dokumentacje - insynuacje

2022-11-29 11:33 aktualizacja: 2022-11-29, 20:47
W sejmiku tydzień temu doszło do zmiany władzy
W sejmiku tydzień temu doszło do zmiany władzy
W związku z informacjami podawanymi przez Urząd Marszałkowski w Katowicach jakobym zniszczyła urzędową dokumentację po złożeniu rezygnacji z funkcji członka zarządu, informuję, że są to insynuacje nie mające żadnego pokrycia w rzeczywistości - przekazała PAP Beata Białowąs.

Prowadzone przez wewnętrzną komisję postępowanie ma wyjaśnić sprawę zniszczonych dokumentów, znalezionych w toalecie Urzędu Marszałkowskiego Woj. Śląskiego w Katowicach, krótko po tym, gdy w regionalnym sejmiku doszło do zmiany władzy. Jak dotąd sprawa nie została zgłoszona organom ścigania.

Jak informowały media, firma sprzątająca znalazła 15 worków urzędowych pism przepuszczonych przez niszczarkę, a 12 worków, znalezionych przez sprzątaczkę w toalecie, zawierało zniszczone już dokumenty. W trzech kolejnych workach znaleziono dokumenty, które były w całości.

Jak powiedział PAP rzecznik Urzędu Marszałkowskiego Sławomir Gruszka, "zawartość tych trzech worków wskazywała, że były to rzeczy od pani (b. członek zarządu województwa, Izabeli - PAP) Domogały. Było tam kilka dokumentów, które powinny być zarchiwizowane". "Inny z członków zarządu, pani Beata Białowąs, dopytywała o niszczarkę. Część dokumentów była przygotowana do zniszczenia w punkcie poligraficznym. One też zostały zabezpieczone. Trwa próba zweryfikowania, co było w tych 12 workach, gdzie były zniszczone dokumenty" - poinformował Sławomir Gruszka.

Do zarzutów w rozmowie z PAP odniosła się Beata Białowąs. "W związku z informacjami podawanymi przez Urząd Marszałkowski w Katowicach jakobym zniszczyła urzędową dokumentację po złożeniu rezygnacji z funkcji członka zarządu, informuję, że są to insynuacje nie mające żadnego pokrycia w rzeczywistości" - przekazała.

Jak przypomina, decyzja o przejściu na stronę opozycji przez marszałka Jakuba Chełstowskiego spowodowała, że złożyła ona rezygnację i odeszłam z zarządu. "Decyzja ta wiązała się z koniecznością opuszczenia w kilka godzin gabinetu, w którym przebywałam prawie 4 lata" - podkreśliła Białowąs. "Moje prywatne notatki, zaproszenia, ogólnodostępne raporty, kartki świąteczne, kartki z życzeniami, czy stare gazety, foldery nie są dokumentami, które wymagają archiwizowania. Nie są to dokumenty, w rozumieniu instrukcji kancelaryjnej. W związku z tym, moim obowiązkiem było uporządkowanie stanowiska pracy i zniszczenie zbędnych dokumentów" - dodała.

"Część dokumentów, które nie zostały zniszczone, zostały umieszczone w osobnym pudle, a następnie poprosiłam pracownika urzędu o przekazanie tej informacji sekretarzowi urzędu, żeby podjęto decyzję o dalszej procedurze z dokumentami, które nie zostały zniszczone" - przekazała Białowąs.

"Ataki na mnie wynikają z insynuacji niepopartych żadnymi dowodami i naruszają moje dobre imię, dlatego będę podejmować zdecydowane kroki prawne, jeśli będą się powtarzać" - zapowiedziała.

Ponad tydzień temu Prawo i Sprawiedliwość straciło większość w Sejmiku woj. Śląskiego. Po utworzeniu przez marszałka regionu Jakuba Chełstowskiego i trojga dotychczasowych radnych PiS klubu "Tak! Dla Polski", głosowali oni z dotychczasową opozycją, wybierając nowy zarząd województwa. Stanowisko stracił m.in. wybrany z listy Koalicji Obywatelskiej wicemarszałek Wojciech Kałuża, którego porozumienie z PiS przed czterema laty dało tej partii władzę w regionie.(PAP)

autor: Grzegorz Bruszewski

(PAP)

mar/gn/