Betlejem: z roku na rok rośnie emigracja chrześcijan [WIDEO]

2022-12-02 08:23 aktualizacja: 2022-12-02, 12:43
Bazylika Narodzenia Pańskiego. Fot. PAP/Andrzej Lange
Bazylika Narodzenia Pańskiego. Fot. PAP/Andrzej Lange
Niewielu chrześcijan zostało w Ziemi Świętej. Z roku na rok emigracja jest coraz większa – mówi PAP.PL Ewa Rishmawi, Polka mieszkająca w Betlejem.
 
Pamiętam pierwszy rok, kiedy tutaj przyjechałam. Nie było jeszcze muru, mogłam się swobodnie poruszać, pojechać do Jerozolimy, czy Tel Awiwu. Potem każdego roku wszystko zaczęło zacieśniać się coraz bardziej. Pamiętam też dokąd sięgało wtedy Betlejem, a dokąd sięga dziś. Niewyobrażalnie zostało to wszystko okrojone" – mówi PAP.PL Ewa Rishmawi, która od 34 lat mieszkająca w Betlejem.

Spotykamy się w sklepie, w którym pracuje pani Ewa, tuż przy Polu Pasterzy, trzy kilometry od Betlejem, w niewielkiej miejscowości Beit Sahour. Według tradycji to właśnie tutaj Anioł Pański wezwał pasterzy do oddania czci narodzonemu Chrystusowi. Na pamiątkę tego wydarzenia obecnie stoi tu mała kaplica zbudowana na planie centralnym, z trzema bocznymi absydami, w których znajdują się malowidła ukazujące objawienie Anioła pasterzom, pokłon pasterzy przed leżącym w żłobie Jezusem oraz powrót radosnych pasterzy do swoich stad. W kopule kaplicy umieszczono świetliki, aby słońce wlewające się do środka świeciło takim blaskiem, jaki ujrzeli pasterze w chwili, kiedy Anioł zwiastował im narodzenie Chrystusa.

Sklep pani Ewy mieści się u podnóża Pola Pasterzy. Można tu kupić nie tylko zwykłe pamiątki z Ziemi Świętej, które sprzedawane są na każdym rogu, ale także wyroby produkowane przez chrześcijan z drewna oliwnego. "To bardzo twarde drewno, w którym bardzo trudno się pracuje. A wiele wyrobów w naszym sklepie to prawdziwe dzieła sztuki" – zaznacza pani Ewa. "Te produkty są podstawą utrzymania ludności chrześcijańskiej w Betlejem" - przyznaje.
 

"To ogromna pomoc dla ludzi, którzy tutaj żyją"

Wyjaśnia, że ramach prowadzonej przez Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie kampanii S.O.S. dla Ziemi Świętej produkty te wysyłane, a następnie sprzedawane w Polsce. "To ogromna pomoc dla ludzi, którzy tutaj żyją" – zapewnia pani Ewa. "Życie chrześcijan w Ziemi Świętej jest bardzo trudne, w ogóle jak życie w Ziemi Świętej" – opowiada pani Ewa. "Nas, chrześcijan różnych wyznań, niewielu tutaj zostało. Trwa ogromna emigracja spowodowana zarówno sytuacją polityczną, jak i gospodarczą. Z roku na rok jest ona coraz większa, bo tutaj praktycznie nie ma żadnego przemysłu i gdyby nie było drewna oliwnego, to nie wiem z czego ludzie by utrzymywali" - wyjaśnia.

Te dzieła sztuki rzeźbione w drewnie, które można nabyć w sklepie pani Ewy, docenił nawet papież Franciszek. W centralnym miejscu nad ladą wisi duże zdjęcie papieża z jedną z rzeźb. Ale szczególnie polubili je polscy pielgrzymi. "Polskim miesiącem jest luty, wtedy mamy najwięcej grup przyjeżdzających z Polski" – mówi z uśmiechem pani Ewa. Nie ukrywa, że bardzo tęskni za Polską. "Dopiero kiedy jestem w Polsce, to czuję, że żyję. Polska to mój kraj i w Polsce jest moje serce" – mówi. Przyznaje też z dumą, że jej wnuki mają obywatelstwo polskie. "To dla mnie bardzo ważne ze względu na ich przyszłość" – podkreśla.

Każdy Polak przechadzający się uliczkami Betlejem zwróci uwagę na sklep Roniego Tabasha. Nie tylko dzięki zdjęciu pary prezydenckiej – Andrzeja i Agaty Dudy - kupujących tutaj pamiątki z Ziemi Świętej, ale także dzięki plakatom zachęcającym do wejścia do środka. „Taniej niż w Biedronce tylko w Betlejem” lub „Roni kocha Polskę i Polaków” - głoszą hasła z witryny sklepowej.

„Jestem dumnym palestyńskim katolikiem” – przedstawia się na początku rozmowy Roni. Potrafi powiedzieć kilka zdań w języku polskim, ale swobodniej czuje się w języku angielskim. „Dla Polaków być może mój sklep jest mały, ale zapewniam, że mam wielkie serce. Bardzo kocham Polaków i ten sklep jest dla was zawsze tani” – zaznacza.

Roni to nie tylko biznesmen, ale także artysta. Na ścianie jego sklepu, tuż obok figurek, krzyżyków, ikonek, różańców i pocztówek z Betlejem, wiszą też wycinki polskich gazet, które pisały o Ronim, a także duże zdjęcie z papieżem Franciszkiem. Zostało zrobione w 2014 roku, kiedy śpiewał dla papieża. „Śpiewałem taką smutną piosenkę, bo nasza sytuacja w tym miejscu jest smutna, ale mamy mocną wiarę i całym sercem chcemy pozostać w Ziemi Świętej. Dlaczego? Bo bez nas Ziemia Święta jest tylko kamieniami, a my jesteśmy żywymi kamieniami tej ziemi” – wyjaśnia.

Podkreśla, że sytuacja Palestyńczyków jest naprawdę bardzo trudna, ale jeszcze trudniejsza jest sytuacja palestyńskich katolików. „Betlejem to miejsce dla pielgrzymów i bez nich nie możemy tutaj żyć. Dlatego zawsze zapraszam pielgrzymów, szczególnie z Polski, bo wiemy, że jesteście ludźmi ogromnej wiary” – mówi Roni.
 
„W pandemii przez dwa lata nie mieliśmy tutaj żadnej pracy. I nagle w środku lockdownu otrzymałem z Polski zamówienie na dużą liczbę figurek z drewna oliwnego i różańców od ks. Waldemara Cisło ze Stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie” – wspomina.
Zgodnie z raportem „Prześladowani i zapomniani? 2020-2022” wydanym pod koniec listopada przez Papieskie Stowarzyszenie Pomoc Kościołowi w Potrzebie, prawie 75 lat po utworzeniu państwa Izrael liczba chrześcijan na Zachodnim Brzegu spadła z 18 proc. do mniej niż jednego proc.

Z Betlejem Daria Kania (PAP)

gn/