Na początku grudnia do katalogu Netflixa trafił wyczekiwany dokument „Sr.” poświęcony ojcu Robertowi Downeyowi seniorowi. Nazywany pionierem kinematografii amerykański aktor, scenarzysta i reżyser, którego widzowie znają z takich produkcji, jak „Magnolia”, „Boogie Nights” czy „Family Man”, zmarł 7 lipca 2021 roku wskutek powikłań choroby Parkinsona. „Odszedł spokojnie we śnie, po latach nierównej walki z siejącą spustoszenie chorobą. Był prawdziwym indywidualistą, który mimo wszystko potrafił zachować optymizm” – pożegnał ojca Robert Downey Jr. w poście opublikowanym na Instagramie.
Przed śmiercią twórcy „Putney Swope” obaj panowie wystąpili w poświęconym mu dokumencie, który teraz doczekał się premiery. W „Sr.” gwiazdor „Iron Mana” wraca wspomnieniami do okresu dzieciństwa, kiedy rozpoczął przygodę nie tylko z aktorstwem, ale i używkami. Do tych eksperymentów popchnął go nie kto inny, jak jego ojciec. Podczas jednego z wieczorów pokerowych zorganizowanych w domu Downeyów, senior zauważył swojego sześcioletniego wówczas syna z kieliszkiem wina w dłoni. Zamiast jednak upomnieć malca i zabrać mu alkohol, wręczył mu skręta i kazał się zaciągnąć. „Niemal natychmiast zrozumiałem, jak wielki i głupi błąd popełniłem” – przyznał po latach Downey Sr.
Reżyser miał też notorycznie zabierać kilkuletniego Roberta juniora na pokazy filmów przeznaczonych wyłącznie dla dorosłych widzów. Obsadzał również syna we własnych, zgoła niepokojących i nieodpowiednich dla młodych odbiorców, produkcjach. Dość wspomnieć nakręconą w 1970 roku czarną komedię „Pound”, która traktuje o grupie czekających na uśpienie bezpańskich zwierząt granych przez aktorów. Pięcioletni wtedy Downey Jr. wcielił się w chorego szczeniaka. Dwa lata później pojawił się w innym kontrowersyjnym filmie swojego ojca – westernie zatytułowanym „Pałac Greasera”. W jednej ze scen musiał patrzeć, jak jego matka, która też grała w tej produkcji, jest brutalnie bita. Z kolei bohater grany przez chłopca został finalnie zamordowany przez Indian.
Ekscentryczny model wychowania miał destrukcyjny wpływ na życie Downeya Jr.
W dokumencie Netflixa, który rzuca nowe światło na skomplikowaną relację ojca i syna, gwiazdor „Sherlocka Holmesa” ujawnił, że ten ekscentryczny model wychowania miał destrukcyjny wpływ na jego dalsze życie. Trzykrotny zdobywca Złotego Globu przez lata zmagał się z wyniszczającym uzależnieniem, zaliczył też wiele bolesnych upadków. Na koncie prócz prestiżowych nagród i nominacji ma także aresztowania oraz pobyty w ośrodkach odwykowych. W 1997 roku trafił do więzienia, gdzie spędził sześć miesięcy. „Dorastałem w rodzinie, w której wszyscy brali narkotyki. Marihuana była u nas podstawowym produktem, jak ryż. Przez ojca uzależniłem się w wieku ośmiu lat. Myślę, że postąpilibyśmy niedbale nie wspominając o tym, jaki to miało na mnie wpływ” – powiedział w filmie dokumentalnym Downey Jr. „Bardzo chciałbym móc przegapić tę dyskusję” – odpowiedział mu skruszony senior.
W filmie "Sr." pokazane zostaną nie tylko rozmowy obu Downeyów, ale też wywiad z 1988 roku, w którym aktor wyznał, że wspólne zażywanie narkotyków było dlań sposobem na nawiązanie więzi z ojcem. „Czułem wtedy, że tata próbuje wyrazić miłość do mnie w jedyny znany mu sposób” – stwierdził gwiazdor. Od niespełna dwóch dekad aktor żyje w trzeźwości. Jak podkreśla, jedną używką, z której nie zrezygnował, jest kofeina. (PAP Life)
js/