"Uważam, że każdy widz znajdzie w tym przedstawieniu coś, z czym się będzie identyfikował i coś, z czym się nie będzie zgadzał. Mówię tu o ludzkich postawach" - wyjaśnił reżyser. "Dla mnie praca nad tym spektaklem to dodatkowa frajda, bo to jest dramat napisany fantastycznie w stylu i formie. Mam takie uczucie, że po tym, co obecnie króluje w kulturze, czyli naszej 'golonce z chrzanem', ja mogę wreszcie zjeść ptysia" - dodał Englert.
"Często okazuje się, że ci, którzy się wpakowują w jakiekolwiek układy - czy to są układy towarzyskie, układy elitarne czy też polityczne - wszyscy, jak nas uczy historia, jako ludzie tracą na tym. Tracą jako jednostki" - mówił. "Na pewno gdzieś się zaciera granica między szlachetnością a egocentryzmem, pomiędzy pychą a skromnością. Gubimy to, bo 'Mizantrop' uczy, że pycha jest siostrą władzy" - wyjaśnił.
Reżyser zaznaczył, że realizując dramat Moliera "nawet nie starał się na nowo rozkładać akcentów". "Uczucia tych postaci są prawdziwe. One wierzą w swoje przekonania. Alcest, czyli tytułowy mizantrop, po prostu nie ma żadnych wątpliwości, że ma rację" - mówił. "Podobnie, jak większość działających dziś publicznie - nie mają żadnych wątpliwości, iż służą jakiejś sprawie lub buntują się w jedynie słusznej sprawie. Ale gdy pogrzebiemy - to u większości z nich odkryjemy, że zaimek 'ja' dominuje. 'Ja zbawiam świat, ojczyznę'" - powiedział. Wyjaśnił, że "Molier w swoich sztukach używał zaimka 'ja' bardzo często, podobnie jak wyrażeń 'mnie', 'dla mnie'". "Współcześnie argument 'to jest dla mnie ważne' kończy dyskusję" - ocenił dyrektor Teatru Narodowego.
"Dla jednych taka postawa jest cyniczna, dla innych będzie wyrazem misji - ale dla jednych i drugich, gdy przyjrzymy się jej bliżej, okaże się, że jest nie do końca prawdziwa; że jest podszyta egoizmem" - podkreślił.
Englert zwrócił uwagę, że "w tym dramacie Alcest przegrywa". "Co więcej, u Moliera nikt nie wygrywa i na tym polega wielkość tej sztuki. Przegrywa cały świat, w którym się poruszamy" - ocenił. "Tutaj nie ma ani jednej jednowymiarowej postaci, nawet służący mają kilka oblicz" - wyjaśnił. Według reżysera "np. Celimena jest postacią pokroju dzisiejszej feministki". "Walczy z traktowaniem kobiety w sposób przedmiotowy" - zaznaczył.
"Z kolei przyjaciel Alcesta Filint nie jest żadnym opozycjonistą, nie jest przykładem człowieka zrównoważonego. Przy okazji 'załatwia swój interes z Eliantą'" - mówił. "On jest nieco konformistą i chętny do kompromisów. Sam mówi o swoim postępowaniu w sztuce do Alcesta: 'ty z żółcią, a ja z flegmą'" - przypomniał. "Zgadza się, że należy iść do sądu wtedy, gdy ma się 'plecy'. Że tylko niegodziwi wygrywają w tym świecie. On to akceptuje" - wyjaśnił reżyser.
Przyznał, że "dramat Moliera uczy, że nie jesteśmy tak prostolinijni i jednoznaczni, jak nam się wydaje". "Że nie można być w stu procentach przekonanym, iż ma się rację. Rozkrok między szlachetnością a interesownością, pychą a skromnością, między wyrzutami sumienia a własną korzyścią – to jest najciekawsze w tej sztuce i w każdym z nas" - podkreślił.
Englert odniósł się także do kwestii przekładu sztuki przez Jerzego Radziwiłowicza. "Jeżeli nie rujnujemy wiersza, mówimy wierszem, a publiczność ze zdumieniem potem pyta, czy to było wierszem - oznacza to, że wygraliśmy" - powiedział. "Po prostu udało nam się tę formę zużyć dla dobra sprawy, a nie dla popisów" - dodał.
"Wiersz niesie ze sobą niebezpieczeństwo tzw. drezyny. To znaczy, że jak się gra wierszem - to się go rytmicznie podaje i wychodzi takie ta-ta-ta-ta-ta" - mówił. "Jak wiersz się mówi dobrze - to wszystkie te techniczne kwestie, jak np. gdzie jest średniówką, idą w diabły. Bo zwykle akcent logiczny jest wtedy stawiany tak, że pada na średniówkę i nie trzeba liczyć" - wyjaśnił. "Jak się dobrze, logicznie mówi wierszem - to wystarczy tylko właściwie akcentować i nie dać się uwieść rytmowi, bowiem wiersz w całości ma tę samą ilość zgłosek. To rodzi pytania o to, gdzie zrobić pauzę, gdzie przyspieszyć, a gdzie zwolnić" - zaznaczył Englert, podkreślając, że "'Mizantrop' jest czysto aktorskim przedstawieniem".
"Jak się gra klasykę - to w tej klasyce trzeba znaleźć konwencję zrozumiałą dla widowni. Jeśli tego reżyser i aktorzy nie rozumieją - to przegrywają" - wyjaśnił dyrektor Teatru Narodowego.
Jak przypomniano, "na premierze w 1666 r. widziano w niej satyrę na paryskie salony z ich snobizmem i hipokryzją". "Ale Molier zawarł w utworze uniwersalne pytanie o sens postawy tytułowego bohatera. Czym jest mizantropia Alcesta: bezkompromisowym przywiązaniem do prawdy czy skazanym na porażkę buntem przeciwko społecznym konwencjom? I czy miłość może mizantropię uleczyć?" - napisano o "Mizantropie" w zapowiedzi spektaklu.
Na stronie Teatru Narodowego reżyser wyjaśnił, że "w 'Mizantropie' chodzi o proces usadawiania się w społeczeństwie, o stosunek do świata, w którym żyjemy, o empatię lub jej brak". "Mizantrop jest o nas" – podkreślił.
"Jaki jest sens postawy głównego bohatera, czym jest mizantropia Alcesta? Czy Alcest to szaleniec, który idzie na zatracenie, przegrany, cierpiący idealista, czy wściekły egocentryk, demonstracyjnie obnoszący się ze swoją szlachetnością?" - czytamy w zapowiedzi.
Michał Mizera w tekście "Nie rób z siebie przedstawienia!" zamieszczonym w programie spektaklu zauważył, że "Molier doskonale rozumiał wagę wyrozumiałości i dystansu wobec różnorodności ludzkich charakterów". "Jego farsy i komedie w krzywym zwierciadle owe wady wyolbrzymiają i wyśmiewają, ale też dzięki temu oswajają je, czynią ludzkimi, znośnymi właśnie" - napisał.
"Był zarazem Molier twórcą teatru szczególnie wyczulonym na granice hipokryzji, uchwytując je tam, gdzie z wyrozumiałości zmienia się ona w obłudę i manipulację, czyniącą z innych ludzi nie partnerów, wspólników i sąsiadów, a sprawców i ofiary, wygranych i przegranych" - ocenił Mizera.
Przekładu dokonał Jerzy Radziwiłowicz. Reżyseria - Jan Englert. Scenografię i kostiumy zaprojektowała Martyna Kander. Muzyka - Paweł Paprocki. Za reżyserię światła odpowiada Karolina Gębska.
Występują: Grzegorz Małecki (Alcest), Paweł Paprocki (Filint), Przemysław Stippa (Oront), Justyna Kowalska (Celimena), Edyta Olszówka (Elianta), Beata Ścibakówna (Arsinoe), Robert Jarociński (Akast), Hubert Paszkiewicz (Klitander), Robert Czerwiński (Drewniak), gościnnie Damian Mirga (Bask) i gościnnie Mariusz Urbaniec (Gwardzista).
Premiera "Mizantropa" - 10 grudnia o godz. 19 na scenie Studio Teatru Narodowego w Warszawie. Kolejne przedstawienia - 11, 13-15 grudnia.(PAP)
Autor: Grzegorz Janikowski
js/