W premierowy weekend „Wieloryb” był wyświetlony w zaledwie sześciu amerykańskich kinach. Mimo to zarobił aż 360 tysięcy dolarów. W przeliczeniu na jedno kino dało to więc 60 tysięcy dolarów, co jest najlepszym tegorocznym wynikiem filmu wprowadzonego do kin w ograniczonej dystrybucji. Poprzednim liderem tego zestawienia był film „Wszystko wszędzie naraz”, który zadebiutował w dziesięciu kinach, przynosząc zysk 50 tysięcy dolarów w przeliczeniu na jedno kino.
Zarówno „Wieloryb” jak i „Wszystko wszędzie naraz” to filmy, których dystrybucją zajmuje się specjalizujące się w takich niezależnych produkcjach studio A24. Tytuły wprowadzane do kin przez tę firmę często bardzo szybko zyskują status kultowych. Czy tak będzie też z „Wielorybem”, tego nie wiadomo, ale film ze świetnie ocenianą rolą Brendana Frasera raczej nie będzie finansową klapą. Tytuł nie schodzi z ust widzów i krytyków od początku września, kiedy to miał premierę w Wenecji. Póki co w Stanach Zjednoczonych do 21 grudnia będzie go można oglądać jedynie w Los Angeles i Nowym Jorku. Wynik minionego weekendu wskazuje na to, że widzowie są ciekawi tego, co przygotował dla nich Aronofsky („Requiem dla snu”).
Porównania z „Wielorybem” nie wytrzymuje inny film znanego reżysera, który także można teraz oglądać w Stanach w ograniczonej liczbie kin - „Imperium światła” Sama Mendesa. Produkcja ta zarobiła o 200 tysięcy dolarów mniej niż dzieło Aronofsky’ego, choć wyświetlano ją w 110 kinach. „Imperium światła” zarobiło 160 tysięcy, co daje średnią 1455 dolarów na kino.
Brendan Fraser w rozmowie ze znanym przyjacielem. Ciekawostki zaskoczyły fanów
Po fenomenalnej roli w filmie "Wieloryb" nazwisko tego aktora jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Sęk w tym, że jest odmieniane źle. "Poddałem się" - powiedział 54-letni gwiazdor, komentując to, że przestał walczyć o poprawną wymowę. Tym bardziej że nawet jego wieloletni przyjaciel, Adam Sandler, wymawia je źle. I to podczas przeprowadzania wywiadu dla serwisu Variety.
Rozpoczynając rozmowę dla serwisu Variety, Adam Sandler powiedział: "Kiedy po raz pierwszy spotkałem Brendona Frasera... To twoje pełne imię, prawda? Brendan Fraser".
"OK. Poddaję się". 54-letni aktor powiedział po tym, jak Sandler i kilka innych osób nadal nazywało Brendana - Fray-zsura. Tak, jak serial Frasier. Podczas gdy prawidłowa wymowa jest najbliższa słowu "brzytwa - razer".
Fani szybko przyznali na Twitterze, że także od lat wymawiali jego nazwisko błędnie. Dzień zaś, w którym komik - w głównej mierze przez przypadek - wyjaśnił kwestię nazwiska swojego przyjaciela, dla niejednego fana był nowym początkiem. (PAP Life)
moc/