Piłkarze reprezentacji Francji po raz czwarty awansowali do finału mistrzostw świata. Triumfowali w 1998 i 2018, a przegrali decydujący mecz w 2006 roku.
Natomiast zespołowi Maroka, którego 14 piłkarzy urodziło się poza granicami kraju, na pocieszenie został fakt, że był pierwszym w historii afrykańskim półfinalistą mistrzostw świata. W przeszłości na etapie ćwierćfinałów odpadły Kamerun (1990), Senegal (2002) i Ghana (2010).
Selekcjoner Marokańczyków Walid Regragui, który zaledwie trzy miesiące przed mundialem zastąpił krytykowanego za decyzje personalne Bośniaka Vahida Halilhodzica, szybko znalazł wspólny język z nowymi podopiecznymi. Efektem były m.in. zwycięstwo nad Belgią 2:0 w fazie grupowej, wyeliminowanie (po rzutach karnych) Hiszpanii w 1/8 finału oraz wygrana 1:0 z Portugalią w ćwierćfinale.
Wydawało się, że przeciwko Francji Regragui będzie mógł wystawić najsilniejszy skład. Wracający po kłopotach zdrowotnych Noussair Mazraoui z Bayernu Monachium i Nayef Aguerd z West Ham United znaleźli się w awizowanym składzie wyjściowym, ale ostatecznie ten drugi - praktycznie w ostatniej chwili - został zastąpiony przez Achrafa Dariego.
Od początku wystąpił mający wcześniej problemy zdrowotne kapitan Romain Saiss, lecz musiał zostać zmieniony już w 21. minucie.
Kłopoty kadrowe miał też trener Francuzów Didier Deschamps. Nie dość, że już od pewnego czasu nie mogą grać m.in. Karim Benzema, N'Golo Kante, Paul Pogba, Presnel Kimpembe, Christophe Nkunku i Lucas Hernandez, to na dodatek z powodu przeziębienia (taką wersję podano) nie zagrali w środę Adrien Rabiot i Dayot Upamecano.
Na trybunach zdecydowaną przewagę mieli Marokańczycy. Francuskich kibiców, jak zapowiadały media, było ok. trzech tysięcy. "Trójkolorowych" wspierał z trybun m.in. prezydent Emmanuel Macron.
W bramce obrońców tytułu wystąpił tradycyjnie Hugo Lloris. To jego 144. występ w reprezentacji (śrubuje krajowy rekord), a przy okazji 19. spotkanie w MŚ. Na mundialowej liście wszech czasów - biorąc pod uwagę tylko bramkarzy - jest liderem ex aequo z Niemcem Manuelem Neuerem.
W dziewięciu poprzednich meczach Maroko straciło tylko jednego gola, na dodatek samobójczego (2:1 w grupie F z Kanadą), ale w środowym półfinale ich bramkarz Bono z Sevilli wyciągał piłkę z siatki już w piątej minucie. Strzelcem był Theo Hernandez, który dopadł do przypadkowo odbitej piłki i kopnął precyzyjnie obok słupka.
Ten gol sprawił, że w kolejnych minutach spotkanie było bardzo ciekawe i otwarte. Marokańczycy nie mogli skupiać się tylko na obronie, z której słynęli dotychczas na mundialu. Musieli zaatakować, narażając się na kontrataki rywali.
W efekcie wydarzenia na boisku zmieniały się jak w kalejdoskopie. Najpierw mocno z dystansu strzelił Azzedine Ounahi, ale świetnie obronił Lloris.
W odpowiedzi - w 17. minucie - Olivier Giroud trafił w słupek. Wkrótce potem doświadczony obrońca Milanu, w innej dogodnej sytuacji, pomylił się jeszcze bardziej.
Tuż przed przerwą Maroko mogło zdobyć jedną z najpiękniejszych bramek tego turnieju. Na strzał przewrotką zdecydował się Jawad El Yamiq, ale piłka odbiła się od słupka.
Od początku drugiej połowy "Lwy Atlasu" osiągnęły przewagę, a kontrataki Francuzów nie były już tak szybkie i groźne jak przed przerwą.
Francuscy obrońcy mieli sporo pracy, ale wywiązywali się ze swoich zadań bez zarzutu. Rywale często zbliżali się w pobliże bramki Lllorisa, naciskali, szybko wymieniali podania i gdy wydawało się, że za chwilę oddadzą strzał, w rolach głównych występowali defensorzy "Trójkolorowych".
W miarę upływu czasu piłkarze z Afryki tracili jednak siły, a Francuzi - po zmianach przeprowadzonych przez Deschampsa - złapali drugi oddech.
W 79. minucie świetną akcję przeprowadził Kylian Mbappe, a skutecznym strzałem z bliska zakończył ją wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Randal Kolo Muani, który poleciał na mundial w zastępstwie kontuzjowanego Nkunku.
Drugi gol dla Francji praktycznie zakończył emocje w środowym półfinale, choć ambitni Marokańczycy do końca starali się zmniejszyć rozmiary porażki.
To pierwszy mecz "Trójkolorowych" w tegorocznym turnieju bez straconej bramki.
Dzień wcześniej Argentyna wygrała z aktualnym jeszcze wicemistrzem świata z 2018 roku Chorwacją 3:0.
W niedzielnym finale spotkają się więc zespoły, które w Katarze pokonały reprezentację Polski - Argentyna wygrała 2:0 w grupie C, a Francja pokonała biało-czerwonych 3:1 w 1/8 finału.
1/2 finału: Francja - Maroko 2:0 (1:0).
Bramki: 1:0 Theo Hernandez (5), 2:0 Randal Kolo Muani (79).
Żółta kartka - Maroko: Sofiane Boufal.
Sędzia: Cesar Ramos (Meksyk). Widzów 68 294.
Francja: Hugo Lloris - Jules Kounde, Raphael Varane, Ibrahima Konate, Theo Hernandez - Antoine Griezmann, Aurelien Tchouameni, Youssouf Fofana - Ousmane Dembele (78. Randal Kolo Muani), Olivier Giroud (65. Marcus Thuram), Kylian Mbappe.
Maroko: Bono - Achraf Hakimi, Jawad El Yamiq, Achraf Dari, Romain Saiss (21. Selim Amallah, 78. Abde Ezzalzouli), Noussair Mazraoui (46. Yahia Attiat-Allal) - Hakim Ziyech, Azzedine Ounahi, Sofyan Amrabat, Sofiane Boufal (66. Zakaria Aboukhlal) - Youssef En-Nesyri (66. Abderrazak Hamdallah).
Francuskie media: zrobiliśmy to ponownie!
Francuskie media nie szczędzą pochwał piłkarzom swojej reprezentacji po zwycięstwie 2:0 nad Marokiem w półfinale mistrzostw świata w Katarze. Dziennik "L'Equipe" podkreśla, że "Trójkolorowi" ponownie awansowali do finału i w niedzielę będą mieli szansę stać się legendą.
Dziennikarze "L'Equipe" zaznaczyli, że francuscy piłkarze "imponowali kunsztem, walczyli mimo bólu, byli odporni na presję publiczności, która była za przeciwnikami". Dodatkowo wspomniano, że Francja "położyła kres marokańskiej epopei". Na stronie internetowej dziennika widać natomiast duże zdjęcie cieszących się z gola Theo Hernandeza i Oliviera Giroud z podpisem "Zrobiliśmy to ponownie!".
Dziennik "Le Monde" również podkreśla, że "'Trójkolorowi' położyli kres przygodzie 'Lwów Atlasu'".
Na stronie internetowej "Sports.fr" zwraca się szczególną uwagę na fakt, że reprezentacja Francji dotarła do finału po raz czwarty w historii, a drugi raz z rzędu i w niedzielę stanie przed szansą obrony tytułu wywalczonego cztery lata temu w Rosji. Dziennikarze wspominają także, że trudno było uwierzyć w to, że "Trójkolorowi" zagrają o puchar, biorąc pod uwagę liczbę kontuzji, które dotknęły piłkarzy kadry przed oraz w trakcie mundialu.
Strona "Sports.fr" odnotowała jednak również, że Francuzi przegrali spotkanie jeśli chodzi o obecność na trybunach, bowiem marokańscy kibice zdecydowanie przewyższyli liczebnie "Trójkolorowych".
Strona internetowa telewizji France Info przyznaje, że zwycięstwo nie przyszło Francji łatwo, ale jest to "ekipa stworzona do sięgania gwiazd i tylko jeden mecz dzieli ją od trzeciego triumfu w rozgrywkach w historii". Dziennikarze zwracają jednak uwagę, że to drugi mecz z rzędu, kiedy reprezentacja nie zagrała fenomenalnie, a Kylian Mbappe nie strzelił gola, ale zespół mimo tego znalazł inne rozwiązania, by wygrać.
Finałowe starcie Francji z Argentyną zostanie rozegrane w niedzielę o godzinie 16. (PAP)
js/