W piątek zamiecie odnotowano m.in. w stanie Nowy Jork oraz na obszarach Nowej Anglii. Zimowy alert pogodowy wystosowano też do części mieszkańców Pensylwanii.
Gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul przestrzegła ludność przed niebezpiecznymi warunkami na drogach.
"Wzywamy wszystkich w dotkniętych (śnieżycą) regionach do unikania podróży. Pracujcie z domu, jeśli to możliwe, trzymajcie się z dala od dróg i upewnijcie, że wy i wasi bliscy pozostają czujni" – apelowała Hochul.
Według CNN także władze sąsiedniej Pensylwanii wzywały kierowców do unikania podróży. Uzasadniały to słabą widocznością ze względu na silny wiatr i intensywne opady śniegu.
"Burze z obfitymi opadami śniegu w tempie 2,5 do 5 cm na godzinę wystąpią prawdopodobnie w środkowej części stanu Nowy Jork i środkowej Nowej Anglii. Na niektórych terenach m.in. pasma górskiego Adirondack oraz Mohawk Valley do soboty może spaść ponad 60 cm. Spodziewane są niebezpieczne warunki podróży i przerwy w dostawach prądu – przewidywało centrum prognozowania pogody (WPC).
CNN podała, że większych miastach jak Nowy Jork czy Boston, opady ulewnego deszczu mogą sięgać od 2,5 do 5 cm. Niektóre gminy wzdłuż wybrzeża New Jersey, Nowego Jorku i Wirginii są objęte alarmem przeciwpowodziowym.
W piątek w wyniku wcześniejszych zamieci na południu USA ponad 100 tys. domów wciąż nie miało prądu. W tornadach, które runęły m.in. na Luizjanę zginęły trzy osoby w tym ośmioletni chłopiec.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
gn/