Co dalej z Michniewiczem? Szef PZPN na dniach ogłosi decyzję

2022-12-19 14:14 aktualizacja: 2022-12-19, 18:17
Czesław Michniewicz Fot. Frank Hoermann/SVEN SIMON/PAP/DPA
Czesław Michniewicz Fot. Frank Hoermann/SVEN SIMON/PAP/DPA
Prezes PZPN Cezary Kulesza, który w poniedziałkowe południe wrócił do Warszawy z finału mistrzostw świata w Katarze, w najbliższych dniach ogłosi decyzję w sprawie selekcjonera reprezentacji. Z informacji PAP wynika, że szanse Czesława Michniewicza na nowy kontrakt są bardzo małe.

"Im szybciej decyzja ws. selekcjonera zostanie podjęta, tym lepiej. Dla całego polskiego futbolu" - powiedziała PAP jedna z osób będących blisko reprezentacji. Z informacji PAP wynika, że obecny trener kadry Czesław Michniewicz raczej nie pozostanie na tym stanowisku.

Kulesza w weekend przebywał w Katarze, gdzie m.in. oglądał niedzielny triumf Argentyny, która pokonała w rzutach karnych broniącą tytułu Francję. Spotkanie sędziowali Polacy, z Szymonem Marciniakiem na czele. Zebrali wiele pochwał, m.in. od prezesa PZPN.

Od poniedziałkowego południa Kulesza jest w Warszawie i może kontynuować rozmowy dotyczące selekcjonera reprezentacji.

Z Michniewiczem spotkał się już w miniony czwartek, przy okazji obrad zarządu PZPN.

Kilka dni wcześniej poinformowano, że PZPN nie skorzystał z klauzuli umownej, która umożliwiała jednostronne przedłużenie kontraktu obecnego selekcjonera. Federacja miała tydzień od ostatniego meczu biało-czerwonych na mundialu (4 grudnia 1:3 z Francją w 1/8 finału), aby skorzystać z opcji przedłużenia tej umowy.

52-letni szkoleniowiec sprawuje tę funkcję od styczniu 2022, po tym, jak z pracy zrezygnował Portugalczyk Paulo Sousa. Zrealizował wszystkie zadania - awansował w marcu po finałowym barażu ze Szwecją (2:0) do mistrzostw świata, utrzymał drużynę w najwyższej dywizji Ligi Narodów, a na mundialu w Katarze wyszedł z grupy.

Najgorszy mecz i afera premiowa

Sporo wątpliwości wzbudził jednak styl biało-czerwonych w fazie grupowej, w której zremisowali z Meksykiem 0:0, wygrali z Arabią Saudyjską 2:0 i przegrali z Argentyną 0:2.

Jeszcze bardziej na niekorzyść Michniewicza działa tzw. afera premiowa i fakt, że o nagrodzie finansowej, obiecanej rzekomo przez premiera Mateusza Morawieckiego, nie wiedziały władze PZPN (ostatecznie poinformowano już, że nie będzie rządowych środków na premie dla piłkarzy).

Na dodatek, według mediów, w reprezentacji doszło do nieporozumień przy podziale ewentualnej premii. Zarówno wśród samych zawodników, jak i między piłkarzami oraz sztabem. Michniewicz i kapitan Robert Lewandowski zaprzeczyli tym informacjom.

Kolejną głośną sprawą w ostatnich dniach stały się nieporozumienia na linii Michniewicz - Jakub Kwiatkowski.

Ten drugi, rzecznik PZPN i team menedżer reprezentacji, podczas czwartkowego zarządu federacji również został wezwany na spotkanie z członkami gremium (już po wyjściu Michniewicza) i przedstawiał swoją wersję wydarzeń w Katarze. Nieoficjalnie wiadomo, że trener kadry miał pretensje do Kwiatkowskiego m.in. za brak odpowiedniej komunikacji, ale po stronie team menedżera opowiedziała się część piłkarzy.

Z informacji PAP wynika, że sytuacja na linii Michniewicz - Kwiatkowski również nie jest okolicznością sprzyjającą dalszemu prowadzeniu kadry przez obecnego selekcjonera.

Kto może zastąpić Michniewicza?

Kto więc może zastąpić Michniewicza? Możliwe, że będzie to szkoleniowiec zagraniczny.

"Jeżeli prezes wybierze znanego trenera zagranicznego, z +nazwiskiem+, to przykryje wszystkie kontrowersje dotyczące reprezentacji i atmosfery wokół niej z ostatnich tygodni" - powiedziała PAP anonimowo jedna z osób z federacji.

O tym, że znajomość języka polskiego lub rosyjskiego (który zna Kulesza) nie jest żadnym wymogiem, powiedział teraz prezes PZPN w rozmowie z portalem Interia.pl.

"Nigdy takiego kryterium nie było i obecnie również go nie ma. Selekcjoner powinien być dobry, jego paszport nie ma decydującego znaczenia. Paulo Sousa nie znał polskiego, a nie mieliśmy problemu, żeby porozmawiać. W federacji jest wiele osób znających kilka języków obcych i one zawsze służą mi pomocą. (...) w ostatnich dniach codziennie dostajemy po kilka zgłoszeń z całego świata. Także od trenerów poważnych, doświadczonych i z sukcesami"  - stwierdził Kulesza.

Szef federacji był pytany w tym wywiadzie również o "zamieszanie związanym z wynoszącą 50 milionów złotych premią". Przyznał, że gdy się o tym dowiedział, miał nietęgą minę i był bardzo zaskoczony.

"Zamieszanie z premiami było niepotrzebne. Szkoda, że nie znalazł się ktoś, kto powiedział: +Panowie, zostawmy to, skupmy się na piłce+. Ale to już przeszłość dlatego definitywnie kończę wypowiadanie się na ten temat. To już niczego nie zmieni. Ja w dzieleniu premii nie uczestniczyłem, nie byłem także pomysłodawcą tego tematu. Ale myślę, że jako prezes PZPN powinienem przeprosić wszystkich polskich kibiców, że do takiej sytuacji w ogóle doszło. I z tego miejsca przepraszam ich. Tak jak zapowiedział premier Morawiecki, dodatkowych premii nie będzie. I dobrze. Bo to kończy tę sprawę" - podkreślił Kulesza.

Na trenerskiej giełdzie pojawiają się nazwiska potencjalnych następców obecnego selekcjonera - m.in. Ukraińca Andrija Szewczenki, Chorwata Nenada Bjelicy oraz Hiszpana Roberto Martineza, prowadzącego do niedawna reprezentację Belgii.

Kulesza ma trochę czasu na wybór selekcjonera, ale im szybciej go wybierze, tym lepiej w perspektywie eliminacji Euro 2024.

Grupa z udziałem reprezentacji Polski w tych kwalifikacjach jest teoretyczna najłatwiejsza z możliwych, lecz terminarz nieco gorszy. Biało-czerwoni rozpoczną 24 marca meczem z Czechami na wyjeździe i trzy dni później spotkają się z Albanią u siebie. W tej stawce są także niżej notowane Wyspy Owcze i Mołdawia. Na turniej w Niemczech awansują dwie drużyny z grupy. (PAP)

mar/