Rzecznik PiS o fuzji Orlenu z Lotosem: wszystko odbyło się zgodnie z prawem europejskim i prawem krajowym

2022-12-19 15:16 aktualizacja: 2022-12-19, 15:39
Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański
"Wszystko odbyło się zgodnie z prawem europejskim i prawem krajowym" - powiedział rzecznik PiS Rafał Bochenek, który odniósł się do wątpliwości dotyczących umowy w sprawie fuzji Orlenu z Lotosem.

Bochenek został zapytany przez dziennikarzy w Sejmie o fuzję Orlenu z Lotosem i możliwe nieprawidłowości w umowie. "Nie widziałem żadnej umowy, która dotyczyłaby tej fuzji, dlatego, że żaden kontrakt nie został ujawniony, nie został odtajniony. Wszystkie tego typu umowy są objęte tajemnicą handlową, tajemnicą przedsiębiorstwa" - mówił.

Podkreślił, że "to, co dzisiaj się pojawia w przestrzeni medialnej, to są jakieś strzępki informacji, nieuporządkowane, nie wiemy, które są prawdziwe, które są fałszywe".

"To, co na pewno mnie przekonuje do tej fuzji, to przede wszystkim stanowisko Komisji Europejskiej, najważniejszych organów państwowych w Polsce i również najważniejszych agencji ratingowych, które bardzo pozytywnie wypowiadały się, jeżeli chodzi o tę fuzję, popierały ten proces i czuwały również nad jego przebiegiem" - mówił rzecznik PiS.

"Wszystko odbyło się zgodnie z prawem europejskim i z prawem krajowym" - podkreślił. "Są w tej umowie również, bazując na komunikatach Orlenu, gwarancje, które zabezpieczają interes państwa polskiego" - dodał. Saudi Aramco, czyli kontrahent uczestniczący w fuzji - jak mówił Bochenek - jest potentatem petrochemicznym i gwarantuje Polsce dostawy.

Transakcja z Saudi Aramco

W ubiegłym tygodniu "Gazeta Wyborcza" napisała, że "sprzedaż przez Orlen części Lotosu spółce Saudi Aramco odbyła się z naruszeniem ustawy o kontroli niektórych inwestycji. Służbom specjalnym nie pozwolono ocenić transakcji, mimo że Saudi Aramco współpracuje z putinowską Rosją. Autorzy publikacji napisali również, że "sprzedaży przez Orlen udziałów w Lotosie koncernowi naftowemu Saudi Aramco nie konsultowano pod kątem bezpieczeństwa energetycznego Polski".

"Transakcja z Saudi Aramco jest zabezpieczona zarówno w umowach, jak również na poziomie ustaw" – zapewnił w piątek prezes PKN Orlen Daniel Obajtek. Jak ocenił Obajtek, "Saudyjczycy są naszą alternatywą wobec dostaw ropy naftowej z Rosji i w ten sposób gwarantują nam bezpieczeństwo".

Z kolei w poniedziałek Obajtek w RMF FM poinformował, że towarzysząca przejęciu Lotosu umowa z Saudi Aramco o przejęciu przez saudyjski koncern 30 proc. udziałów w rafinerii w Gdańsku przewiduje, zgodnie ze światowymi standardami, zabezpieczenie interesów mniejszościowego akcjonariusza. Przewiduje też kary, ponieważ - jak podkreślił prezes Orlenu - standardem międzynarodowym jest to, że umowy na wiele miliardów zawierają zapisy o karach.

Jak zaznaczył, nad całym procesem przejęcia pracowały międzynarodowe i polskie kancelarie, firmy konsultingowe, banki inwestycyjne, a cały proces był nadzorowany przez wszystkie służby państwa, ministerstwo aktywów, zgodę wyraziła Rada Ministrów, a Komisja Europejska badała wszystkie zawarte umowy.

PKN Orlen 12 stycznia br., zgodnie z wymogami Komisji Europejskiej, przedstawił środki zaradcze planowane w związku z zamiarem przejęcia Lotosu. Mają one uchronić polski rynek paliw i rynek rafineryjny przed monopolem. W ich ramach ustalono m.in., że koncern Saudi Aramco kupi 30 proc. akcji Rafinerii Gdańskiej, a węgierski MOL przejmie 417 stacji paliw sieci Lotos w Polsce. Z kolei Orlen kupi od MOL 144 stacje paliw na Węgrzech i 41 stacji paliw na Słowacji.

Orlen przekazywał, że wynegocjował z Saudi Aramco długoterminowy kontrakt na dostawy od 200 tys. do 337 tys. baryłek ropy dziennie. Docelowy pułap dostaw arabskiej ropy powinien w tym roku osiągnąć 400 tys. baryłek dziennie (20 mln ton rocznie). Składają się na to dostawy wynikające z kontraktu z saudyjskim koncernem i z transakcji sprzedaży 30 proc. udziałów w rafinerii. Orlen oszacował, że dostawy te mogą zaspokajać do 45 proc. łącznego zapotrzebowania całej Grupy Orlen – już po przejęciu Lotosu – zarówno w Polsce, jak i na Litwie i w Czechach. (PAP)

Autor: Grzegorz Bruszewski

mmi/