To, że dzieci znanych rodziców mają ułatwiony start w dorosłe życie, uchodzi za oczywiste. Show-biznes zna mnóstwo historii celebrytów, którzy bez trudu utorowali drogę swoim pociechom, zapewniając im wstęp na przesłuchania czy pomagając w zawieraniu znajomości z co bardziej wpływowymi osobami z branży. Choć dla jednych jest to odzwierciedlenie naturalnej ludzkiej skłonności do wspierania swoich, innym tego typu praktyki jawią się jako przykład nepotyzmu, czyli w skrócie faworyzowania i nagradzania krewnych w sytuacjach zawodowych.
Zjawisko to na tyle zafrapowało redaktorów „New York Magazine”, że postanowili oni poświęcić mu nowy numer pisma. W poniedziałek w sieci zadebiutowała okładka magazynu, która zyskała już spory rozgłos. Widnieją na niej twarze młodych potomków hollywoodzkich gwiazd umieszczone przy ciałach noworodków. Kompozycję podsumowuje zaś wymowny napis: „Ma oczy po matce. I jej menadżera”. „New York Magazine” określił mijający 2022 mianem „Roku Nepo Baby”. Od pewnego czasu termin ten robi zawrotną karierę w mediach społecznościowych, będąc źródłem dyskusji i żartów na temat „dzieci nepotyzmu” – gwiazd, które ów gwiazdorski status zbudowały na sławie i pieniądzach rodziców. „Graficy musieli pękać ze śmiechu tworząc tę okładkę” – skomentował na Twitterze jeden z internautów. „Autor koncepcji jest geniuszem” – stwierdził inny.
Wśród oskarżonych o robienie kariery dzięki znanemu nazwisku celebrytów, których zdjęcia trafiły na okładkę pisma, znaleźli się m.in. Zoe Kravitz, Dakota Johnson, Lily-Rose Depp, Brooklyn Beckham, Maude Apatow i Maya Hawke. „Oto credo dziecka nepotyzmu: ‘Próbuj, a jeśli na początku ci się nie uda, pamiętaj, że masz za rodziców celebrytów. Więc spróbuj jeszcze raz’. Kochamy ich i nienawidzimy, nie mamy dla nich szacunku, a jednocześnie mamy na ich punkcie obsesję” – pisze w zamieszczonym na łamach „New York Magazine” artykule Nate Jones.
Dziennikarz przeprowadził rozmowy z wieloma agentami gwiazd i reżyserami castingu, którzy przyznali, że nierzadko zmuszano ich do obsadzenia w filmach konkretnych osób ze względu na znane nazwisko. „Dzieci sławnych ludzi bardzo często są zwyczajnie mało uzdolnione. Sam usłyszałem kiedyś: ‘Powinniśmy zatrudnić tego-i-tego, bo rodzice przyjdą na premierę i zapewnią nam rozgłos’. Nauczyłem się grzecznie odmawiać tłumacząc, że dana osoba ‘jest urocza, ale nie pasuje do tej roli. I tyle’. Istnieje wiele sposobów na to, by powiedzieć dyplomatycznie: ‘Czy wy sobie, k****, żartujecie?!’” – mówi w artykule doświadczony reżyser castingu.
Jednym z przykładów „nepo baby” uczyniono wywodzącą się z aktorskiego klanu Dakotę Johnson. Rodzicami gwiazdy „Pięćdziesięciu twarzy Greya” są zdobywca Złotego Globu Don Johnson i nominowana do Oscara Melanie Griffith. Luca Guadagnino, reżyser głośnego horroru „Suspiria” z 2018 roku, komentując obsadzenie Dakoty w swoim filmie, nie krył nawet, że był w pełni świadom jej aktorskiego "rodowodu". „Cały czas widziałem w niej Tippi Hedren” – stwierdził odnosząc się z kolei do… babci aktorki, legendarnej muzy Alfreda Hitchcocka.
„New York Magazine” punktuje, że równie ułatwiony start miała Maya Hawke – córka Umy Thurman i Ethana Hawke’a. Gdy młoda aktorka ubiegała się o rolę w „Pewnego razu… w Hollywood” Quentina Tarantino, zaprosiła sławnego tatę, by wystąpił z nią w nagraniu, które trafiło do producentów filmu. Z kolei przywołana w tekście Zoe Kravitz, córka legendarnego muzyka Lenny’ego Kravitza oraz aktorki i reżyserki Lisy Bonet, w wywiadzie udzielonym niedawno magazynowi „GQ” stwierdziła, że choć pochodzenie bywa dla niej źródłem kompleksów, nie odczuwa wyrzutów sumienia z powodu swoich koneksji. „To przecież całkiem naturalne, że ludzie funkcjonują w rodzinnych biznesach” – stwierdziła bez ogródek.
Takie przykłady można by mnożyć niemal w nieskończoność. Wystarczy spojrzeć na branżę modową – na wybiegach luksusowych marek regularnie pojawiają się latorośle znanych osobistości ze świata filmu, muzyki czy nawet polityki (dość wspomnieć pasierbicę Kamali Harris, Ellę Emhoff, która coraz prężniej rozwija karierę modelki). Głośnym echem odbiła się też okładka magazynu „Vogue”, na której pojawiły się razem Heidi Klum i jej debiutująca w modelingu córka Leni. I choć nie sposób wszystkie dzieci celebrytów oskarżyć o brak talentu i wyrachowane wykorzystywanie znanego nazwiska, bez owego nazwiska o wielu z nich świat zapewne nigdy by nie usłyszał. (PAP Life)
kgr/