Wiceszef MSZ o śledztwie w Przewodowie: prokuratura poda szczegóły śledztwa

2022-12-22 08:47 aktualizacja: 2022-12-22, 16:21
Miejsce wybuchy rakiety w Przewodowie. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Miejsce wybuchy rakiety w Przewodowie. Fot. PAP/Darek Delmanowicz
To prokuratura decyduje, kiedy chce ujawnić część efektów swojego śledztwa, a kiedy czeka do ostatniego momentu. Myślę, że w tym wypadku musimy poczekać aż prokuratura wskaże całościowy obraz sytuacji – przekazał w czwartek wiceszef MSZ Marcin Przydacz.

Wiceminister spraw zagranicznych pytany w TVN 24 dochodzenie w Przewodowie, gdzie w listopadzie doszło do wybuchu rakiety, odpowiedział, że cały czas prowadzone jest postępowanie przygotowawcze.

Przypomniał, że śledztwo od początku do końca jest prowadzone przez polską prokuraturę, przy wsparciu ekspertów ze Stanów Zjednoczonych i kontakcie ze stroną ukraińską.

"Ukraińscy eksperci z prokuratury również pojawili się w Polsce po to, aby wymieniać się informacjami" – dodał.

"Nie ma międzynarodowego śledztwa, nie ma międzynarodowej komisji. Jest polskie śledztwo, które prowadzi polska prokuratura" – zaznaczył.

Prokuratura pracuje nad śledztwem

Zapytany, czy znane są już wyniki ekspertyz, odpowiedział, że MSZ czeka na wyniki postępowania przygotowawczego prowadzonego przez prokuraturę.

"To prokuratura decyduje, to też mówię jako prawnik, kiedy chce ujawnić część efektów swojego śledztwa, a kiedy czeka do ostatniego momentu po to, żeby ujawnić całość. Myślę, że w tym wypadku musimy poczekać aż prokuratura wskaże całościowy obraz sytuacji" – wyjaśnił wiceminister.

Odnosząc się do żądania przez stronę rosyjską przeprosin za antyrosyjskie wypowiedzi i wezwanie ambasadora tego kraju przez polskie MSZ po tragedii w Przewodowie, zaznaczył, że Polska nie ma za co przepraszać, ponieważ strona rosyjska jest stroną agresywną w tej wojnie.

"Gdyby nie atak rosyjski na Ukrainę, nie dochodziłoby do żadnych tego typu tragedii, także z udziałem polskich obywateli. To jest tak naprawdę wszystko efektem agresywnej polityki Władimira Putina" – tłumaczył Przydacz.

Incydent w Przewodowie

Do wybuchu w Przewodowie w woj. lubelskim doszło 15 listopada br., w dniu, w którym siły rosyjskie przeprowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę. Na teren suszarni we wsi Przewodów, blisko granicy z Ukrainą, spadła rakieta – jak później informowały polskie władze – najprawdopodobniej ukraińskiej obrony powietrznej. Doszło do eksplozji. Zginęło dwóch Polaków. Podkreślono, że wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.

Postępowanie w sprawie wybuchu prowadzi Mazowiecki Wydział Zamiejscowy ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. Na miejscu pracowali prokuratorzy Mazowieckiego i Lubelskiego Wydziału Zamiejscowego Prokuratury Krajowej, Prokuratury Regionalnej w Lublinie, Prokuratury Okręgowej w Zamościu, funkcjonariusze Policji, Straży Granicznej, ABW, CBŚP, żołnierze, a także biegli, w tym z Wojskowego Instytutu Techniki Uzbrojenia w Zielonce i Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Komendy Głównej Policji, pirotechnicy oraz amerykańscy eksperci. W oględzinach miejsca eksplozji brali udział również ukraińscy eksperci.(PAP)

Autorka: Aleksandra Kiełczykowska

kgr/