Tragedia pogodowa w USA. Już ponad 50 osób nie żyje. "Buffalo wygląda jak strefa wojny"

2022-12-26 06:59 aktualizacja: 2022-12-27, 06:25
Całkowicie skuty lodem dom w Buffalo Fot. AA/Abaca/PAP
Całkowicie skuty lodem dom w Buffalo Fot. AA/Abaca/PAP
Burza śnieżna trwająca od kilku dni na dużym obszarze Stanów Zjednoczonych pochłonęła już co najmniej 50 ofiar śmiertelnych - poinformowała w poniedziałek BBC. Wcześniej informowano o 30-37 ofiarach śmiertelnych żywiołu.

Najbardziej ucierpiało miasto Buffalo w stanie Nowy Jork. W poniedziałek odnotowano tam 25 zgonów spowodowanych pogodą - poinformowała BBC. Ofiary śmiertelne wywołane ekstremalnymi warunkami pogodowymi odnotowano również w stanach: Vermont, Ohio, Missouri, Wisconsin, Kansas i Kolorado. Władze obawiają się, że ofiar żywiołu będzie więcej.

Na południu Florydy temperatury spadły tak nisko, że legwany zamarzały i spadały z drzew. Rekordowo niskie temperatury zarejestrowano w Montanie, gdzie temperatury spadły do minus 45 stopni Celsjusza.

"To jest wojna z matką naturą, która od czwartku uderza w nas ze wszystkich sił" - powiedziała gubernator stanu Nowy Jork Kathy Hochul. Dodała, że miasto Buffalo wygląda jak strefa wojny.

W ciągu weekendu około 250 tys. domostw doświadczyło przerw w dostawie prądu; zasilanie stopniowo jest przywracane. Władze radzą mieszkańcom, by unikali podróży, jeśli nie jest to niezbędne.

Obszar burz śnieżnych rozciągał się od Kanady aż po Rio Grande na południu. Śnieżyce nawiedziły również prowincje Ontario i Quebec w Kanadzie, jednak według prognoz ustąpią w ciągu najbliższych kilku dni. 
 

Gubernator stanu Nowy Jork Kathy Hochul określiła sytuację jako "zdarzającą się raz w życiu" katastrofę pogodową. Uznała burzę śnieżną, która uderzyła w Buffalo i okolice za najsilniejszą od czasu wyniszczającej zamieci z 1977 roku, która zabiła prawie 30 osób.

Według NWS w Boże Narodzenie rano na międzynarodowym lotnisku Buffalo Niagara odnotowano 109 cm śniegu. Firma FlightAware monitorująca loty wyliczyła, że w niedzielę ok. godz. 14 w całym kraju odwołanych było przeszło 1700 rejsów.

W dalszym ciągu setki tysięcy ludzi od Maine do Seattle pozbawionych jest prądu. Ich liczba zmniejszyła się jednak w niedzielę do mniej niż 200 tys., w porównaniu do 1,7 mln zarejestrowanych w sobotę.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

kgr/ mar/