Ulubiony skoczek polskich kibiców ma ochotę na Złotego Orła. Czy Piotr Żyła zawalczy o triumf w Turnieju Czterech Skoczni?

2022-12-26 19:11 aktualizacja: 2022-12-26, 21:38
Piotr Żyła Fot. PAP/Grzegorz Momot
Piotr Żyła Fot. PAP/Grzegorz Momot
"Na półce znajdzie się miejsce na statuetkę Złotego Orła” - przyznał Piotr Żyła przed rozpoczynającym się w środę kwalifikacjami w Oberstdorfie kolejnym narciarskim Turniejem Czterech Skoczni.

Klasyfikacja Pucharu Świata wskazuje, że oprócz Dawida Kubackiego, który jest liderem, także piąty w zestawieniu zawodnik Wiślańskiego Stowarzyszenia Sportowego może włączyć się do walki o zdobycie głównego trofeum TCS.

Nie ma on nie przeciwko temu, aby wskazywać go jako jednego z faworytów prestiżowej imprezy.

"Cały czas ciężko pracuję, aby oddawać dobre skoki. Staram się stawiać sobie najwyższe cele. Mam dzięki temu dobrą motywację" - przyznał.

Oprócz siebie w gronie faworytów widzi także oczywiście Kubackiego.

"On jest wręcz niemożliwy w tym sezonie. Już kilka razy było tak, że ja wykonałem całkiem niezły skok, patrzę, a Dawid poszybował jeszcze dalej" - wspomniał.

35-letni Żyła nie pamięta, ile razy startował w TCS. Jednak naprawdę zadowolony wracał z niej tylko dwa razy na 12 występów.

"Na pewno było tak niemal dwa lata temu, gdy wygrałem... +Złotego Bażanta+. To był zakład z Andrzejem Stękałem, że który z nas będzie niżej, to stawia piwo. Nie byłem najlepszy w turnieju, ale nagroda i tak była. Poza tym miło wspominam zawody rozegrane na przełomie 2016 i 2017 r. Wówczas zająłem drugie miejsce w końcowej klasyfikacji. Nie spodziewałem się, że w ogóle mogę stanąć na podium. Wygrał wtedy Kamil Stoch, a ja co prawda czas byłem w czołówce klasyfikacji turnieju, ale dopiero w ostatniej chwili skutecznie zaatakowałem" - powiedział skoczek.

Przed wyjazdem do Niemiec zapowiedział, że choć stawia sobie ambitne cele, to będzie zadowolony jeśli "dobrze wykona swoją robotę". Nie musi to oznaczyć triumfu.

"Lubię czuć, iż już więcej nie mogłem z siebie dać, że ledwo żyję" - dodał.

Nie podziela poglądu, że jeśli źle się wypadnie w Oberstdorfie – pierwszym konkursie cyklu - to można zapomnieć o sukcesie w TCS. Podał przykład zawodów z sezonu 2020/21. Wówczas Kubacki na inaugurację zajął 15. miejsce, a w całym turnieju był trzeci.

Nie żałuje, że ze względu na sportową rywalizację od lat nie może spędzić hucznie Sylwestra. Jak podkreślił, świetnie można się zabawić w gronie zaprzyjaźnionych osób równie dobrze w... kwietniu.

Przyznał, że raz startując w turnieju nie spał w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia. Wówczas jednak brakowało mu sił, gdy przyszło rywalizować w drugiej serii konkursu w Garmisch-Partenkirchen. Przyznał jednak, że to było dawno. "Byłem młody i noc mnie... pochłonęła" - wskazał ze śmiechem mistrz świata z 2017 roku z Lahti.

TCS rozpocznie się tradycyjnie w Oberstdorfie - na środę zaplanowano kwalifikacje, a w czwartek odbędzie się konkurs. 1 stycznia zawodnicy będą rywalizować w Garmisch-Partenkirchen, 4 stycznia w Innsbrucku, a 6 stycznia w Bischofshofen.

Trzykrotnym (2017, 2018 i 2021) zwycięzcą tej imprezy jest Stoch. W niemiecko-austriackim turnieju triumfowali też Adam Małysz (2001) i Kubacki (2020).(PAP)

Autor: Rafał Czerkawski

mar/