Prokuratura liczy na przełom w sprawie wybuchu w Siecieborzycach. Ranna kobieta nie straciła wzroku

2022-12-27 20:00 aktualizacja: 2022-12-28, 09:15
Fot. Pixabay (zdjęcie ilustracyjne)
Fot. Pixabay (zdjęcie ilustracyjne)
31-latka pokrzywdzona w wybuchu paczki w Siecieborzycach została wybudzona ze śpiączki. Widzi, ale czeka ją jeszcze wiele badań. Prokuratura zapewnia, że prowadzi intensywne czynności i w najbliższych tygodniach spodziewa się przełomu w sprawie.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze Ewa Antonowicz powiedziała w rozmowie z PAP, że śledczy mają nadzieję na przełom w sprawie wybuchu w Siecieborzycach w ciągu najbliższych tygodni.

"Prowadzone są intensywne czynności, zlecone ekspertyzy" - powiedziała we wtorek prokurator Antonowicz. "Liczymy, że w najbliższych tygodniach doprowadzi to do sprawcy lub sprawców" - dodała.

Według śledczych stan zdrowia dzieci pokrzywdzonych w wybuchu dostarczonej przed świętami paczki, poprawił się, a kobiety nie uległ pogorszeniu.

Pokrzywdzona kobieta widzi 

Także we wtorek rzeczniczka Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze Sylwia Malcher-Nowak poinformowała onet.pl, że 31-latka została wybudzona ze śpiączki. "Jest przytomna, w logicznym kontakcie" - powiedziała rzeczniczka. Czekają ją jeszcze dalsze zabiegi ortopedyczne i chirurgiczne.

"Pacjentka ranna w wyniku wybuchu paczki widzi. Nie potwierdził się ten najczarniejszy scenariusz, ale czeka ją jeszcze wiele badań dotyczących wzroku" - dodała w rozmowie z PAP Sylwia Malcher-Nowak. 

Prokuratura nie ujawnia, kiedy zostaną przeprowadzone czynności z pokrzywdzoną.

Wybuch paczki w Siecieborzycach

Do tragedii doszło w zeszły poniedziałek rano we wsi Siecieborzyce, w pow. żagańskim. Przed domem, w którym 31-latka mieszka z dwójką dzieci i swoimi rodzicami, ktoś zostawił pakunek. Prawdopodobnie ktoś z domowników zabrał paczkę do środka.

Do silnej eksplozji doszło najprawdopodobniej w momencie, kiedy 31-latka w kuchni otwierała paczkę. W pomieszczeniu były także jej dzieci, najbliżej córka. W domu w tym czasie przebywali rodzice kobiety, którzy nie zostali pokrzywdzeni na skutek wybuchu.

Ranna kobieta została zabrana do szpitala w Zielonej Górze przez śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego i od razu trafiła na salę operacyjną. Jej dzieci do tego samego szpitala przewieziono karetkami. Lekarze musieli także je operować.

Na miejscu wybuchu przez wiele godzin były prowadzone oględziny i inne czynności procesowe, m.in. z udziałem techników kryminalistyki, pirotechników oraz prokuratora. Śledczy pracowali zarówno w domu, w którym doszło do eksplozji, jaki sprawdzili pobliską okolicę. Teraz trwa analiza zebranych śladów i informacji oraz inne czynności.(PAP)

Autorki: Luiza Łuniewska, Ewa Bąkowska

mmi/