Drew Barrymore stanowi żywy dowód na to, że zdobyta zbyt wcześnie sława może mieć katastrofalne konsekwencje. Gdy Drew w wieku 6 lat zadebiutowała na dużym ekranie w kultowym „E.T.” Stevena Spielberga, z miejsca zyskała ogromną rozpoznawalność. To postanowiła wykorzystać jej matka, niespełniona aktorka Jaid Barrymore. To ona zmuszała córkę do występów przed kamerą, nawet kosztem zdrowia małej oraz jej własnych marzeń i aspiracji. W wydanej w 2015 roku autobiografii zatytułowanej „Wildflower” gwiazda „Szarych ogrodów” ujawniła, że gdy miała 9 lat, rodzicielka zaczęła zabierać ją na przyjęcia do legendarnego Studia 54, nie bez przyczyny nazywanego „świątynią rozpusty”.
To właśnie na suto zakrapianych imprezach organizowanych w słynnym nowojorskim klubie nocnym Barrymore miała okazję spróbować alkoholu i narkotyków. Po latach wspominała, że pierwszą kreskę kokainy wciągnęła, mając 13 lat. W jednym z wywiadów aktorka przyznała, że przez matkę była traktowana w dzieciństwie jak dorosła osoba, co wywołało u nie poważne problemy emocjonalne. Efektem były dwie próby samobójcze i dwie kuracje odwykowe. „To nienormalne, by mała dziewczynka chodziła do klubów i barów, gdzie bez przeszkód piła alkohol. Dla ludzi byłam atrakcją, maskotką” – mówiła Drew. Gdy już jako nastolatka wpadła w sidła nałogu, dyskutował o tym cały świat. Tabloidy chętnie relacjonowały postępujący upadek dziecięcej gwiazdy kina, której kariera powoli gasła.
W najnowszym wywiadzie udzielonym magazynowi „People” Barrymore opowiedziała o tym, jak obecnie wygląda jej relacja z matką, od której uniezależniła się w wieku 14 lat. Laureatka Złotego Globu wyznała, że przez lata wybaczyła rodzicom wiele ich zaniedbań. Gdy u ojca gwiazdy, który zostawił rodzinę w 1984 roku, zdiagnozowano nowotwór, pojednała się z nim przed śmiercią i opłaciła pobyt w renomowanym hospicjum. „Z jednej z nich został wyrzucony – oczywiście przez swoje buntownicze nastawienie. To było tak bardzo w jego stylu” – ujawniła aktorka.
W tym samym wywiadzie Barrymore powiedziała też, że matka, z którą łączy ją wiele bolesnych wspomnień, może na nią liczyć bez względu na ich trudną przeszłość. „Zawsze będę ją wspierać. Nie mogę odwrócić się od osoby, która dała mi życie. To byłoby okrutne. Są jednak takie chwile, gdy orientuję się, że nasza specyficzna chemia wkrótce doprowadzi do wybuchu. Muszę wtedy powiedzieć: 'Dobra, znów potrzebuję przerwy od ciebie'. Wyznaczyłyśmy wiele potrzebnych granic” – wyjawiła gwiazda. I dodała, że jest na najlepszej drodze do tego, by przepracować wreszcie dawne traumy. „Im więcej czasu mija, tym mniej jest we mnie tego niszczącego, toksycznego wstydu. Zawsze będę odczuwać kosmiczne przyciąganie do moich rodziców. Wiąże się to z ogromem emocji i palącym pragnieniem, by wszystko naprawić i zrozumieć” – podkreśliła aktorka. (PAP Life)
js/