Sprawa – zainicjowana odesłaniem prejudycjalnym Sądu Apelacyjnego w Warszawie – ogniskuje się wokół żądania powrotu do Irlandii dwojga dzieci, które od lata 2021 r. stale przebywają w Polsce. Rodzicami tych dzieci, urodzonych w Irlandii, są obywatele polscy od lat mieszkający i pracujący w Irlandii. W 2021 r. matka dzieci, za zgodą ich ojca, zabrała je do Polski na wakacje, a następnie poinformowała go, że zostaje z dziećmi w Polsce na stałe.
Ojciec, który nigdy nie wyraził zgody na zmianę miejsca zwykłego pobytu swoich dzieci, wystąpił do Sądu Okręgowego we Wrocławiu z wnioskiem o powrót dzieci na podstawie Konwencji dotyczącej cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka za granicę, sporządzonej w Hadze 25 października 1980 r. Wniosek ten został uwzględniony, a Sąd Apelacyjny w Warszawie – jako sąd 2. instancji – oddalił apelację matki jako bezzasadną. Mimo to, kobieta nie wykonała dobrowolnie nałożonego na nią obowiązku zapewnienia powrotu dzieci do Irlandii.
Na wniosek matki Rzecznik Praw Dziecka oraz Prokurator Generalny, działając na podstawie obowiązujących w Polsce przepisów, złożyli wniosek o wstrzymanie wykonania postanowień sądów obu instancji zarządzających powrót dzieci do Irlandii.
Sąd Apelacyjny w Warszawie podał w wątpliwość zgodność ww. przepisów z prawem Unii.
W przedstawionej w czwartek opinii rzecznik generalny TSUE podzielił zastrzeżenia sądu odsyłającego. Jego zdaniem, przepisy, które zostały zastosowane przez Rzecznika Praw Dziecka i Prokuratora Generalnego (art. 3881 § 1 k.p.c.) "pozbawia skuteczności postępowanie w przedmiocie powrotu dzieci oraz ogranicza prawo ojca do poszanowania życia rodzinnego i skutecznego środka prawnego".
Automatyczne wstrzymanie wykonania prawomocnego postanowienia koliduje - zdaniem Nicholasa Emiliou - z wymogiem szybkości postępowania i obowiązkiem zapewnienia niezwłocznego powrotu dziecka. Przypomniał on, że zarówno konwencja haska, jak i rozporządzenie 2201/2003 przewidują, że rozpoznanie przez sąd wniosku o powrót dziecka powinno nastąpić w ciągu sześciu tygodni.
Opinia rzecznika generalnego jest wstępem do wyroku. TSUE może się z nią zgodzić i zwykle tak się dzieje, może jednak też wydać zupełnie inny wyrok.
Do opinii rzecznika generalnego TSUE w tej sprawie odniósł się w rozmowie z PAP minister w KPRM Michał Wójcik, który był autorem kwestionowanych przepisów. "To jest skandaliczna opinia. Ale można było się tego spodziewać. Już podczas procedowania tej ustawy w Sejmie opozycja kontestowała przepisy, które de facto chronią dobro dziecka" - mówił minister.
Jak dodał, rzecznik generalny TSUE chcąc, aby "sprawy sadowe toczyły się szybko (uznał, że) należy szybko wydawać dzieci z Polski".
"To jest skandaliczne, polskie prawo im po prostu przeszkadza i chcą aby dzieci były wydawane z Polski. A zapewniam, że my dalej będziemy bronić przede wszystkim dobra dzieci" - podkreślił Wójcik.
Z Brukseli Artur Ciechanowicz
Rozmowa wideo: Anna Nartowska, Monika Rutke
an/