Po miesiącu poszukiwań prezes PZPN Cezary Kulesza wybrał następcę Czesława Michniewicza.
"Wybór nie był łatwy, ale wierzę, że z nowym trenerem przeżyjemy wiele pięknych chwil" - napisał już w niedzielę na Twitterze szef federacji.
Następnego dnia wieczorem Kulesza zamieścił wspólne zdjęcie z Santosem i podpisem: "Do zobaczenia jutro na konferencji na PGE Narodowym", potwierdzając w ten sposób swój wybór.
Pochodzący z Lizbony 68-letni szkoleniowiec jest od poniedziałku w Warszawie. Z lotniska Okęcie pojechał na spotkanie z prezesem Kuleszą, gdzie ustalane były ostatnie szczegóły przed podpisaniem kontraktu.
Z informacji PAP wynika, że w poniedziałek przed godz. 20 Santos wciąż był w siedzibie PZPN. Do Polski przyleciał ze swoimi dwoma współpracownikami, którzy prawdopodobnie znajdą się w sztabie selekcjonera biało-czerwonych. W tym gronie ma być również co najmniej jeden polski asystent (być może dwóch), o co zabiegały władze PZPN.
Celem nowego selekcjonera - awans do Euro 2024
Wcześniej Kulesza zapowiadał, że pierwszym celem nowego selekcjonera będzie awans do mistrzostw Europy 2024. Nieoficjalnie wiadomo, że od tego zależy przedłużenie umowy.
Urodzony 10 października 1954 roku Santos był szkoleniowcem reprezentacji Grecji (2010-2014), a następnie swojego kraju (2014-2022). W przeszłości pracował w czołowych klubach właśnie z Grecji (AEK Ateny, Panathinaikos Ateny, PAOK Saloniki) i Portugalii (FC Porto, Benfica Lizbona, Sporting Lizbona).
Biało-czerwoni pozostawali bez trenera od 1 stycznia. Dzień wcześniej skończyła się umowa z Michniewiczem, a nowa nie została podpisana.
52-letniemu szkoleniowcowi nie pomogło wykonanie zadań, czyli awans na mundial, wyjście z grupy MŚ (1/8 finału) oraz utrzymanie drużyny w najwyższej dywizji Ligi Narodów. Kontrowersje wzbudzał styl gry biało-czerwonych oraz sprawy pozasportowe, zwłaszcza słynna już "afera premiowa".
Michniewicz był krytykowany za zbyt defensywną, ostrożną grę, przez co - jak dodawano - nie wykorzystał w pełni potencjału swoich podopiecznych.
Tymczasem Santos też zwraca szczególną uwagę na defensywę, jego drużyny nie grają porywającego futbolu, często wygrywają jedną bramką lub remisują. Na pewno jednak CV ma bardzo imponujące - m.in. złoto mistrzostwo Europy 2016 i triumf w pierwszej edycji Ligi Narodów (2018/19) ze swoimi rodakami.
Minister Bortniczuk: Fernando Santos to selekcjoner z bardzo dobrym CV
"Gratulacje dla Prezesa @Czarek_Kulesza i @pzpn_pl! Fernando Santos to selekcjoner z bardzo dobrym CV (od 2010 Grecja i Portugalia, a wcześniej topowe kluby portugalskie i greckie) sukcesami (Mistrzostwo Europy), doświadczeniem w pracy z wielkimi gwiazdami, na czele z @Cristiano" - napisał na Twitterze minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk, odnosząc się już wcześniej do informacji medialnych na temat nowego trenera reprezentacji Polski.
Spekulacje na temat nazwiska następcy Michniewicza trwały od miesiąca.
Przez wiele dni w mediach pojawiały się nazwiska głównie czterech kandydatów. Byli nimi: pochodzący z Bośni i Hercegowiny Vladimir Petkovic (selekcjoner Szwajcarii w latach 2014-2021), Portugalczyk Paulo Bento (były selekcjoner Korei Południowej), Chorwat Nenad Bjelica (były trener m.in. Lecha Poznań), a także były znakomity angielski piłkarz, a później trener Rangers FC i Aston Villi Steven Gerrard.
Znajdujący się na liście życzeń Hiszpan Roberto Martinez - do niedawna szkoleniowiec Belgów - już wcześniej wybrał ofertę reprezentacji Portugalii. Niewielkie były również szanse na zatrudnienie Francuza Herve'a Renarda, obecnie selekcjonera Arabii Saudyjskiej.
Kulesza nie zdradzał szczegółów, ale podkreślał, że najważniejszym kryterium jest doświadczenie kandydata z pracy w kadrze narodowej. To oznaczało, że nie bierze pod uwagę Bjelicy i Gerrarda.
"Wybór nie był łatwy, ale wierzę, że z nowym trenerem przeżyjemy wiele pięknych chwil" - napisał już w niedzielę na Twitterze prezes PZPN.
Dzięki m.in. sponsorom, a także premiom zarobionym za grę na mundialu w Katarze, PZPN nie musi zaciskać pasa. Dlatego może pozwolić sobie na wybór znanego szkoleniowca, którego będzie w stanie sowicie opłacić. W mediach pada nawet kwota ponad dwóch milionów euro rocznie.
Santos będzie drugim portugalskim selekcjonerem reprezentacji Polski. W styczniu 2021 roku szansę otrzymał Paulo Sousa (od ówczesnego prezesa PZPN Zbigniewa Bońka), ale wytrzymał niespełna rok i jeszcze przed barażami o mundial przeniósł się - na dość krótko, jak się później okazało - do Flamengo Rio de Janeiro.
Nowy trener reprezentacji Polski zadebiutuje 24 marca. Biało-czerwoni rozpoczną wówczas eliminacje mistrzostw Europy - z Czechami na wyjeździe. Trzy dni później spotkają się u siebie z Albanią. W tej stawce są także niżej notowane Wyspy Owcze i Mołdawia. Na turniej w Niemczech awansują dwie drużyny z grupy.
Portugalskie media: Santos w Polsce przez cztery lata, prawdopodobnie z Piszczkiem w sztabie
Fernando Santos ma poprowadzić biało-czerwonych przez cztery lata, podały w poniedziałek wieczorem lizbońskie media.
Według wydawanego w portugalskiej stolicy dziennika "A Bola" w sztabie reprezentacji Polski znajdzie się kilku byłych współpracowników Santosa, m.in. Joao Carlos Costa, Ricardo Santos oraz Justino.
W skład ekipy trenerskiej dowodzonej przez Santosa może, zdaniem portugalskiej gazety, wejść również były obrońca reprezentacji Polski Łukasz Piszczek.
"Do obowiązków Fernando Santosa miałoby też należeć wyszukiwanie oraz rozwój talentów w młodszych zespołach” - dowiedziała się "A Bola”.
Fernando Santos - trener z mistrzostwem Europy wkracza do polskiego futbolu
68-letni Portugalczyk Fernando Santos, który w 2016 roku poprowadził swoich rodaków do triumfu w piłkarskich mistrzostwach Europy we Francji dał się poznać jako specjalista od defensywnego stylu gry.
Jako piłkarz Santos występował na pozycji obrońcy. Profesjonalną karierę zakończył jednak dość szybko i poświęcił się nauce. Zdobył tytuł inżyniera na Politechnice Lizbońskiej. Futbol traktował jako hobby, a warsztat trenerski szlifował czytając książki. Gdy miał 32 lata, został szkoleniowcem w ówczesnym trzecioligowym klubie Estoril. Spędził w nim siedem sezonów i wprowadził go do ekstraklasy.
Dopiero w 1998 roku, kiedy objął posadę w FC Porto, całkowicie zrezygnował z pracy wykonywanej zgodnie z wyuczonym zawodem. Już w pierwszym sezonie świętował ze "Smokami" mistrzostwo kraju, w dwóch kolejnych latach sięgnął z tą drużyną po Puchar Portugalii.
Choć pochodzi z kraju, w którym ofensywną grę bardzo się ceni, to świetnie odnalazł się w defensywnie usposobionej Grecji. Pracował łącznie przez prawie osiem lat w tamtejszych klubach, a w lipcu 2010 roku objął reprezentację tego kraju.
Do Grecji po raz pierwszy przyjechał w 2001 roku, podpisując umowę z AEK Ateny. Zdobył ze stołecznym klubem krajowy puchar, ale mistrzostwo przegrał z Olympiakosem Pireus gorszą różnicą bramek. Sukces sprawił, że został trenerem Panathinaikosu Ateny, w składzie m.in. z Emmanuelem Olisadebe i Krzysztofem Warzychą. W kolejnych latach na krótko wracał do ojczyzny (Sporting Lizbona i Benfica Lizbona), a pracował także ponownie z AEK oraz PAOK Saloniki, gdzie jego podopiecznym był Mirosław Sznaucner.
W reprezentacji kontynuował dzieło słynnego poprzednika Niemca Otto Rehhagela, który w 2004 roku doprowadził Grecję do mistrzostwa Europy. Santos aż takiego sukcesu z Helladą nie odniósł, ale zespół miał zadowalające wyniki. Na otwarcie Euro 2012 zremisował z Polską 1:1, później uległ Czechom 1:2 i wygrał z Rosją 1:0. W ćwierćfinale przegrał z Niemcami 2:4. Natomiast w MŚ 2014 odpadł w 1/8 finału po rzutach karnych z Kostaryką.
Santos nigdy nie ukrywał, że marzy mu się funkcja selekcjonera reprezentacji Portugalii. Po mundialu w Brazylii nie przedłużył umowy z grecką federacją i czekał na swoją szansę. Piłkarze z jego ojczyzny nie przebrnęli fazy grupowej MŚ, ale Paulo Bento nie został zwolniony. Stało się to dopiero, gdy eliminacje do Euro 2016 rozpoczął od porażki w Aveiro z Albanią 0:1.
Wówczas, we wrześniu 2014 roku, marzenie Santosa się spełniło. Pod jego wodzą Portugalia, mająca w grupie jeszcze Danię, Serbię i Armenię, wygrała pozostałe siedem eliminacyjnych meczów. Straciła w nich tylko cztery gole, ale w czterech z tych spotkań zwyciężyła zaledwie 1:0.
W turnieju finałowym podopieczni Santosa też nie imponowali skutecznością - zremisowali wszystkie trzy mecze w grupie F - z Węgrami, Islandią i Austrią - i awansowali do 1/8 finału z trzeciego miejsca. W pierwszym spotkaniu fazy pucharowej - niezwykle nudnym, w którym oddano zaledwie dwa celne strzały - pokonali Chorwację po dogrywce 1:0. Później przyszło ćwierćfinałowe spotkanie z Polską, zremisowane 1:1 i wygrane w rzutach karnych 5-3.
Zagraniczne media zapowiadały ten mecz jako "pojedynek minimalistów". Prowadzeni wówczas przez Adama Nawałkę biało-czerwoni w grupie wygrali z Ukrainą i Irlandią Północną po 1:0 i zremisowali z Niemcami 0:0, a w 1/8 finału wyeliminowali Szwajcarię po remisie 1:1 i rzutach karnych.
"Czasami musisz być pragmatyczny. Oczywiście to miłe, kiedy drużyna gra pięknie, ale nie zawsze w taki sposób wygrywa się turnieje" - mówił Santos przed starciem z biało-czerwonymi.
Później przyszły zwycięstwa nad Walią w półfinale 2:0 i Francją w finale 1:0 po dogrywce.
Był to tytuł, na który czekała cała Portugalia, szczególnie od momentu, gdy w drużynie narodowej pojawił się Cristiano Ronaldo. Jednak można mieć wątpliwości, czy w pełni wykorzystany został ofensywny potencjał ekipy, w której obok "CR7" grali m.in. znajdujący się wówczas w dobrej formie Nani, Renato Sanches czy Ricardo Quaresma.
To kwestia istotna z punktu widzenia reprezentacji Polski, którą krytykowano za występ w ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Katarze za tego typu minimalistyczne, asekuracyjne i defensywne podejście. Pod wodzą Czesława Michniewicza biało-czerwoni "prześlizgnęli" się wprawdzie do 1/8 finału, ale w stylu, który wzbudzał zastrzeżenia zarówno polskich, jak i zagranicznych komentatorów. Rozgłos zyskała też wypowiedź kapitana Roberta Lewandowskiego, który zasugerował, że dalsza kariera w drużynie narodowej zależeć będzie od tego, czy pojawi się "radość z gry".
Santos wprowadził później Portugalię również do turniejów finałowych mundialu w 2018 roku oraz mistrzostw Europy w 2021 - w obu tych imprezach jego podopieczni odpadli w 1/8 finału, a także zakończonych w grudniu MŚ w Katarze. Portugalia dotarła w nich do ćwierćfinału, w którym sensacyjnie uległa Maroku, a Santos rozstał się później z posadą za porozumieniem stron.
Pod jego wodzą Portugalia grała z Polską trzykrotnie: w Euro 2016 oraz dwa razy w Lidze Narodów. W 2018 roku w Chorzowie wygrała 3:2, a w Guimaraes padł remis 1:1. W grupie odnotowała także zwycięstwo 1:0 i remis 0:0 z Włochami. Awansowała do turnieju Final Four, w którym pokonała Szwajcarię 3:1 oraz Holandię 1:0 i sięgnęła po triumf w pierwszej edycji tych rozgrywek.(PAP)
Z Lizbony Marcin Zatyka (PAP)
mmi/ mj/