"WSJ" pisze, że urzędnicy amerykańscy już w zeszłym miesiącu ostrzegli, że za obsługiwanie samolotów wyprodukowanych w USA latających na trasach między Turcją a Rosją i Białorusią, tureckim obywatelom może grozić kara więzienia, grzywny, utrata przywilejów eksportowych i inne środki. Chodzi głównie o tankowanie w Turcji takich samolotów i dostarczanie do nich części zamiennych.
Gazeta podkreśla, że ostrzeżenie dla Turcji jest kluczowym sprawdzianem, czy USA i ich sojusznikom uda się na dłuższą metę skutecznie izolować Rosję lub czy Moskwa znajdzie sposób na kontynuację działalności gospodarczej z pomocą państw trzecich, które są kluczowe dla kremlowskiej strategii znalezienia partnerów spoza Zachodu.
Tureckie ministerstwo spraw zagranicznych nie odpowiedziało na prośbę o komentarz w tej sprawie.
"W pewnym momencie będą musieli podjąć działania związane z egzekwowaniem przepisów" – powiedziała Emily Kilcrease z mającego siedzibę w Waszyngtonie think tanku Centrum dla Nowego Amerykańskiego Bezpieczeństwa. "W przeciwnym razie problem eksploduje, jeśli okaże się, że mieli wiedzę o naruszeniach i nie byli w stanie nic zrobić, aby temu zaradzić" - dodała.
"WSJ" przypomina, że w odpowiedzi na atak na Ukrainę administracja prezydenta USA Joe Bidena nałożyła kontrole eksportowe, zabraniając Rosji i Białorusi korzystania z samolotów wyprodukowanych w USA lub zawierających ponad 25 proc. amerykańskich komponentów.
Policzono loty
Według danych firmy analitycznej Cirium, rosyjskie i białoruskie linie lotnicze, w tym państwowy rosyjski Aeroflot, wykonały od 1 października ub.r. ponad 2100 lotów do i z Turcji samolotami produkcji amerykańskiej, w tym Boeingami 777, 757 i 737. Rejsy obejmują m.in. regularne połączenia Moskwy ze Stambułem, Izmirem i Antalją.
Większość rosyjskich samolotów cywilnych jest produkowana przez Boeinga i Airbusa i była dzierżawiona przez Moskwę od firm w Irlandii i na Bermudach. W marcu ubiegłego roku prezydent Rosji Władimir Putin podpisał nowe prawo, zezwalające liniom lotniczym na ponowną rejestrację samolotów w Rosji, co utrudnia ich odzyskanie. Według międzynarodowych rejestrów lotniczych wiele samolotów eksploatowanych przez rosyjskie linie, a obsługujących loty do i z Turcji, zmieniło w ubiegłym roku numery rejestracyjne.
Lotnisko w Stambule jest jednym z najbardziej ruchliwych w Europie i kluczowym punktem tranzytowym dla Rosjan, którzy nie mogą już latać bezpośrednio do Europy Zachodniej i wielu innych miejsc na świecie. Zapisy lotów pokazują, że te same samoloty, które latają do Turcji, obsługują także rejsy do Indii czy Tajlandii.
Zdaniem "WSJ", w obliczu tej sytuacji Waszyngton dąży do tego, aby kraje mające powiązania gospodarcze z Rosją, takie jak Turcja i Zjednoczone Emiraty Arabskie, zrobiły więcej w celu przestrzegania sankcji, które mają na celu pozbawienie rosyjskiego rządu funduszy i kluczowych technologii, wykorzystywanych do prowadzenia wojny.
Gazeta zwraca uwagę, że rosyjscy podróżni byli głównym źródłem obcej waluty dla Turcji, która pod koniec 2021 roku ucierpiała z powodu destabilizującego kryzysu walutowego. Od stycznia do sierpnia ubiegłego roku Rosjanie, w liczbie ponad 3 mln osób, stanowili drugą co do wielkości grupę zagranicznych turystów w Turcji. (PAP)
mar/