Sprinter Adrian Brzeziński: w Toruniu de facto nie ma stadionu, bieżnia to beton wywołujący kontuzje

2023-01-31 12:27 aktualizacja: 2023-01-31, 16:15
Adrian Brzeziński. Fot. PAP/Artur Reszko
Adrian Brzeziński. Fot. PAP/Artur Reszko
Jeden z najlepszych polskich sprinterów Adrian Brzeziński powiedział w rozmowie z PAP.PL, że nie może trenować na stadionie w Toruniu, bo bieżnia przypomina beton i wywołuje kontuzje. Przyznał, że w mieście de facto nie ma obecnie stadionu lekkoatletycznego.

Brązowy medalista mistrzostw Europy w sztafecie 4x100 m z Monachium jest reprezentantem klubu MKL Toruń. Obecnie przygotowuje się do sezonu w Arenie Toruń — hali, która gościła m.in. halowe mistrzostwa Europy.

"Wydaje mi się, że w przygotowania do kolejnego sezonu po takim sukcesie wchodzi się trudniej. Taki wynik zawsze jest bowiem okupiony pewnymi wyrzeczeniami, kontuzjami, trudnościami w treningu, w których trzeba było trwać do imprezy docelowej. Sporo czasu potrzeba, aby wrócić do formy, jaką prezentowało się kilka miesięcy wcześniej" - podkreślił w rozmowie z PAP Brzeziński.

W jego ocenie hala w Toruniu jest bardzo dobrym obiektem do przygotowań, a jemu samemu lepiej trenuje się w swoim mieście niż nawet na obozach zagranicznych. Przy Arenie Toruń w jego ocenie brakuje tylko odnowy biologicznej, co jego zdaniem jest błędem, bo w większości ośrodków treningowych takie miejsca lokalizuje się obok obiektów sportowych.

"Na halę nie stawiam w tym roku, a traktuję ją raczej jako przystanek, aby zaprezentować pełnię formy latem" - wskazał.

Problemem jest jednak to, że do sezonu letniego Brzeziński nie będzie mógł przygotowywać się na zlokalizowanym niedaleko Areny Toruń stadionie miejskim.

"Co do lata, to ciężko stwierdzić. Mam nadzieję, że będę mógł trenować... na hali. Na naszym toruńskim stadionie nie będę chciał trenować, bo nie służy mi on. Chciałbym wcisnąć się na halę, może pojechać na jakieś zgrupowanie zagraniczne, czy do innego miasta. Stadion w Toruniu będę starał się omijać, bo moje kolana sobie z tym nie poradzą" - dodał.

Wyjaśnił, że bieżnia w Toruniu jest w bardzo złym stanie od dwóch-trzech lat.

"Z daleka ona ładnie się prezentuje, ale podczas wejścia na nią, chociażby w chłodniejszy dzień, w ogóle nie czuje się sprężystości. Ona przypomina beton, autentycznie beton. Jeżeli ktoś wchodzi w butach i przebiegnie dwa razy, to jeszcze ok. Jak ktoś trenuje tam codziennie, biega na zawodach — dodatkowo w kolcach o twardej strukturze — i całą energię przekazuje w bieżnię, to bardzo niszczy sobie zdrowie. Już po kilku miesiącach można zauważyć pewne zmiany zwyrodnieniowe albo inne. Złapałem się na tym już kilka razy" - wyjaśnił 24-latek.

Dodał, że wchodząc na taką bieżnię w kwietniu, a ona wówczas w jego ocenie przypomina asfalt czy beton, praktycznie od razu łapie kontuzję kolan.

"W przypadku sprintu organizm się broni, odchyla się, nie przepycha się do przodu na każdym kroku. Energia nie idzie prostoliniowo, ale rozchodzi się na boki. To wolne bieganie, aby nie zrobić sobie krzywdy" - powiedział.

Przyznał, że ćwiczenie biegu sztafetowego na tego rodzaju nawierzchni - z licznymi uszkodzeniami, które są pozaklejane specyficzną masą, jest niezwykle niebezpieczne. "Gdy trochę wody spadnie z nieba, to kolce w ogóle nie trzymają się bieżni. Biegałem na wielu stadionach w Polsce. Nawet gdy ma on pewne wyrwy czy dziury, ale bieżnia trzyma, to jest w miarę. Stadion w Toruniu jest jedynym, na którym wywaliłem się na samych zawodach. I to nie jeden raz, a już nie liczę treningów" - wyjaśnił.

Jeszcze w 2013 roku w Toruniu odbywały się mistrzostwa Polski seniorów. Brzeziński — z racji młodego wieku — nie startował w tych zawodach. "Znam osoby, które już wtedy trenowały. Przemek Słowikowski (kolega z medalowej sztafety 4x100 m) mówił, że był to świetny stadion, świetna bieżnia w 2013-2014 roku. Teraz on sam przyznaje — po ostatnich zawodach, że nie będzie tutaj przyjeżdżać, bo nie ma sensu bieganie na takiej bieżni. Jakieś sygnały były, że bieżnia ma być wymieniana, ale myślę, że będzie to odległy czas. Zastanawiam się, czy do końca mojej kariery sportowej doczekam się w Toruniu bieżni z prawdziwego zdarzenia" - zaznaczył.

Przyznał, że żałuje, iż musi to powiedzieć, ale na obecną chwilę "w Toruniu nie ma stadionu". "Profesjonalni zawodnicy mają bardzo ciężko, trenując na takiej bieżni. To mówią wszyscy" - powiedział.

Dyrektor MOSiR w Toruniu Marek Osowski powiedział PAP, że PZLA przedłużyła do końca 2024 roku świadectwo umożliwiające użytkowanie stadionu. Dodał, że bieżnia była naprawiana w 2022 roku własnymi siłami i środkami. Chciałby, aby jej wymiana na nową była możliwa w 2024 roku. "Wiemy, że taka wymiana jest potrzebna" - podkreślił. Pytany, czy zawodnicy zgłaszali, że nie chcą trenować na stadionie, bo to niebezpieczne dla ich zdrowia, zaprzeczył. "Bezpośrednio nikt nie zgłaszał" - dodał.

Mimo wielu trudności cele Brzezińskiego na sezon 2023 są ambitne. Podkreśla, że latem chciałby "rozmienić" wynik 10,10. Oczywiście, aby to zrobić, potrzebuje zawodów w mocnej obsadzie i nieco wiatru w plecy. W sezonie halowym kibice zobaczą go nie w sprincie, ale w skoku w dal. W tej konkurencji także ma ambitne plany, bo chciałby zbliżyć się do granicy 8 metrów.

Sztafetę 4x100 m Brzeziński widzi oczyma wyobraźni w finale mistrzostw świata w Budapeszcie.

"Finał to główny cel. Oczywiście w sztafecie jest dużo niespodzianek i wszystko się może stać. Szczęście jednak sprzyja lepszym. Finał będzie dawał zadowolenie dla całej drużyny i środowiska lekkoatletycznego" - powiedział zawodnik MKL Toruń. (PAP)

Autor: Tomasz Więcławski

kgr/