Brat postrzelił 11-letnią siostrę. Są zarzuty dla ojca

2023-02-01 13:36 aktualizacja: 2023-02-02, 09:03
Śmigłowiec LPR Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Śmigłowiec LPR Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Zarzut bezprawnego posiadania broni i amunicji usłyszał ojciec 11-latki postrzelonej z broni palnej przez 14-letniego brata. "Podczas przesłuchania w prokuraturze mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia" - podał PAP prokurator Tomasz Szczepanek.

"Ojcu 11-latki i 14-latka przedstawiono zarzut bezprawnego posiadania broni i amunicji. Podejrzany został już przesłuchany, przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył wyjaśnienia. Wobec mężczyzny zastosowano środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji połączony z zakazem opuszczania kraju. Jego 14-letni syn przebywa w policyjnej izbie dziecka. Materiały w jego sprawie zostaną przekazane do sądu rodzinnego w Skierniewicach" - powiedział PAP prok. Tomasz Szczepanek z Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Do tragicznego zdarzenia, w wyniku którego z broni palnej postrzelona została 11-latka, doszło we wtorek po południu w Borowinach (pow. skierniewicki). Jak podała policja, sprawcą postrzelenia dziewczynki był jej 14-letni brat. Według mediów początkowo utrzymywał on, iż pochodzącą z okresu II wojny światowej broń odnalazł w lesie.

Jak wyjaśnił prok. Szczepanek, postawione wobec ojca dzieci zarzuty dotyczą jednego karabinu typu Mauser oraz 38 sztuk amunicji, jednak na miejscu zdarzenia zabezpieczono także szereg innych przedmiotów o charakterze historycznym, które zostaną poddane badaniom przez biegłego. "Jeśli okaże się, że któryś z tych przedmiotów stanowi istotną część broni - co jest bezprawne - zarzuty wobec podejrzanego zostaną uzupełnione" - zaznaczył prokurator.

"Dziewczynka, która po przewiezieniu we wtorek ze Skierniewic do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi przeszła wielogodzinną operację, obecnie przebywa na intensywnej terapii. Stan pacjentki lekarze określają jako bardzo ciężki" - poinformował rzecznik łódzkiego ICZMP Adam Czerwiński.(PAP)

Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska

mar/