UE dąży do całkowitej eliminacji mięsa? Zarzecki: to bajdurzenie, wciskanie kitu [WIDEO]

2023-02-04 12:41 aktualizacja: 2023-02-05, 20:26
grafika ilustracyjna. Fot. Piotr Polak
grafika ilustracyjna. Fot. Piotr Polak
Sztuczne kreowanie żywności, pozbawianie ludzi dostępu do mięsa, to jest ta cała polityka, która stawia mięso w jednym rzędzie pod względem szkodliwości z azbestem. W Holandii, np. w mieście Haarlem, wprowadzono zakaz promocji mięsa - mówi w rozmowie z PAP.PL Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.


 

 

PAP.PL: Czy rolnicy niszczą planetę?

Jacek Zarzecki: Wbrew temu, co mówią niektóre organizacje ekologiczne, rolnicy najbardziej dbają o planetę, o bioróżnorodność, o to, co jest najważniejsze  - o produkcję żywności i bezpieczeństwo żywnościowe, żeby każdy w UE, Polsce czy na świecie miał co włożyć do swojego talerza. My odpowiadamy za to, że ten system światowy funkcjonuje. Niektóre podmioty i osoby o tym zapominają i nie doceniają pracy rolnika. To pytanie, które pani zadała bierze się z tworzenia negatywnego wizerunku rolnika, jako głównego truciciela przyrody. Można zadać sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje. Dlatego, że rolnicy nie są aż taką mocną strukturą, nie stoją za nimi wielkie pieniądze ani wielkie korporacje. W Polsce to jest ponad milion dwieście tysięcy gospodarstw rolnych, małych, rozdrobnionych, które funkcjonują w oddzielnej przestrzeni. Jak ważną rolę odgrywają, pokazują kolejne kryzysy takie, jak Covid 19 i wojna na Ukrainie.

PAP.PL: Kto zatem jest głównym trucicielem?

J.Z.: Wielkie korporacje biznesowe, wielki przemysł. W UE rolnictwo odpowiada za niewiele ponad 9 procent emisji gazów cieplarnianych, z czego hodowla zwierząt to około 4,5 procent. Dziś z rolników próbuje się zrobić głównego wroga klimatu, a to transport jest tym wyzwaniem, jeśli chodzi o zmiany klimatyczne. Nie mówi się o tym głośno, że emisja gazów cieplarnianych z rolnictwa systematycznie spada - w ciągu ostatnich kilkunastu lat o ponad 20 procent, a emisja związana m.in. z gospodarką odpadami, gdzie potężne środki idą na selektywną zbiórkę odpadów, zagospodarowanie ich, wzrasta i jest na tym samym poziomie, co emisja z hodowli zwierząt. 

Dziś największym wyzwaniem, przed jakim stoimy jest zapewnienie bezpieczeństwa żywnościowego. Nie będzie go bez rolników. Dlatego powinniśmy zrobić to, o czym mówi komisarz Janusz Wojciechowski czy wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk - powstrzymać upadek małych i średnich gospodarstw rolnych.

PAP.PL: Czy jest szansa, że Unia Europejska wycofa się z wdrażania założeń Zielonego Ładu?

J.Z.: Widzę takie przebłyski wśród polityków UE, czego najlepszym dowodem jest to, co stało się kilka dni temu. Szesnastu unijnych ministrów rolnictwa wystosowało stanowisko, że pora zrewidować niektóre założenia Zielonego Ładu, ponieważ walka z globalnym ociepleniem, ze zmianami klimatycznymi nie może się odbywać kosztem rolnictwa. To stanowisko poparł komisarz Janusz Wojciechowski. Nie sądzę jednak, żeby nawet tak mocne stanowisko znalazło poklask u Fransa Timmermansa, wiceprzewodniczącego KE.  To on jest tym głównym sternikiem Zielonego Ładu, który odpowiada za bzdurne programy m.in. ograniczenia użycia pestycydów i środków ochrony roślin proporcjonalnie dla każdego kraju o 50 procent.  Polska ma średnie zużycie pestycydów ok. 2 kg na hektar, co jest poziomem poniżej unijnej średniej, a np. Holandia zużywa 8 kg. To schematy zmierzające do osłabiania gospodarek rolnych bo powiedzmy, że polskie rolnictwo jest potężną gałęzią gospodarki Polski. To jest potężny eksport. Praktycznie na każdym rynku rolno-spożywczym rozpychamy się łokciami. Jesteśmy liderem na rynku drobiu, jesteśmy jednym z liderów, jeśli chodzi o mleko, jesteśmy jednym z liderów, jeśli chodzi o wołowinę w eksporcie i w produkcji. Krajom starej UE jest to nie na rękę, że taki kraj jak Polska, ma żywność dużo lepszej jakości. Źródłem tego jest sposób innego utrzymania m.in. zwierząt.

W Polsce nie możemy mówić o chowie przemysłowym. Średnio w gospodarstwach rolnych w Polsce jest 20 zwierząt. To są małe i średnie gospodarstwa rolne - ich średnia powierzchnia w Polsce to kilkanaście ha, a w Czechach to jest ponad 100 ha. Dzisiaj gwarantem bezpieczeństwa żywnościowego są właśnie te małe i średnie gospodarstwa, a żeby zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe w kraju i w UE potrzebne jest wsparcie dla każdego gospodarstwa, bez względu na wielkość.

PAP.PL: Warszawa jest uczestnikiem programu C40, zrzeszającego różne miasta na świecie, których władze, jak można przeczytać na stronie programu "podejmują pilne działania w celu stawienia czoła kryzysowi klimatycznemu". Wśród celów m.in. ograniczenie spożycia mięsa do 16 kg na osobę rocznie, jeden lot samolotem na dwa lata, czy wyeliminowanie prywatnej własności aut. Jak Pan to ocenia podobne postulaty?

J.Z.: Warszawa jest uczestnikiem programu C40 od 2007 roku. Zastanawiam się jak jej władze zamierzają to realizować. To jest bajdurzenie, wciskanie ludziom kitu. Pod względem rolnictwa jest to cel ograniczenia spożycia mięsa do 16 kg, a w perspektywie jego wyeliminowanie. Podobnie z mlekiem. Agenda zakłada średnie spożycie mleka rocznie na poziomie 90 litrów na osobę w roku 2030, a  docelowo zero.

Jest jeden cel, który pozostaje niezmienny. To jest 2,5 tys. kalorii w diecie człowieka z wyeliminowaniem mięsa. I tu można zadać sobie pytanie, w jaki sposób to się odbywa. Sztuczne kreowanie żywności, pozbawianie ludzi dostępu do mięsa, to jest ta cała polityka, która stawia mięso w jednym rzędzie pod względem szkodliwości z azbestem. W Holandii, np. w mieście Haarlem, wprowadzono zakaz promocji mięsa.

PAP.PL: To jest element dezinformacji żywnościowej?

J.Z.: To jest dezinformacja żywnościowa, którą wspólnie z ministerstwem rolnictwa chcemy odkłamywać. Odkłamujemy polską żywność, odkłamujemy mity o produkcji żywnościowej, mity o tym, że do produkcji jednego kilograma wołowiny potrzeba 15 tys. litrów wody. To mity utrwalane przez organizacje nazywające się proekologicznymi. Potem są przenoszone przez polityków.

Dziś dziecko z dużego miasta nie ma pojęcia, jak wygląda produkcja żywności. Wydaje mu się, że mleko pochodzi ze sklepowej półki. Nie wie, że za produkcją żywności stoi rolnik, który wstaje o 4 czy 5 rano, żeby nakarmić swoje zwierzęta. Jako rolnicy, jako organizacje rolnicze, musimy pokazywać, jak wygląda produkcja żywności. 

Rozmawiała Anna Nartowska

an/