Wstrząsające relacje ofiar trzęsienia ziemi. Opowiadają o przeżytym koszmarze

2023-02-06 11:30 aktualizacja: 2023-02-06, 22:06
Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii, fot.  Syria Civil Defense  PAP/Newscom
Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii, fot. Syria Civil Defense PAP/Newscom
Nocne wstrząsy zmusiły do nagłej ucieczki mieszkańców terenów dotkniętych trzęsieniem ziem. W piżamach czekali na zimnie, aż przeminą wstrząsy wtórne - donosi France TV Info. Liczba ofiar śmiertelnych w południowo-wschodniej Turcji wzrosła do 1651, rannych jest 11 119 osób - poinformowała w poniedziałek turecka rządowa agencja ds. sytuacji nadzwyczajnych i klęsk żywiołowych (AFAD). Ponad 1000 osób zginęło w Syrii - podało ministerstwo zdrowia w Damaszku.

"Było nas w domu dziewięcioro. Moich dwóch synów jest wciąż pod gruzami, czekam na nich" - powiedziała agencji Reutera ranna kobieta, która mieszkała w siedmiopiętrowym domy w Diyarbakir na południowym wschodzie Turcji. Inny mieszkaniec, Ahmet Adżart, mówi, że poniedziałkowe wstrząsy były wyjątkowo silne. "Pobiegłem korytarzem, by się ratować, prawie upadłem. Zaczęły pękać ściany" - mówił portalowi France TV Info.

Dziennikarz CNN Eyad Kourdi, mieszkający w Gaziantep, mówi, że wszystkim wydawało się, iż wstrząsy nigdy się nie skończą. Mieszkańcy wybiegli z w piżamach i czekali na śniegu przez pół godziny, nim odważyli się wrócić po ciepłe palta i buty.

Wstrząsy obudziły Nihata Altundaga mieszkającego w Pazarcik. "Nasz dom z zewnątrz wygląda solidnie, ale od wewnątrz popękał" - mówił redakcji "The Guardian". "Wokół mnie są zniszczone budynki, popękane ściany, w niektórych domach widać ogień. Jeden z budynków o 200 metrów ode mnie runął. Przerażeni ludzie czekają na dworze".

Inny mieszkaniec Pazarcik, Husejin Sati, stara się wydobyć z ruin zasypanych sąsiadów. "Dwóch moich przyjaciół jest przysypanych gruzami, usiłujemy teraz do nich dotrzeć".

Ofiara trzęsienia ziemi: to najsilniejsze wstrząsy od 40 lat

Czegoś takiego nie doświadczyłem przez 40 lat mojego życia - powiedział agencji Reutera mieszkaniec tureckiego miasta Gaziantep, leżącego blisko epicentrum poniedziałkowego trzęsienia ziemi, w którym zginęło co najmniej kilkaset osób. Kataklizm dotknął Turcję i Syrię. Trwa akcja ratunkowa, pod gruzami wciąż są uwięzieni ludzie.

"Odczuliśmy co najmniej trzy bardzo silne wstrząsy. Czegoś takiego nie doświadczyłem przez 40 lat mojego życia" - relacjonował przez telefon mieszkaniec Gaziantep.

Mieszkaniec Diyarbakiru: nie możemy dotrzeć do około 30 osób, ale nadal mamy nadzieję

"Nie możemy dotrzeć do około 30 osób" - mówił mężczyzna, który pod gruzami nie może odnaleźć swojego siostrzeńca wraz z żoną i dziećmi. "Czekamy z nadzieją, jeśli Bóg pozwoli, będziemy mieli dobre wieści” - dodał.

W Diyarbakirze, które oddalone jest od epicentrum trzęsienia o ok. 200 km, mieszka 1,2 miliona ludzi. W mieście tym zawaliło się co najmniej 20 budynków.

Inny mężczyzna z tej okolicy, Hasan Sancar, opisywał, jak wybiegł na ulicę ze swoją rodziną, kiedy poczuł wstrząsy. "Zadzwoniliśmy do naszych krewnych, ale kiedy nie mogliśmy się do kogoś dodzwonić, baliśmy się. W tej chwili pod gruzami są nasi znajomi” – powiedział.

Kataklizm dotknął także północno-zachodnią Syrię, gdzie zginęło ponad 1000 osób. "Stałem przy moich dzieciach i czekałem na śmierć" - opowiadał wojskowy Mohammed Hamza z Idlibu.

Opisał uczucie bezradności, gdy jego dzieci spały, a ściany jego domu na pierwszym piętrze zaczęły się poruszać. "Obudziłem się około czwartej nad ranem, kiedy mój budynek poruszał się w prawo, w lewo, w prawo i w lewo z powodu bardzo, bardzo silnego trzęsienia ziemi" – powiedział Hamza.

"Natychmiast poszedłem do pokoju moich dzieci i zatrzymałem się przed łóżkami. Nie mogłem nic zrobić, ponieważ trzęsienie ziemi było bardzo, bardzo silne. Zatrzymałem się przed moimi śpiącymi dziećmi i czekałem na naszą śmierć, nas wszystkich. Nie mogłem nic zrobić” - mówił.

Opisywał, że nie był w stanie przenieść swojej rodziny w bezpieczne miejsce, ponieważ wstrząsy były zbyt silne, a jego mieszkanie znajdowało się na pierwszym piętrze. Dodał, że pierwsze trzęsienie, które trwało około 40 sekund, "było jak całe lata".

Dopiero potem udało mu się wraz z rodzina opuścić budynek. "Spotkałem setki, tysiące ludzi na ulicach. Wszyscy krzyczeli. Wielu straciło dzieci, żony i mężów".

Hamza zabrał swoją rodzinę w "bezpieczniejsze miejsce" na wsi w zachodniej części Aleppo. "Kiedy tam przybyliśmy, zastaliśmy dziesiątki całkowicie zniszczonych budynków w tej wiosce – powiedział - Setki osób były pod gruzami. Każdy próbował coś robić".

Największy kataklizm od 1939 roku

Liczba ofiar śmiertelnych w południowo-wschodniej Turcji wzrosła do 1651, rannych jest 11 119 osób - poinformowała turecka rządowa agencja ds. sytuacji nadzwyczajnych i klęsk żywiołowych (AFAD). Ponad 1000 osób zginęło w Syrii - podało ministerstwo zdrowia w Damaszku.

Orhan Tatar, szef departamentu AFAD zajmującego się trzęsieniami ziemi, powiedział mediom, że wstrząsy zniszczyły 2834 budynki. Sprecyzował, że było 120 wstrząsów wtórnych.

Kataklizm dotknął również północno-zachodnią Syrię, w której zginęło, według najnowszego bilansu tamtejszego ministerstwa zdrowia, 810 osób, a 1315 jest rannych. 

W poprzednim bilansie ofiar w Turcji przedstawionym przez prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana informowano o 912 zabitych, ponad 5,3 tys. rannych i ponad 2,8 tys. zniszczonych budynków. To był największy kataklizm od 1939 roku - powiedział turecki prezydent podczas konferencji prasowej. Dodał, że trwają prace poszukiwawczo-ratownicze, a dotychczas 45 państw świata zaoferowało swoją pomoc.

W zrujnowanej trwającą od 2011 roku wojną domową Syrii katastrofa dotknęła zarówno rejony kontrolowane przez rząd, jak i terytoria pod władzą rebeliantów. Co najmniej 403 osoby zginęły, a 1284 zostało rannych w części Syrii kontrolowanej przez rząd w Damaszku - podały oficjalne media na podstawie informacji od władz medycznych.

Na obszarach zajmowanych przez walczących z reżimem Baszara el-Asada syryjskich rebeliantów zginęło co najmniej 380 osób, a ponad tysiąc zostało rannych - przekazała działająca tam organizacja ratunkowa Białe Hełmy. Dodano, że w gruzach zawalonych budynków wciąż uwięzieni są potrzebujący pomocy ludzie.

Po obu stronach granicy turecko-syryjskiej ratownicy i mieszkańcy wciąż poszukują ludzi uwięzionych w rumowiskach. Obszar dotknięty kataklizmem rozciąga się na ponad 330 km - od syryjskiego miasta Hama do tureckiego Diyarbakir.

Epicentrum trzęsienia, które nastąpiło o godz. 4.17 czasu lokalnego (godz. 2.17 w Polsce), znajdowało się na głębokości 10 km, 37 kilometrów na północy zachód od liczącego ok. 2 mln mieszkańców tureckiego miasta Gaziantep, położonego blisko granicy z Syrią - przekazało Europejskie Śródziemnomorskie Centrum Sejsmologiczne (EMSC). Pierwotne wstrząsy miały magnitudę 7,8. Po nich doszło do co najmniej 20 wstrząsów wtórnych; najsilniejsze o magnitudzie 6,6. Wstrząsy odczuwalne były także w Egipcie, Libanie i na Cyprze.

W poniedziałek krótko po południu czasu miejscowego, kilkadziesiąt kilometrów na północ od epicentrum pierwszego trzęsienia doszło do kolejnych wstrząsów o magnitudzie 7,7 - podało EMSC.

Po obu stronach granicy turecko-syryjskiej ratownicy i mieszkańcy poszukują ludzi uwięzionych w rumowiskach. Obszar dotknięty kataklizmem rozciąga się na ponad 330 km - od syryjskiego miasta Hama do tureckiego Diyarbakir.

"Nie mam już siły" - ratownicy w tureckim mieście Adana usłyszeli głos jednego z ocalałych, wydobywający się spod zgliszcz zawalonych budynków - relacjonuje agencja AP. W Iskenderun na tureckim wybrzeżu Morza Śródziemnego zawalił się szpital, nie jest znana liczba ofiar - przekazał wiceprezydent Fuat Oktay. Dodał, że w całym kraju pracuje blisko 2,8 tys. ekip poszukiwawczo-ratowniczych, a akcję utrudnia zimowa pogoda.

W tureckim Diyarbakir setki ratowników i cywilów utworzyły żywe łańcuchy, by szybciej odgruzowywać rumowiska, poszukując wśród nich ocalałych - relacjonuje Associated Press.

W około dwumilionowym Gaziantep zawaliła się część górującego nad miastem i stanowiącego jego symbol zabytkowego zamku.

Sytuacja jest tragiczna, w mieście Salkin zawaliły się dziesiątki budynków, są całkowicie zniszczone, pod gruzami wciąż są ludzie - powiadomili przedstawiciele Białych Hełmów, obrony cywilnej działającej na terenach kontrolowanych przez syryjskich rebeliantów. Staramy się pomóc wszystkim, ale to dla nas bardzo trudne, potrzebujemy pomocy międzynarodowej, by ocalić tych ludzi - powiedział członek organizacji w nagraniu na Twitterze. 

"Wciąż napływają kolejne fale rannych" - powiedziała agencji Reutera dyrektor jednego z szpitali w Aleppo, mieście znajdującym się pod władzą syryjskiego reżimu Baszara el-Asada. (PAP)

(PAP)

js/