Polska domaga się 1,3 bln euro za szkody wyrządzone przez okupację niemiecką podczas II wojny światowej.
"Wyraziliśmy nasze żądania w nocie dyplomatycznej", przypomniał polski dyplomata. "Oświadczenie Rządu Federalnego było bardzo krótkie i zakończyło się stwierdzeniem, że roszczenia nie są zasadne. Nasze rozczarowanie jest bardzo duże, ponieważ oczekujemy, że będziemy rozmawiać ze stroną niemiecką o skutkach drugiej wojny światowej". Zwrócił uwagę, że "nie ma dwustronnej umowy między Niemcami a Polską w tej sprawie".
Ambasador Pawłoś podkreślił, że "nie postrzegamy tego odrzucenia jako końca, ale jako początek dyskusji, która może zakończyć się kompromisem. Obecnie przygotowujemy krótką niemiecką wersję 500-stronicowego raportu o zniszczeniach wojennych, który prześlemy niemieckim politykom i naukowcom oraz który będzie dostępny również w Internecie. Chcemy stworzyć zrozumienie dla tego tematu".
Dariusz Pawłoś zauważył, że "szczególnie wojna na Ukrainie ponownie konfrontuje nas z kwestią zbrodni wojennych i przypomina nam, że takie zbrodnie muszą być karane, niezależnie od tego, kiedy i gdzie zostały popełnione. We wspomnianym już raporcie pokazujemy, ilu było w Niemczech zbrodniarzy wojennych, którzy w ogóle nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności. Republika Federalna wypłaciła miliardy odszkodowań, ale polski udział wyniósł zaledwie 1,5 procent".
"Polskie ofiary narodowego socjalizmu otrzymały wówczas jednorazową wypłatę, którą tak naprawdę można określić jedynie jako kroplę w morzu. W innych krajach zachodnich, na przykład także w Izraelu, ofiary nazistów otrzymują świadczenia do końca życia. Takie nierówne traktowanie ofiar jest nie do przyjęcia" - podkreślił ambasador.
Dariusz Pawłoś przypomniał w poniedziałkowej rozmowie z RND, że "praktycznie cały polski parlament, łącznie z opozycją, zagłosował za decyzją o dochodzeniu tych roszczeń odszkodowawczych. Tylko kilku pojedynczych posłów wstrzymało się od głosu lub głosowało przeciw. I nie tylko większość parlamentarna jest za, ale także większość polskiego społeczeństwa".
"Potrzebujemy w Polsce otwartej dyskusji na ten temat, bo istnieje niebezpieczeństwo, że ludzie zapomną, jak straszna była wojna" - powiedział Dariusz Pawłoś. "Nadal mamy wiele białych plam, zwłaszcza w odniesieniu do zniszczeń na wschodzie naszego kraju, który był okupowany najpierw przez Armię Czerwoną, a następnie przez SS i Wehrmacht, a którego część została przyłączona do Związku Radzieckiego po 1945 roku. Tam obywateli polskich poddano przymusowej rusyfikacji, wydając im sowieckie paszporty". Liczba ofiar raczej się zwiększa niż zmniejsza - zauważył ambasador.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
gn/