Białoruski noblista Aleś Bialacki wystąpił na politycznym procesie z „ostatnim słowem”

2023-02-14 14:02 aktualizacja: 2023-02-14, 16:57
 Ales Bialiatski. Fot. PAP/Wiktor Dąbkowski
Ales Bialiatski. Fot. PAP/Wiktor Dąbkowski
Białoruś potrzebuje szerokiego dialogu społecznego na rzecz pojednania narodowego – zaapelował w ostatnim słowie w sądzie obrońca praw człowieka, tegoroczny noblista Aleś Bialacki, szef stowarzyszenia Wiasna. W politycznym procesie grozi mu kara 12 lat więzienia, jego współpracownikom – 9 i 11 lat.

„Trzeba rozpocząć szeroki dialog polityczny, którego celem będzie narodowe pojednanie, niezależnie, jak trudnym może się to komuś wydawać” – zaapelował w „ostatnim słowie” na procesie aktywistów Wiasny Bialacki.

Apel o dialog

Bialacki dodał, że pierwszymi krokami powinny być: uwolnienie wszystkich więźniów politycznych, przeprowadzenie szerokiej amnestii i zakończenie represji.

„W takim dialogu powinni wziąć udział zarówno przedstawiciele władz, jak i szerokich kręgów społecznych, partii politycznych i ruchów. Ci, którzy są teraz w więzieniach i ci, którzy ratując się przed represjami, musieli wyjechać za granicę. Ta propozycja jest realistyczna, potrzebne są tylko chęci i wola polityczna.

Bialacki mówił, że doświadczenie Białorusi „nie jest unikalne” i wskazał przykłady Kazachstanu, Wenezueli i nawet Iranu, które stoją przed podobnymi procesami. „Trzeba sobie jasno uświadomić, że lepsze są trudne rozmowy i stopniowe wyjście z kryzysu niż bezlitosna konfrontacja, która może doprowadzić do bardzo poważnych skutków: biedy i ubóstwa, przemocy i niesprawiedliwości, które opustoszą Białoruś” – mówił Bialacki.

„Dość już, trzeba zakończyć tę wojnę domową” – zaapelował.

Obrońca praw człowieka zaznaczył, że w latach 80. XX wieku w całym ZSRR było trzy tysiące więźniów politycznych, a obecnie na Białorusi jest ich ok. 1,5 tys. Przypomniał również, że w czasie procesu dwóch jego adwokatów władze pozbawiły licencji, a jeden Wital Brahiniec został skazany na osiem lat więzienia.

Sprawę karną wobec Wiasny Bialacki nazwał polityczną, a obecne represje na Białorusi porównał do najgorszych czasów stalinowskich.

Wystąpienia Bialackiego oraz jego współpracowników Walancina Stefanowicza i Uładzimira Łabkowicza, wygłoszone podczas procesu w poniedziałek, opublikowało centrum Wiasna. Wyrok ma być ogłoszony 3 marca.

9 lutego prokurator zażądał dla Bialackiego 12 lat więzienia (maksymalnego wymiaru kary). Wnioskował również o 11 lat dla Stefanowicza i dziewięć – dla Łabkowicza.

Zaocznie na procesie sądzony jest także inny działacz Wiasny, Zmicier Sałajeu, któremu udało się uciec z Białorusi. Prokurator zażądał dla niego 10 lat więzienia.

Ponadto wnioskował on o grzywny dla każdego z działaczy w wysokości 185 tys. rubli (ponad 73,2 tys. USD).

Działalność "Wiasny"

Akta sprawy liczyły 283 tomy, po 300 stron każdy; jest to rekord w procesie politycznym działaczy Wiasny, podczas którego wyznaczono również około 100 świadków i przeprowadzono 120 rewizji w całym kraju - pisze Nasza Niwa. Władze zarzuciły aktywistom początkowo „niepłacenie podatków”, a potem – „kontrabandę”. Są również oskarżani o finansowanie protestów.

60-letni dziś Bialacki założył Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna" w 1996 roku. Organizacja została zdelegalizowana przez reżim Alaksandra Łukaszenki w 2003 roku, jednak nigdy nie przerwała działalności. Na fali represji po protestach powyborczych na Białorusi w 2010 roku Bialacki został skazany na 4,5 roku więzienia za rzekome niepłacenie podatków. W 2014 roku wyszedł na wolność w ramach amnestii.

W 2021 roku został umieszczony w areszcie pod sfingowanymi zarzutami. Początkowo władze oskarżały go o "niepłacenie podatków". Potem zarzuty zmieniono na "kontrabandę" i "finansowanie protestów".

W 2022 roku Bialacki został laureatem Pokojowej Nagrody Nobla wraz z rosyjską organizacją badającą zbrodnie stalinowskie Stowarzyszeniem Memoriał i ukraińskim Centrum Wolności Obywatelskich. (PAP)

kgr/