"Dobry przewodnik zna swojego psa i wie, kiedy np. zwierzę potrzebuje butów czy specjalnych okularów"

2023-02-16 16:09 aktualizacja: 2023-02-17, 08:46
Fot. Andrzej Bartkowiak/ TT
Fot. Andrzej Bartkowiak/ TT
Dobry przewodnik zna swojego psa i wie, kiedy np. zwierzę potrzebuje butów. "Czasami w miejscu akcji ratowniczej jest dużo elementów mogących uszkodzić oczy, wtedy trzeba rozważyć założenie psu okularów" – powiedziała PAP Joanna Pulit, przewodnik i młodszy instruktor szkolenia psów ratowniczych.

Strażacy, którzy uczestniczyli w Turcji w akcji ratunkowej, gdzie wyciągali spod gruzów ofiary trzęsienia ziemi, jakie nawiedziło ten kraj, wrócili do Polski w środę. Uratowali 12 osób. Wraz z nimi do domu powrócili ich towarzysze i pomocnicy – osiem psów ratowniczych. Wśród nich są trzy golden retrievery z Nowego Sącza, gdzie działa specjalistyczna grupa poszukiwawczo-ratownicza.

"W Turcji ze swoimi przewodnikami były trzy psy – dwa niespełna pięcioletnie Jagger i Jerry i 7,5-letnia suczka Nuka. One są bardzo sprawne, dobrze pracują – dynamicznie, ale dokładnie, nie mają problemów z poruszaniem się po nowym podłożu" – powiedziała Joanna Pulit.

Poinformowała, że trenerem psów jest st. brygadier Maciej Halota. Jej pierwszy pies, którego szkoliła, Ori, biszkoptowy labrador, urodził się 12 lat temu. Teraz Joanna Pulit ma dwa wyszkolone psy i przygotowuje do pracy trzeciego – 10-miesięczną suczkę.

Szkolenie psa ratownika

Zajęcia zaczyna się z psem, kiedy ma on zaledwie osiem miesięcy. "Nie są to jeszcze ćwiczenia z ratownictwa. Uczymy się siebie, poświęcamy czas na socjalizację z ludźmi, z innymi psami i zwierzętami. Bardzo ważna jest habituacja środowiska. Jeździmy razem w różne miejsca – tramwajami, pociągami, autem, siedzimy na ławce w parku, obserwujemy otaczający nas świat" – powiedziała przewodnik.

Do tego dochodzi nauka zabawy – to ważne, żeby pies ratowniczy lubił i umiał się bawić, gdyż później nagrodą za jego pracę będzie właśnie zabawa, smakołyki są dodatkiem.

"Często wykorzystujemy gryzaki po treningu. Pomagają zredukować napięcie. Jedzenie trzeba używać do rozproszenia. Pies pracować, nawet jeśli wokół jest rozsypane jedzenie. Jeżeli mamy wyjątkowego żarłoka, musimy być czujni i poświęcić dużo czasu na ćwiczenia rezygnacji z jedzenia rozsypanego" – przestrzegła Joanna Pulit.

Chodzi o to, aby pod gruzami zwierzak – zamiast ludzi – nie szukał jedzenia. W okresie przygotowania pies poznaje różne podłoża, także niestabilne miejsca. "Oczywiście, z zachowaniem zasad bezpieczeństwa i nie przeciążając za bardzo szczeniaka" – podkreśliła.

Praca z psem na poważnie zaczyna się w okolicach 12. miesiąca jego życia, choć wszystko zależy od konkretnego zwierzęcia – musi być na to gotowe.

"Moje psy są labradorami, to bardzo aktywna rasa, żeby te psy były szczęśliwe, muszą pracować" – wskazała Pulit. Ostrzegła, że w tym przypadku należy dbać o to, aby psy miały odpowiednią dietę i odpowiednią dawkę ruchu, inaczej "mamy efekt 40-kilowych olbrzymów", co nie wpływa dobrze na jakość i długość ich życia.

Na wielkość psa mają wpływ też geny. "Moje labradory są z 'lżejszej', pracującej linii. Te, które są aktualnie w treningu, ważą 22, 24 i 29 kilo" – podkreśliła. dodając, że waga seniora Ori nie przekracza 30 kg.

Selekcjonowane psów do pracy

Rozmówczyni PAP zaznaczyła, że labradory, jak wszystkie retrivery, są bardzo wszechstronną rasą, znakomitą do wykonywania różnych zadań: świetny węch, dobrzy aporterzy. Selekcjonowane do pracy, z dobrych hodowli, są także wybierane ze względu na spokój i stabilne usposobienie – muszą być pozbawione nadmiernego pobudzenia.

"Dzięki temu praca jest spokojniejsza, jest mniejszy stres i pies może pracować dłużej i bardziej wydajnie" – wskazała Joanna Pulit.

Jak wyjaśniła, kwadrans pracy na gruzowisku w trudnych warunkach środowiskowych i atmosferycznych to już jest dużo. Potem pies odpoczywa, na jego miejsce wchodzi kolejny.

"O długości pracy i przerwy decyduje koordynator i przewodnik, który dobrze zna swojego podopiecznego" – zaznaczyła, dodając, że jeśli przewodnik widzi taką potrzebę, powinien dać znać koordynatorowi akcji ratowniczej, że jego pies potrzebuje dłuższego odpoczynku.

Nie zawsze jest to łatwe, zwłaszcza gdy nagli czas, a na szali jest przeżycie ludzi uwięzionych pod gruzami.

"Dlatego staramy się, żeby w zespole były psy rezerwowe, mogące zastąpić te, które są w gorszej dyspozycji czy też doznały kontuzji" – podkreśliła przewodnik. Jak powiedziała – psy, podobnie jak ludzie – także miewają swoje lepsze i gorsze dni.

Pies ratownik czasem chodzi w butach i w specjalnych okularach

Dobry przewodnik zna swojego psa i wie, kiedy jest on np. przemęczony. Tak samo wie, kiedy należy wspomóc swojego zwierzęcego partnera sprzętem, np. butami czy specjalnymi okularami. "Czasami na terenie akcji ratowniczej jest dużo elementów, które mogą uszkodzić oczy, wówczas trzeba rozważyć założenie psu okularów" – powiedziała Joanna Pulit. Mogą być to np. wystające druty. Pies oczywiście powinien swobodnie poruszać się w tych akcesoriach.

Okulary zakłada się psom ratowniczym także w czasie transportu powietrznego, zwłaszcza śmigłowcem. "Tak samo jak pilot nosi okulary, tak pies, który wskakuje do uruchomionego śmigłowca, powinien je mieć" – zaznaczyła i wytłumaczyła, że pęd powietrza wywoływany przez śmigła jest tak intensywny, że wprawia w ruch elementy powierzchni, które się przemieszczają na różnej wysokości, sprawiając zagrożenie zarówno dla ludzkich, jak i psich gałek ocznych.

Zanim jednak włoży się na psi łeb okulary, należy przyzwyczaić zwierzę do tego, tak samo jak do dźwięków. Jak wskazała przewodniczka psów ratowniczych, należy to robić stopniowo, małymi dawka, nie przesadzić z bodźcem, gdyż jeśli się pies na niego uwrażliwi, może już nie być zdolny do pracy – będzie się bał.

Psy mają różne style przeszukiwania

Psy, które szukają ludzi pod gruzowiskami, robią to, łapiąc tzw. górny wiatr, w przeciwieństwie do psów tropiących, które poruszają się zapachowym śladem pozostawionym przez człowieka na podłożu. "Jak jest np. katastrofa budowlana, to człowiek, który był na ósmym piętrze wieżowca, w swojej sypialni, nagle znajduje się kilka metrów pod ziemią. Spada, nie jest w stanie zostawić śladów swoich stóp na ziemi" – zwróciła uwagę Joanna Pulit.

Jest jednak szansa, że przez szczeliny w gruzowisku wydobędzie się na zewnątrz zapach człowieka i trafi do nozdrzy psa, który przeszukuje przestrzeń gruzowiska.

"Psy mają różne style przeszukiwania, jedne biegną po okręgu, inne poruszają się zygzakami, z lewej na prawą się przemieszczają, szukają, ale kiedy już wyłapią zapach, to sprawdzają, swoim sposobem: tu czuć, tu czuć bardziej, tu mniej, tu prawie wcale. Kiedy dojdą do wniosku, bo psy analizują, że w danym punkcie zapach człowieka jest najbardziej intensywny, dają znać o tym swojemu człowiekowi. Zaczynają oznaczać to miejsce" – wytłumaczyła.

W jaki sposób? Większość psów szczekaniem, ale mają na to także inne sposoby. "W polskim ratownictwie dozwolone są także inne metody, tzw. doprowadzające – metoda brinkselowa i raportu. Psy brinkselowe/rolkowe przynoszą taki mały aporcik, tzw. brinksel/rolkę, który mają przypięty do obroży, biegną z nim w pysku do przewodnika i w ten sposób dają znać, że kogoś znalazły" – wyjaśniła Joanna Pulit. Wtedy przewodnik zapina pieska na linkę i prosi, żeby ten mu wskazał, gdzie jest zaginiony człowiek.

Kolejna metoda to raport. Pies po odnalezienia człowieka lub jego najsilniejszego zapachu biegnie do przewodnika i pokazuje jakiś umówiony znak np. szczeka, kręci się w kółko czy też chwyta szarpak przyczepiony do pasa przewodnika. Ważne, aby umieć rozróżnić sygnał, który świadczy o tym, że pies się denerwuje, od tego, który wskazuje na to, że coś ważnego znalazł.

"Jeżeli dany pies, kiedy się denerwuje, szczeka na przewodnika, to raport poprzez szczekanie nie powinien być jego metodą oznaczania. Tak, aby zminimalizować ryzyko fałszywych oznaczeń. Metoda oznaczania powinna być naturalna dla psa i czytelna dla przewodnika" – podkreśliła.

Dwa poziomy egzaminów 

Szkolenie psa ratowniczego trwa całe jego życie, ale do pierwszych egzaminów, jakie musi zdać, mijają 2-3 lata od początku szkolenia.

"Są dwa poziomy egzaminów: klasy 0 i klasy I. Podczas każdego z nich mamy dwie specjalności: terenową i gruzowiskową. Żeby piesek mógł podejść do klasy I, musi zdać klasę 0, która tak naprawdę uprawnia do startu w egzaminie klasy I, jeśli ten egzamin pies zda, może brać udział w akcjach ratowniczych zgodnie ze zdaną specjalnością terenową lub/i gruzowiskową"– wskazała Joanna Pulit.

Wyjaśniła, że egzamin klasy 0 sprawdza predyspozycje psa, podczas niego musi on – na egzaminie terenowym, gdzie są ukryte trzy osoby – znaleźć przynajmniej dwie. "Na egzaminie gruzowiskowym są ukryte cztery osoby, a pies musi znaleźć trzy" – zaznaczyła.

Podczas egzaminu sprawdzane jest także zachowanie psa wobec człowieka. "Nie chcemy, aby psy, które nie zachowują dystansu wobec poszkodowanego, pracowały podczas akcji" – wyjaśniła, dodając, że chodzi o to, iż pies nie ma prawa używać pazurów wobec człowieka ani go gryźć.

Podczas egzaminu klasy I pies musi znaleźć wszystkie trzy osoby ukryte w terenie, a potem przystępuje do egzaminu gruzowiskowego, który dzieli się na trzy akcje poszukiwawcze: dwie dzienne i jedną nocną w ciągu 24 godzin. Podczas tych prób jest ukrytych 6 lub 7 pozorantów – sprawdza się, czy pies stabilnie pracuje, czy robi to niezależnie od pory dnia, z równym zaangażowaniem i jakością.

"Egzamin gruzowiskowy klasy I zdaje ok. 30 proc. zespołów, które do niego przystępują" – przyznała przewodnik Joanna Pulit, dodając, że psy, które szukają i znajdują ludzi pod gruzami, są najlepiej wyszkolonymi zwierzętami.

Ciągła weryfikacja wymagań

"Dlatego też wciąż weryfikuje się wymagania, jakie stawiamy psom i ich przewodnikom podczas egzaminów, żeby jakość ich pracy była jak najlepsza" – zaznaczyła. "Żeby były gotowe brać udział w takich działaniach, jak najlepiej się zgrały ze swoimi przewodnikami – bo to od nich zależy interpretacja psiej pracy" – powiedziała.

Przewodnik pracuje ze swoim psem każdego dnia, ale nie zawsze są to treningi ratownicze. Co rok, co dwa lata muszą powtórnie zdawać egzaminy, które dopuszczają ich do udziału w akcjach ratunkowych.

Najtrudniejsze w szkoleniu psa są momenty, kiedy on szuka i niczego nie znajduje. "Wówczas dobry przewodnik powinien umieć go zmotywować, nagrodzić – przeszukaliśmy np. szmat lasu, a tu żadnego zaginionego człowieka nie ma" – podniosła Pulit. "Być może przewodnik musi wówczas zorganizować sztuczne schowanie człowieka, żeby podtrzymać motywację psa" – wskazała przewodniczka.

Psy gruzowiskowe 

W Polsce psów gruzowiskowych jest kilka razy mniej niż terenowych. Świadczyć to może o trudnościach w szkoleniu, doborze psów mających predyspozycje do tego celu. Trudnością jest też mała liczba obiektów do szkolenia psów gruzowiskowych. Lasów jest wystarczająco dużo.

Jak mówi przewodnik Joanna Pulit, dużym utrudnieniem w szkoleniu psów ratowniczych jest brak gruzowisk, naturalnych, a nie stworzonych przez człowieka na poligonach, które są przewidywalne dla psów i powtarzalne.

"Dlatego rozmawiamy z firmami budowlanymi, dogadujemy się, żeby wpuściły nas i nasze psy np. na miejsca wyburzeń i rozbiórek domów czy bloków" – podkreśliła, bo takie miejsca są bezcenne, środowisko takie zawsze jest nowe, inne niż poprzednie doświadczenia.

Zaznaczyła, psy ratownicze są szkolone do szukania żywych ludzi, są na nich nastawione. Może się zdarzyć, że kiedy pies przeszukuje gruzowisko, na którym nie ma żywych osób, są tylko jedne świeże zwłoki, to może się tym zapachem zainteresować, sprawdzić. Jednak przewodnik powinien odczytać, że to nie zapach żywego człowieka.

"Są inne psy, szkolone do szukania zwłok, one dają przewodnikowi sygnał, że poszukiwana osoba nie żyje. Na miejscu katastrofy mogą być setki nieżywych ludzi, wtedy nawet jeden żywy człowiek będzie na wagę złota" – wskazała.

Zapytana o najciekawszą akcję, w jakiej brała udział ze swoimi psami Joanna Pulit, wspominała o takiej na bardzo bagnistym terenie, trwającej ponad dwa dni. Nie znaleźli nikogo, teren był czysty, potem okazało się, że poszukiwany człowiek nie żyje, ale jego zwłoki zostały znalezione gdzieś indziej. "Tym trudniej jest motywować psa, żeby nadal szukał. Dlatego pies, nawet na treningach, musi przeszukiwać tzw. puste sektory" – wskazała przewodniczka. (PAP)

Autorka: Mira Suchodolska

mmi/