Joanna Kulig o filmie "She Came To Me": inteligentnie gra ze stereotypami

2023-02-18 08:41 aktualizacja: 2023-02-19, 09:33
Fot. PAP/EPA/CLEMENS BILAN
Fot. PAP/EPA/CLEMENS BILAN
Film "She Came To Me" inteligentnie gra ze stereotypami. Każda z postaci przechodzi jakąś przemianę, jest w drodze ku wolności – powiedziała PAP Joanna Kulig. Komedia romantyczna Rebekki Miller, w której polska aktorka wystąpiła z Anne Hathaway i Peterem Dinklagem, zainaugurowała 73. Berlinale.

W "She Came To Me" Rebecca Miller (w Polsce znana z filmu "Plan Maggie") przenosi widzów do Nowego Jorku. W pierwszych kadrach poznajemy kompozytora oper Stevena (w tej roli Peter Dinklage), który przechodzi kryzys twórczy i egzystencjalny. Jego żona, psychoterapeutka Patricia (Anne Hathaway) namawia go, by wyszedł na spacer w poszukiwaniu inspiracji. Mężczyzna włóczy się po mieście w towarzystwie buldożka francuskiego. W końcu wstępuje do pubu, gdzie poznaje uzależnioną od miłości i przejawiającą skłonności stalkerskie kapitan statku Katrinę (Marisa Tomei).

Po powrocie do domu Steven ma już pomysł na operę. Niestety, na horyzoncie majaczą się kolejne problemy. 18-letni pasierb artysty Julian (Evan Ellison) zakochał się bez pamięci w młodszej o kilka lat Terezie (Harlow Jane). Dziewczyna jest córką sprzątającej w domu kompozytora i jego żony imigrantki z Polski Magdaleny (Joanna Kulig), co wywołuje niezręczności.

Bohaterka grana przez Joannę Kulig została zainspirowana znajomą Rebekki Miller, która z różnych powodów wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych z małymi dziećmi, bez ówczesnego męża.

"Zależało mi, żeby zbudować tę postać wielowymiarowo. Na początku bałam się, że podejście do mojej bohaterki będzie stereotypowe. Ale kiedy przeczytałam scenariusz, stwierdziłam, że bardzo inteligentnie gra ze stereotypami. Każda z postaci jest w drodze ku wolności. Magdalena rzeczywiście się wyzwala, ale tak naprawdę każda postać przechodzi nieoczywistą przemianę. To jest bardzo interesujące w tej historii. Cieszyłam się, że dostałam taką szansę. Pamiętam, jak bardzo byłam zaskoczona, że Rebecca chce się ze mną spotkać"- przyznała Kulig w rozmowie z PAP.

Pierwsze spotkanie odbyło się online, jeszcze przed pandemią. Aktorka otrzymała propozycję i prośbę o przeczytanie scenariusza. Później nadszedł COVID-19, który na długi czas uniemożliwił pracę na planie. "Już wydawało się, że chyba jednak ten film nie powstanie, bo pojawiło się pytanie, co z kinem, zwłaszcza tym niezależnym. W końcu udało się. Kiedy tylko okazało się, że zdjęcia się rozpoczną, wyleciałam do Stanów Zjednoczonych. Miałam tam zaplanowane pewne spotkanie. Pomyślałam też, że może przed zdjęciami dobrze byłoby spędzić tam trochę czasu, pobyć w tym języku, bo to ułatwia komunikację na planie" – wyjaśniła.

Gdy Kulig przyjechała do Los Angeles, Miller zaprosiła ją do Nowego Jorku na próby. "Bardzo miło to wspominam. Spędziłyśmy tydzień w jej mieszkaniu, rozmawiałyśmy godzinami. Dzięki temu mogłam ją lepiej poznać i zrozumieć jej metodę pracy. Czas spędzony w Stanach był wspaniały. Pozwolił mi zrozumieć, co to znaczy być imigrantem. Dla Magdaleny wiąże się to chwilami z trudnymi doświadczeniami. Jednocześnie jest bardzo silną bohaterką. Ma świetną relację z córką. W pewnym momencie ta więź zostaje zaburzona, ale później moja bohaterka dokonuje ważnego wyboru. Jestem wdzięczna wszystkim kolegom za wsparcie na planie" – podkreśliła aktorka podczas konferencji prasowej poprzedzającej światową premierę filmu.

Odpowiadając na pytania dziennikarzy, Miller wyjaśniła, że zalążek "She Came To Me" zaczerpnęła ze scenariusza krótkometrażowego filmu, który napisała sześć lat temu. "Tamta historia, choć zupełnie inna, ogniskowała się wokół postaci, które mogą trochę przypominać bohaterów granych przez Petera i Marisę. Zawarłam tam też pomysł na bohatera twórczo i emocjonalnie poblokowanego, który za sprawą nowo poznanej osoby zmienia swoje życie. Ale napisanie całego scenariusza 'She Came To Me' zajęło mi dużo czasu - kilka lat. W międzyczasie pojawiła się para nastolatków. Chciałam, żeby chłopak powiedział swojej dziewczynie: jeśli wyszłabyś za mąż za kogoś innego, całe życie zastanawiałbym się, gdzie jesteś. Uznałam, że to najbardziej romantyczne zdanie. Zaczęłam zastanawiać się, jak je przemycić w filmie. Później, kiedy połączyłam te pomysły, w mojej głowie pojawiła się Patricia – bohaterka, która nawiązuje sekretną więź z Bogiem” – powiedziała.

Dodała, że "miłość i nienawiść stanowią dla istot ludzkich dwie ogromne motywacje". "Oczywiście, miłość jest tą bardziej pozytywną. Uważam, że potrafi zmienić trajektorię życia. Mój film opowiada właśnie o takiej radykalnej miłości. Nie mam więc poczucia, że miłość jest przereklamowana. Raczej niedoceniana" – podsumowała reżyserka.

Obraz Rebekki Miller zaprezentowano w sekcji Berlinale Special podczas gali otwarcia festiwalu. Natomiast w konkursie głównym o Złotego Niedźwiedzia ubiega się 19 tytułów, wśród nich "Someday We Will Tell Each Other Everything" Emily Atef, "Till The End of the Night" Christopha Hochhauslera, "Past Lives" Celine Song i "Ingeborg Bachmann – Journey into the Desert" Margarethe von Trotty. Laureata statuetki poznamy w sobotę 25 lutego. Wyłoni go jury w składzie: amerykańska aktorka Kristen Stewart (przewodnicząca), irańska aktorka Golshifteh Farahani, niemiecka reżyserka Valeska Grisebach, rumuński reżyser Radu Jude, amerykańska dyrektorka castingu Francine Maisler, hiszpańska reżyserka, ubiegłoroczna laureatka Złotego Niedźwiedzia Carla Simon oraz hongkoński reżyser i producent Johnnie To.

Polskim dystrybutorem "She Came To Me" jest M2 Films. Na razie nieznana jest dokładna data premiery.

Z Berlina Daria Porycka (PAP)

Autorka: Daria Porycka

mmi/

TEMATY: