"'Czy może pani wstać, abyśmy wszyscy mogli panią zobaczyć - dziękuję!' - powiedział prezydent Biden, gdy w Kongresie USA rozległy się oklaski. Oksana Markarowa, ambasador Ukrainy, położyła rękę na sercu i skinęła głową, wyraźnie wzruszona. 'Będziemy stać u waszego boku - tak długo, jak będzie to konieczne' - obiecał prezydent na początku lutego podczas orędzia o stanie państwa.
'Tak długo, jak będzie to konieczne' - to kluczowe zdanie, z którym prezydent USA jedzie teraz do Polski" - czytamy w artykule.
"Podróż ma bowiem znaczenie przede wszystkim symboliczne. Tuż przed rocznicą rosyjskiej inwazji na Ukrainę chce pokazać krajom na wschodnim krańcu NATO, że poparcie USA jest niezachwiane" - pisze portal. "Polska i jej sąsiedzi dźwigają duże obciążenia, jeśli chodzi o uchodźców i pełnią rolę punktów tranzytowych dla broni zmierzającej na Ukrainę" – powiedział Charles Kupchan, profesor polityki międzynarodowej na Georgetown University w Waszyngtonie, cytowany przez ARD.
Do tej pory Stany Zjednoczone zatwierdziły ponad 100 miliardów dolarów pomocy wojskowej, gospodarczej i humanitarnej dla Ukrainy. Jednak największym osiągnięciem Bidena mogło być zjednoczenie członków NATO. Biden powiedział w swoim przemówieniu, że zbudował globalną koalicję i przeciwstawił się agresji Władimira Putina. Ta koalicja trwa do dziś, zbliżając NATO do siebie. Ale teraz w USA pojawia się pytanie, kiedy ta wojna może się skończyć - pisze portal.
W USA będzie "rosła presja na przejście z pola walki do stołu negocjacyjnego - twierdzi Kupchan. Spodziewa się kilku miesięcy intensywnych walk i uważa, że wdrażanie tej zmiany rozpocznie się jeszcze w tym roku. Świętowanie jedności Zachodu, potępienie dyktatora w Rosji i planowanie przyszłości dla Ukrainy - to będzie sedno wizyty Bidena w Polsce" - uważa ekspert.
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
kw/