Rok wojny w Ukrainie oczami mieszkańców Lwowa [WIDEO]

2023-02-23 14:10 aktualizacja: 2023-02-23, 19:03
Mieszkańcy Lwowa, fot. PAP/ Wojtek Jargiło
Mieszkańcy Lwowa, fot. PAP/ Wojtek Jargiło
Mija rok wojny w Ukrainie, a moje serce jest wypełnione nienawiścią do tych Rosjan, którzy nas zaatakowali. Codziennie mam w głowie tylko jedną myśl: kiedy skończą się ich okrucieństwa? – powiedziała PAP.PL mieszkanka Lwowa Angelina komentując rok wojny w Ukrainie.

 

24 lutego 2022 roku mija rok od inwazji Rosji na Ukrainę i wprowadzenia na jej terytorium regularnego wojska. Reporterka PAP.PL podczas pobytu w Ukrainie zapytała mieszkańców Lwowa jak zapamiętali ten dzień i co zmieniło się w ich życiu w ostatnim roku.

Spotkana na Rynku Starego Miasta Maria do Lwowa przyjechała z Zaporoża.

"Jak zmieniło się moje życie w czasie wojny? Cóż, bardzo się zmieniło… Jacyś ludzie najechali na moje terytorium i zostawili mnie, mówiąc wprost, bez  domu. Więc na pewno nie zmieniło się ono na lepsze, bo jak mogło zmienić się w takich warunkach?" - powiedziała.

Przechodzący obok młody mężczyzna z plecakiem to Roman, który z zawodu jest nauczycielem gry na fortepianie. Gdy wybuchła wojna, niemal wszyscy jego uczniowie zrezygnowali z lekcji, a on sam stracił zatrudnienie. Teraz pracuje jako kurier i rozwozi jedzenie.

"Jest bardzo ciężko. W czasie wojny sporo ludzi straciło pracę. Może nawet więcej niż 50 procent. Uczę gry na fortepianie, ale kiedy zaczęła się wojna, to 90 procent moich klientów stwierdziło, że nie mogą kontynuować nauki. Dlatego zacząłem pracować jako kurier rozwożący jedzenie" - wyjaśnił mężczyzna.

Podkreślił, że Ukraińcy mają świadomość, że muszą przetrwać ten trudny czas.

"Możemy jeść proste posiłki na przykład chleb z mlekiem lub z wodą, ale musimy wytrzymać ten moment i przejść przez to" - stwierdził. Mimo utraty pracy Roman nie stracił hartu ducha. "Zostało mi kilku uczniów, ale staram się robić coś innego, bo jeśli pracujesz nad czymś, to coś będziesz miał. Jeśli nie udaje się fortepianem zarabiać, to trzeba wymyślić coś innego" - podsumował uśmiechając się.

Spotkana w jednej z uliczek Lwowa Angelina do miasta przyjechała z Czernihowa. Rozumie język polski, ale odpowiada po ukraińsku. Podkreśla, że we Lwowie jest od dziewięciu miesięcy.

"Jestem osobą przesiedloną. Przyjechałam tu z synem. Życie we Lwowie jest dobre, ale moje serce jest wypełnione nienawiścią do tych Rosjan, którzy nas zaatakowali. Codziennie mam w głowie tylko jedną myśl: kiedy to wszystko się skończy, kiedy skończą się ich okrucieństwa i to wszystko, co oni robią naszemu krajowi?" - powiedziała i dodała, że gdyby nie wojna, to uważałaby się za szczęśliwego człowieka.

Tamara i Liubow do Lwowa przyjechały z Charkowa. Wspominają, jak 24 lutego minionego roku o 5 rano obudziły je potężne wybuchy.

"Jedną noc musieliśmy przenocować w piwnicy razem z moimi teściami. Potem spakowaliśmy się i wyjechaliśmy. (...) Mieliśmy tu przyjaciół. Droga zajęła nam dwa dni" - powiedziała Liubow.

Tamara dodała, że ich życie zmieniło się całkowicie i nie mieszkają już w swoim domu.

"Bardzo się boimy o naszych bliskich, którzy zostali w Charkowie. Bardzo tęsknimy. (...) Teraz staramy się doceniać każdą chwilę. Moja siostra jest we Lwowie, a ja dalej w Samborze. Spotykamy się i doceniamy możliwość bycia tutaj, spotkania, spaceru po Lwowie, który dzięki Bogu nie jest zniszczony" - zaznaczyła.
Podkreśliła, że przez te wszystkie wydarzenia "ludzie stali się mądrzejsi i trochę poważniejsi". "Rozumiemy, że życie może się skończyć w każdej chwili, podczas gdy wcześniej żyliśmy jak nieśmiertelni. Zawsze wydawało się, że w przyszłości przyjdzie coś lepszego. Jesteśmy bardzo wdzięczni Polsce, naszym polskim braciom. Z głębi naszych serc" - powiedziała.

Tamara bardzo dobrze pamięta moment przekroczenia granicy polsko - ukraińskiej w Przemyślu.

"Idę przez granicę, niosę walizkę, a w tej walizce jest całe moje życie. A tu tak gościnnie przywitali mnie Polacy, dali herbatę i kanapkę. Oprowadzili mnie i pokazali, którędy mogę iść do transportu. Dojechałam do Gdańska, gdzie również zostałam bardzo ciepło przywitana, nawet się tego nie spodziewałam. Jestem bardzo wdzięczny Polsce i jej mieszkańcom" - podsumowała.

Rozmawiała: Monika Rutke (PAP)


Autorki: Monika Rutke, Agnieszka Gorczyca

mj/