Stanom Zjednoczonym grozi inwazja "super świń"
Wielokrotnie w historii okazywało się, że ingerowanie człowieka w przyrodę źle się kończy - zarówno dla przyrody, jak i dla człowieka. Najnowszym przykładem potwierdzającym tę teorię jest przypadek specjalnie wyhodowanej rasy świń, które są krzyżówką dzika i świni dobowej. Ta wyhodowana w Kanadzie hybryda przeniknęła do Stanów Zjednoczonych i sieje tam coraz większe spustoszenie.

"Super świnie" to pomysł kanadyjskich farmerów. Aby uzyskać rasę, której osobniki urosną większe i będą lepiej znosić niskie temperatury, skrzyżowali oni świnie z dzikami. Hybryda okazała się udana i wszystko wskazywało na to, że eksperyment się udał, do czasu, gdy 20 lat temu załamanie na rynku trzody chlewnej. Hodowla okazała się nieopłacalna, więc część farmerów zmieniła profil działalności. Niektórzy z nich, zamiast sprzedać swoje świnie, postanowili wypuścić je na wolność. Efekty tamtych niewinnych decyzji sprzed lat dziś są coraz bardziej niepokojące.
Zdziczałe świnie czynią coraz większe spustoszenie
Okazało się bowiem, że hybrydy - będąc potomkami dzików - doskonale sobie poradziły bez pomocy człowieka. Na wolności znalazły dobre miejsca do założenia siedlisk, miały wystarczająco dużo pożywienia, więc swobodnie się rozmnażały. W ostatnich latach zdziczałe świnie bardzo rozprzestrzeniły się na południu Kanady, gdzie sobie z nimi nie radzono. Teraz przeniknęły do północnej części Stanów Zjednoczonych, głównie do Montany, Północnej Dakoty, Minnesoty i Michigan i czynią coraz większe spustoszenie w tamtejszej przyrodzie.
"Największą niespodzianką jest to, że potrafią przetrwać w zimnym klimacie"
Jak przestrzega kanadyjski serwis "Field and Stream", ich wyeliminowanie może okazać się bardzo trudne, bo są inteligentne i bardzo wytrzymałe. "Największą niespodzianką jest to, że potrafią przetrwać w tak zimnym klimacie" – mówi Ryan Brook, szef kanadyjskiego projektu badawczego dzikich świń na Uniwersytecie Saskatchewan. Odporność hybrydowych świń na mrozy daje im przewagę nad innymi gatunkami. Co ważne, "super świnie" nie są też specjalnie wymagające jeśli chodzi o pożywienie. "Żywią się dosłownie wszystkim. Wiosną pożerają tony piskląt gęsi i kaczek. Potrafią upolować jelenia wirginijskiego, nawet dorosłego" - twierdzi Ryan Brook. "Najpierw było wielkie, że to jest coś, na co można polować! Ale wkrótce stało się jasne, że te świnie zagrażają naszym jeleniom, łosiom, a zwłaszcza ptactwu wodnemu. Nie mówiąc już o szkodach w uprawach. Wady przeważają nad wszelkimi korzyściami, jakie mogą przynieść jako zwierzyna łowna" - dodaje.
"Super świnie" nauczyły się skutecznie wyprowadzać w pole myśliwych. Całe watahy potrafią zmienić miejsce występowania, np. wycofać się na tereny podmokłe, a także zmienić porę żerowania z dziennej na nocną. A gdy już dojdzie do konfrontacji, stada rozpierzchają się, co utrudnia ich zlokalizowanie. Najlepszą strategią, zdaniem Ryana Brooka, i jedyną szansą, by opanować ich ekspansję, jest podstęp - chwytanie pojedynczych osobników i zakładanie im nadajników GPS. Potem taka świnia doprowadziłaby myśliwych do reszty stada. Na razie kierowana przez Ryana Brooka grupa badawcza zaapelowała do ludności o zgłaszanie zauważonych "super świń". Powstała w tym celu strona internetowa i infolinia. (PAP Life)
mj/