Ratownicy zrelacjonowali w poniedziałek, że wezwanie o pomoc w poszukiwaniu 11-latka na desce snowboardowej napłynęło po godzinie 15. "Z dyżurki wyruszyli ratownicy dyżurni na skuterach i nartach skiturowych. O godzinie 15:55, w ciężkich warunkach - zaspy, zawiany szlak, ograniczona widoczność, opad śniegu i wiatr - dotarli do chłopaka. Był w dobrym stanie" – zakomunikowały służby prasowe Grupy Beskidzkiej GOPR.
Chłopiec, żeby móc się poruszać, dostał rakiety śnieżne. Razem z ratownikami poszedł do dyżurki GOPR na Hali Miziowej. Tam trafił pod opiekę rodzica.
Goprowcy w niedzielę uczestniczyli w jeszcze jednej akcji. "W godzinach popołudniowych otrzymaliśmy zgłoszenie z kopuły szczytowej Babiej Góry: jeden z trzech uczestników wycieczki, którzy stracili orientację schodząc ze szczytu, pośliznął się i zsunął się około 100 m na północnym zboczu. Nie był w stanie samodzielnie ani z pomocą kolegów wydostać się na szlak" – wskazali ratownicy.
Na pomoc ruszyło dziewięciu ratowników. Gdy dotarli do mężczyzny, był wyczerpany i mocno wychłodzony. "Został zabezpieczony termicznie pakietami grzewczymi i przy wsparciu ratowników o własnych siłach wyszedł na szlak i wraz z kolegami został sprowadzony przez Przełęcz Brona do schroniska na Markowych Szczawinach" – podali goprowcy.
W niedzielne popołudnie w partiach szczytowych Babiej Góry prędkość wiatru dochodziła do 100 kilometrów na godzinę. Warunki na szlakach turystycznych w Beskidach są trudne.
W razie wypadku można wezwać GOPR dzwoniąc pod bezpłatny numer telefonu alarmowego: 985 lub 601 100 300. (PAP)
Autor: Marek Szafrański
mar/