Wirusolog komentuje doniesienia o wycieku koronawirusa z chińskiego laboratorium: to szukanie sensacji

2023-03-05 06:22 aktualizacja: 2023-03-05, 19:00
Pierwsze przypadki zakażenia koronawirusem w Chinach mogły być już w listopadzie 2019 roku - wskazuje wirusolog. PAP/EPA/ALEX PLAVEVSKI
Pierwsze przypadki zakażenia koronawirusem w Chinach mogły być już w listopadzie 2019 roku - wskazuje wirusolog. PAP/EPA/ALEX PLAVEVSKI
Doniesienia o wycieku koronawirusa SARS-CoV-2 z chińskiego laboratorium to szukanie sensacji lub polityczne tarcia na linii Stany Zjednoczone – Chiny. Wydaje mi się, że jest to takie przeciąganie linii między mocarstwami – oceniła w rozmowie z PAP wirusolog prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.

Departament Energii USA doszedł do wniosku, że pandemia koronawirusa najprawdopodobniej była spowodowana nieszczelnością w chińskim laboratorium. Wynika to z tajnego raportu wywiadowczego dostarczonego niedawno do Białego Domu i kluczowych członków Kongresu - poinformował ostatnio "The Wall Street Journal". Cztery inne agendy rządowe, wraz z krajowym panelem wywiadowczym, nadal uważają, że wirus był prawdopodobnie wynikiem naturalnej transmisji, a dwie są niezdecydowane.

"W raporcie nie zostały przedstawione żadne dowody"

Zdaniem prof. Agnieszki Szuster-Ciesielskiej doniesienia o wycieku koronawirusa SARS-CoV-2 z chińskiego laboratorium to szukanie sensacji lub polityczne tarcia na linii Stany Zjednoczone – Chiny.

"Właściwie w tym raporcie nie zostały przedstawione żadne dowody. Moim zdaniem, to jedynie spekulacje. Wydaje mi się, że jest to takie przeciąganie linii między mocarstwami. Co jakiś czas wraca ten sam temat. Wszystko opiera się o brak jawności i chęci współpracy w tym zakresie" – oceniła ekspertka.

Przypomniała, że od samego początku pandemii były problemy ze sprawdzeniem procedur w chińskich laboratoriach czy z wpuszczeniem grup WHO na teren targu owoców morza w Wuhan i pobrania próbek. Wyjaśniła, że specjaliści zostali dopuszczeni dopiero, gdy cały rynek został zdezynfekowany i oczyszczony. Nie mniej jednak odkryto tam nawet kilkadziesiąt próbek, w których obecny był wirus SARS-CoV-2. "Z drugiej strony pojawiły się też spekulacje, że to w Stanach Zjednoczonych koronawirus SARS-CoV-2 został wyprodukowany" – podała profesor.

Prof. Szuster-Ciesielska powołała się na wiele prac naukowych, z których wynika, że ten wirus powstał na drodze naturalnej, czyli bez ingerencji człowieka. "Tak się zdarza wielokrotnie, nic w tym dziwnego. Wirusy po prostu swobodnie krążą i przeskakują z jednych gospodarzy na drugich. Dlatego ja bym nie szukała tutaj żadnej sensacji" – stwierdziła.

Pochodzenie Covid-19. Pod uwagę brane były różne scenariusze

Wirusolog zapytana o pochodzenie wirusa SARS-CoV-2 wyjaśniła, że z dotychczasowych opracowań naukowych wynika, że pierwsze przypadki zakażenia koronawirusem w Chinach mogły być już w listopadzie 2019 roku. "Trudno powiedzieć, gdzie pojawiły się po raz pierwszy i jak przeniosły się na człowieka. Wirusa odkryto przypadkowo właśnie na targu owoców morza w Wuhan w związku z eskalacją zakażeń w tym miejscu" – wyjaśniła wirusolog.

Dodała, że pod uwagę brane były różne scenariusze dotyczące tego, w jaki sposób koronawirus przeniósł się na człowieka. Przekazała, że mało prawdopodobne jest, aby wirus "przeskoczył" bezpośrednio na człowieka, co można stwierdzić na podstawie dużych różnic – aż 5 proc. – w sekwencji pomiędzy tym koronawirusem u nietoperza, a u człowieka.

"To potwierdza tylko, że w przeniesieniu wirusa na człowieka musiał uczestniczyć jakiś gospodarz pośredni. Badając inne gatunki zwierząt obecne na targu w Wuhan stwierdzono, że wirus o dość dużym podobieństwie występuje u łuskowców – tam różnica wynosiła tylko 1-2 proc. Następnie, po adaptacji wirusa do gospodarza zwierzęcego, możliwe było jego przeniesienie na człowieka na człowieka" – wyjaśniła prof. Szuster-Ciesielska.(PAP)

Autorka: Gabriela Bogaczyk

mmi/