Abp Ryś został zapytany o pojawiające się w przestrzeni publicznej zarzuty wobec Jana Pawła II w sprawie tuszowania pedofilii wśród duchownych podczas spotkania z uczniami Katolickiego Liceum Ogólnokształcącego w Łodzi.
Hierarcha przyznał w relacji ze spotkania, zamieszczonej na stronie internetowej archidiecezji łódzkiej, że choć nie może nazwać się przyjacielem Jana Pawła II, to pamięta kilka spotkań z nim. Przypomniał, że do jednego doszło podczas pielgrzymki papieża do Polski w 1997 r. w zakopiańskiej Księżówce.
Zaznaczył, że choć Jan Paweł II przyjechał tam późnym wieczorem, mocno zmęczony, to rano o świcie jako pierwszy był w kaplicy.
"Nigdy już potem nie czułem się tak idiotycznie i tak głupio. Byłem młody, zdrowy i silny, on był mocno starszym panem (...). I po takiej robocie, takim wykończeniu, on przyszedł przed nami. Byłem w ciężkim szoku i pomyślałem wtedy, że to był klucz do jego osoby" - wspominał abp Ryś.
"Co do memów i oskarżeń, jakie są teraz wystosowywane w kierunku osoby papieża, to chcę powiedzieć dwie rzeczy.
Jeśli chodzi o te memy, to jest tylko jeden sposób, żeby się z nimi zmierzyć: siądźmy raz na dwa tygodnie i czytajmy teksty papieża. Nie to, co o nim tam jeden czy drugi gada, tylko zmierzmy się z nim. I zróbmy to na przykład przez rok, i jak po roku będziecie dalej mówić o papieżu na poziomie dowcipów rysunkowych, to ok. Ale jak po tym roku wam przejdzie i stwierdzicie, że to był ktoś, kogo warto słuchać, to ja będę szczęśliwy" - stwierdził.
Zaznaczył, że to, co papież napisał i czego uczył, "ma ogromny ciężar gatunkowy".
"Jak były strajki w Gdańsku, to ludzie pierwsze co zrobili, jak przyszli na ten strajk, to powiesili portret papieża. Oni mieli przekonanie, że gdyby nie to, że on był rok wcześniej w Polsce, to cała ta rewolucja Solidarności byłaby kompletnie niemożliwa" - ocenił.
Zdaniem hierarchy, "żyjemy w Polsce, w której można powiedzieć wszystko o każdym". "I chwała Bogu, bo to jest stan wolności (...). Wszystko jestem w stanie postawić w tym zakładzie, że gdyby nie Jan Paweł II, to nadal musielibyście żyć w kraju, w jakim ja musiałem żyć" - mówił.
Podkreślił, że "nikt na świecie nie rozumie tego, co Polacy robią dzisiaj z Janem Pawłem II". "Patrzą na nas jak na kompletnych wariatów" - dodał.
Przypomniał, że był jednym z trzech historyków, którzy pracowali w komisji beatyfikacyjnej Jana Pawła II. Jak zaznaczył, odkrył wówczas, że władze komunistyczne tworzyły dokumentację, która miała "wykreować inną pamięć".
"Jest teraz oskarżenie kard. Sapiehy o to, że molestował kleryków i że był homoseksualistą. Ja nie chcę teraz wam mówić, czy był czy nie był. Tylko chcę wam powiedzieć, skąd to oskarżenie. Bo w IPN znaleziono zeznanie, złożone przez księdza (Anatola Boczka - PAP), który był tajnym współpracownikiem SB, który przez kard. Sapiehę był suspendowany, był na swojego biskupa wściekły (...). I on złożył zeznanie, że Sapieha zrobił to i to. I nikt sobie nie stawia pytania, jaka jest wiarygodność tego świadectwa" - wyjaśnił abp Ryś.
Jak podkreślił metropolita łódzki, nie ma wątpliwości, że jeśli się przeprowadzi "poważne, przyzwoite badania historyczne, tak jak tego wymaga warsztat, ja nie mam ani cienia wątpliwości, że papież się obroni". "Debata publiczna, która się toczy, jest obracaniem ciągle tych samych faktów, które są bardziej faktami medialnymi niż rzeczywistymi" - ocenił.(PAP)
Autor: Iwona Żurek
mar/