„Nie widziałem jeszcze całej siódmej części +Mission: Impossible+, ale widziałem jej duże fragmenty. W ubiegłym tygodniu zorganizowaliśmy pierwsze pokazy testowe. Widownia oszalała. Film jest jednak zbyt długi i trzeba go będzie jeszcze przyciąć. Mimo to jest niewiarygodny! To kompletna jazda bez trzymanki, a Tom jest w swojej roli bardzo dobry” – ocenił Bakish cytowany przez portal „Indiewire” podczas spotkania zorganizowanego przez studio Paramount.
W filmie „Mission: Impossible – Dead Reckoning – Part One” Tom Cruise powtarza rolę specjalisty od misji niemożliwych, agenta Ethana Hunta. Film ma być początkiem ostatecznego finału tej popularnej serii. Już wcześniej został podzielony na dwie części, ale wiele wskazuje na to, że nakręconego materiału nadal jest za dużo. Niewykluczone, że siódma część pobije rekord poprzednika. „Mission: Impossible – Fallout” z 2018 roku, jak do tej pory najdłuższa część serii, trwa aż 147 minut.
Praca nad obydwoma finałowym częściami „Mission: Impossible” wielokrotnie przerywana była z powodu pandemii COVID-19 i wynikających z niej trudności. Za kulisami produkcji działo się wiele. Jedno z takich działań związane było z Polską. Spekulowano, że część zdjęć do filmu nakręconych zostanie na moście w Pilchowicach. Finalnie lokacja ta została pominięta i w efekcie tego jedynym znanym polskim wątkiem w „Mission: Impossible” pozostaje występujący tam Marcin Dorociński. Pozostaje więc mieć nadzieję, że sceny z jego udziałem nie zostaną usunięte w zapowiedzianych przez Bakisha cięciach.
Szef Paramount Global podzielił się również informacjami na temat ósmej części „Mission: Impossible”. Dotyczyły one popisu kaskaderskiego szykowanego na potrzeby tej odsłony. „Tom spaceruje sobie na zewnątrz lecącego samolotu. Wszystko odbywa się w powietrzu, a nie na greenscreenie. Co za przejażdżka!” – zachwyca się Bakish. (PAP Life)
kgr/