Tysiące mężczyzn modli się odmawiając różaniec. Fenomen Wojowników Maryi [ZDJĘCIA I WIDEO]

2023-03-10 11:02 aktualizacja: 2023-03-23, 16:57
Ogólnopolski Męski Różaniec w Bydgoszczy, fot. PAP/Tytus Żmijewski
Ogólnopolski Męski Różaniec w Bydgoszczy, fot. PAP/Tytus Żmijewski
Msze święte z udziałem Wojowników Maryi gromadzą tłumy wiernych. Tysiące mężczyzn odmawia różaniec, manifestując swoją wiarę na ulicach miast Polski i Europy. Ich założyciel i znany rekolekcjonista ks. Dominik Chmielewski SDB podkreśla, że jest to odpowiedź na potężny kryzys męskości i ojcostwa w dzisiejszym świecie. „Ilość świadectw mężczyzn nawracających się do Boga, wracających do swoich żon, dzieci, wychodzących z nałogów pokazuje skuteczność modlitwy różańcowej” - mówi w rozmowie z PAP.PL opiekun duchowy ruchu katolickiego Wojownicy Maryi.

PAP.PL: Kim są Wojownicy Maryi?

Ks. Dominik Chmielewski: Wojownicy Maryi to męski ruch religijny powstały, by odpowiedzieć na potężny kryzys męskości i ojcostwa w dzisiejszym świecie, który dotyka zdecydowaną większość społeczeństwa. Mężczyźni w tym ruchu formują się w oparciu o maryjną duchowość, ucząc się budowania głębokich, mocnych i trwałych relacji z Bogiem, z drugim człowiekiem i z samym sobą. Korzystają z pomocy Matki Bożej poprzez powrót do sakramentów, różańca, adoracji Jezusa, uczą się budowania braterskich i wspierających relacji w męskiej grupie. To daje im siłę do praktykowania miłości Boga i bliźniego, szczególnie w rodzinie.

PAP.PL: Skąd pomysł na taką wspólnotę modlitewną?

Ks. Dominik Chmielewski: Pomysł na męski ruch powstał pięć lat temu, kiedy zobaczyłem potrzebę zaproponowania bardzo konkretnej formy duchowości typowo męskiej w Kościele. Jako salezjanin powołany do szczególnej pracy z młodzieżą męską i mężczyznami zaproponowałem im duchowość salezjańską, ze szczególnym uwzględnieniem etosu rycerskiego, który jest tak bliski każdemu mężczyźnie.

PAP.PL: Dlaczego Wojownicy Maryi, a nie np. Jezusa Chrystusa? Skąd ta nazwa?

Ks. Dominik Chmielewski: Ponieważ Maryja jest pierwszą inspiratorką, mistrzynią naszego życia duchowego i skutecznie prowadzi nas do pełnego rozwoju męskiego potencjału na wzór i podobieństwo Jezusa Chrystusa. Ponadto jednym z naszych celów jest odpowiedź na wezwanie Matki Bożej do głębokiego powrotu do Boga, wyrażanego w jej objawieniach na całym świecie.

PAP.PL: Trenował ksiądz wschodnie sztuki walki, potem szkolił ludzi w bojowej odmianie karate. Czy te doświadczenia miały wpływ na powstanie wspólnoty zrzeszającej mężczyzn?

Ks. Dominik Chmielewski: Doświadczenia ze wschodnich sztuk walki, które trenowałem w przeszłości, nie są raczej inspiracją z tego względu, że duchowa walka z grzechem, swoimi słabościami odbywa się na zupełnie innym poziomie. Typowy twardziel może imponować swoimi mięśniami, ale często nie ma nic wspólnego z umiejętnością budowania głębokich relacji miłości w całkowitym poświęceniu się dla tych, których kocha.

PAP.PL: W sieci można obejrzeć nagranie z bazyliki św. Wincentego a Paulo w Bydgoszczy, gdzie tysiące mężczyzn śpiewa „Bogurodzicę” – średniowieczną pieśń, która swego czasu była hymnem narodowym. Śpiewali ją rycerze wraz z królem Władysławem Jagiełło przed strategiczną bitwą pod Grunwaldem. Czy dzisiaj też o coś walczycie?

Ks. Dominik Chmielewski: Pieśń Bogurodzica, która jest naszym hymnem, wyraża przede wszystkim naszą determinację w walce o najwyższe wartości chrześcijańskie, o miłość do Boga i człowieka przez szczególną pomoc i wsparcie Matki Bożej.

PAP.PL: Dlaczego Wojownicy modlą się publicznie, na ulicach miast, chodzą w procesjach różańcowych? Skąd ta potrzeba manifestacji wiary?

Ks. Dominik Chmielewski: Wiara nigdy nie była sprawą prywatną. Jezus nauczał publicznie, modlił się w miejscach publicznych, umierał w miejscu publicznym, dlatego manifestowanie swojej wiary i ewangelizowanie w miejscach publicznych jest wpisane w DNA chrześcijaństwa. Modlimy się między innymi publicznie, odmawiając różaniec w wielu miastach Polski, by powierzyć Bogu wszystkich, którzy w nim mieszkają. 

PAP.PL: Jak zachęcić współczesnego mężczyznę do modlitwy, a tym bardziej do odmawiania różańca?

Ks. Dominik Chmielewski: Nie trzeba w żaden sposób motywować mężczyzn w naszym ruchu do modlitwy różańcowej, Ilość świadectw mężczyzn nawracających się do Boga, wracających do swoich żon, dzieci, wychodzących z nałogów pokazuje skuteczność modlitwy różańcowej. Dzielimy się tymi świadectwami na każdym naszym spotkaniu i za każdym razem jesteśmy w szoku, widząc moc różańca.

PAP.PL: Tysiące mężczyzn modli się na różańcu już nie tylko w Polsce, ale i w Europie oraz w Stanach Zjednoczonych. Można mówić o pewnym fenomenie.

Ks. Dominik Chmielewski: Fenomen Wojowników Maryi jest związany ze szczególnym przylgnięciem męskich serc do serca Matki Bożej. Tego nie da się wytłumaczyć, to trzeba zobaczyć. Ostatnio powstaje dużo różnych wspólnot męskich w Kościele katolickim, ale żadna z nich nie rozwija się tak lawinowo. W ciągu pięciu lat w Polsce powstało 120 grup WM, gdzie formuje się ponad 8 tysięcy mężczyzn. Ruch przekroczył już granice Polski i obecnie rozwija się w 16 krajach na różnych kontynentach. 

PAP.PL: Jak zostać Wojownikiem Maryi? W statucie wspólnoty można przeczytać, że po określonym czasie formacji odbywa się uroczyste pasowanie i „Przyrzeczenie Miecza”. Co to oznacza? Czy każdy członek grupy ma swój osobisty miecz?

Ks. Dominik Chmielewski: Wojownikiem Maryi można zostać po ukończeniu trzyletniej formacji w każdej z grup, gdzie się formujemy. Uwieńczeniem tego podstawowego etapu jest tzw. przyrzeczenie miecza, czyli Wojownik Maryi przyrzeka walczyć o najwyższe wartości chrześcijańskie, ewangeliczne na wzór Jezusa Chrystusa. Z całym cyklem formacyjnym i treścią przyrzeczenia można zapoznać się na naszych stronach internetowych. Ruch Wojowników Maryi cieszy się uznaniem i błogosławieństwem księży biskupów w Polsce i na świecie, którzy ustanawiają dla każdej grupy w Polsce i na świecie kapłana asystującego w formacji mężczyzn. Ruch WM podlega bezpośrednio zgromadzeniu salezjańskiemu Inspektorii pilskiej, która sprawuje opiekę i nadzoruje rozwój ruchu.

Rozmawiała: Magdalena Jaroszewicz (PAP.PL)

mj/