Niemal rok temu w Londynie, występując po raz ostatni z zespołem Genesis, Phil Collins pożegnał się ze swoją publicznością. Od lat artysta zmaga się z poważnymi problemami zdrowotnymi, które wręcz uniemożliwiały mu swobodne funkcjonowanie na scenie i grę na perkusji. Niedawno o aktualnej kondycji kolegi z zespołu wypowiedział się basista grupy, Mike Rutherford, wskazując, że Collins jest „unieruchomiony bardziej niż kiedyś”.
Muzyk ma poważne problemy z kręgosłupem
Temat aktualnej kondycji Collinsa został poruszony w rozmowie Rutherforda dla BBC. Muzyk wspominał, że podczas zakończonej trasy wokalista grupy był w dobrym nastroju, jednak od czasu zakończenia tournée najwyraźniej jego sprawność pogorszyła się.
„Phil jest o wiele bardziej unieruchomiony niż do tej pory. To wielka szkoda” – stwierdził basista. Muzyk nie powiedział tego wprost, ale z jego słów wynika, że problemy z kręgosłupem stały się już na tyle poważne, że Collins właściwie nie opuszcza domu. „Teraz ma się dobrze, jest w domu, cieszy się życiem. Pracował tak ciężko przez wiele lat. Myślę, że cieszy się czasem spędzonym w domu” – dodał.
Słowa Rutherforda rozwiewają nadzieję wszystkich tych, którzy liczyli na to, że Collins, mimo ubiegłorocznego pożegnania podczas koncertu w Londynie, jeszcze stanie przed publicznością. O tym, że ostatni występ lidera Genesis wcale nie musi ostatnim, mówił rok temu w rozmowie z „Rolling Stone” jego syn, perkusista Nic Collins.
„Myślę, że w tej chwili zdecydowanie jest na emeryturze. Myślę, że ten koncert w Londynie był ostatnim występem mojego taty. Ale z drugiej strony mówił to samo w 2004 roku. Nigdy nie możesz mieć pewności” – stwierdził. „Muzyka dała mu wiele, podobnie jak on muzyce. Sądzę jednak, że dla niego zrobienie kroku w tył, pozbycie się presji, którą odczuwał przez dziesięciolecia będzie miłą odmianą” – dodał.
Phil Collins od wielu lat zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi. W 2007 roku doznał poważnego urazu kręgosłupa, a w 2009 roku ogłosił, że musi zrobić sobie przerwę od grania na perkusji. „Kręgi miażdżą mi rdzeń kręgowy z powodu pozycji, w której gram. To skutek wielu lat grania. Nie mogę prawidłowo trzymać pałek bez bólu. Kiedyś nawet przyklejałem je do rąk, żeby móc je utrzymać” – wyjaśnił.
Artysta zmagał się także z uzależnieniem od alkoholu i depresją
W 2010 roku w wywiadzie dla „Rolling Stone” wyznał, że rozważał nawet samobójstwo. Dziś, spoglądając na jego zdjęcia z ostatnich koncertów, gdy porusza się na wózku lub śpiewa siedząc statycznie na krześle, trudno wyobrazić sobie jego powrót na scenę. (PAP Life)
mmi/