Podczas piątkowego spotkania z mieszkańcami w Bytomiu Tusk był pytany m.in. o reparacje wojenne od Niemiec. Zadał je jeden z mężczyzn, którego przodkowie – jak opowiadał - zostali wysłani na roboty przymusowe; zarzucał politykom PO, że wyśmiewają starania o reparacje.
Tusk odpowiadał, że nie wypowiadał się w sposób ironiczny o reparacjach i się z nich nie śmieje, śmieje się natomiast z działań obecnego rządu w tej sprawie, a jego ugrupowanie przed wieloma laty poparło pierwszą uchwałę w sprawie reparacji. „Ja przecież wiem, że jeśli PiS wysyła Mularczyka żeby załatwiał reparacje, to PiS dobrze wie, że z tego nic nie będzie” – mówił lider PO.
„Ja wolę wyciągnąć pieniądze, które Niemiec daje, i wyciągałem rekordowe ilości pieniędzy z kasy europejskiej, to znaczy też pieniędzy niemieckich, a pisowscy frajerzy z Mularczykiem na czele biegają z papierami na temat reparacji, a de facto finansują miliardami polskich złotych niemiecką gospodarkę, bo Niemcy wzięli te pieniądze z KPO (...)” – mówił i podczas wymiany zdań zwrócił się do autora pytania: „Pan tutaj, w Bytomiu chce powiedzieć, że ja jestem winny temu, że Niemcy wcielili siłą do Wehrmachtu mojego dziadka? Na Śląsku mam mówić takie słowa?”
Lider PO przekonywał, że w polityce chodzi o praktyczne załatwianie polskich interesów i jeśli są pieniądze, stara się je „wydzierać” dla Polski. Jak podkreślał, wciąż żyje kilkaset tysięcy Polaków, którzy urodzili się podczas II wojny światowej i bezpośrednio odczuli skutki napaści Niemiec na Polskę.
„Ja uważam, że to jest do zagrania jeszcze – i do wygrania (...) Jeśli będę odpowiadał w jakimś wymiarze za rząd polski, to oprócz pieniędzy europejskich dostaniemy też to, co się należy od Niemców jeśli chodzi o jeszcze żyjące ofiary, a wszyscy, którzy narodzili się przed wojną czy w czasie wojny, to są w jakimś sensie ofiary napaści niemieckiej. Tylko to trzeba umieć załatwić, a nie jak pajace latać po całym świecie (...)” – mówił Tusk.
Również przed fazą pytań, w swym otwierającym spotkanie wystąpieniu, Tusk w kontekście tego, że Polska wciąż nie uzyskała pieniędzy na Krajowy Plan Odbudowy, wspomniał o kwestii reparacji i zajmującym się nią wiceszefowie MSZ Arkadiuszu Mularczyku.
"Kiedyś, jak pamiętacie prezes rządzącej partii mówił o Śląsku jako o zakamuflowanej opcji niemieckiej, więc, jak się domyślacie, jesteśmy w domu. Ale jeśli rzeczywiście tych Niemców się tak nie lubi, to należałoby przyjąć bardziej moją metodę działania. To znaczy brać jak najwięcej pieniędzy z Unii Europejskiej, bo Niemcy jako państwo o największej gospodarce wrzucają najwięcej pieniędzy do wspólnego kotła. A PiS zrobił dokładnie odwrotnie. Nasze pieniądze, bo pieniądze europejskie to są po części nasze pieniądze, są dziś dzielone na różne państwa europejskie, w tym na Niemcy" - powiedział szef PO.
Dodał, że gdy "nienachalnie inteligentny minister Mularczyk pokazuje Niemcom filmiki na temat reparacji, w tym samym czasie, to my wpłacamy Niemcom reparacje".
Podczas spotkania padło też pytanie o Donalda Trumpa – młody człowiek spytał Tuska czy podtrzymuje swoją opinię sprzed lat, że b. prezydent USA jest zależny od Moskwy. Tusk odpowiadał, że kiedy jeszcze był szefem Rady Europejskiej spędził na rozmowach z Trumpem wiele godzin i słyszał, jak ten wygłaszał peany na temat przywódcy Korei Północnej. Jego przeciwnikiem była UE, kibicował brexitowi, żeby ją osłabić, wolał Rosję niż Ukrainę – mówił lider PO. Wytykał PiS „nadzwyczajne uwielbienie dla Trumpa i nieskrywaną niechęć do Demokratów”, co dzisiaj – jak zaznaczył – unieważniła wojna.
„Nasza niepodległość, a na pewno pokój w Europie, a więc nasze życie, będzie pod wielkim zagrożeniem, jeśli Stany Zjednoczone zmienią znowu kurs na ten trumpowski” – ocenił Tusk i wyraził przekonanie, że gdyby Trump wygrał ostatnie wybory USA nie byłyby dziś w NATO, co sam Trump zapowiadał. „Trump i jego zależność od rosyjskich służb, dzisiaj już nie podlega dyskusji. To nie jest moje przypuszczenie, to jest efekt dochodzenia amerykańskich służb” – powiedział i dodał, że według służb USA niewykluczone, że Trump został zwerbowany przez rosyjskie służby 30 lat temu.
Gdy Tusk wezwał do solidarności w obliczu agresji Rosji na Ukrainie, jedna z uczestniczek spotkania zarzuciła politykom, że „wpychają ludzi w wojnę, która nie jest ich”. Szef PO podkreślił, że stanowczo nie zgadza się z takim stanowiskiem.
„To jest tak niemoralne, co pani mówi. To jest nasza wojna, w której giną ukraińscy żołnierze. Każda polska matka powinna głośno powiedzieć: dziękuję Ukrainie, że nasze dzieci nie muszą ginąć” – podkreślił w gorącej wymianie zdań, do której przyłączyli się także inni uczestnicy spotkania. Jak przekonywał, twierdzenie, że to nie jest nasza wojna wpisuje się w propagandę rosyjskich służb.
„Niezależnie co myślą politycy PiS, także politycy zagraniczni, w sprawie Rosji i Ukrainy musimy robić wszystko, by taka elementarna solidarność nie załamała się” – powiedział Tusk, który ocenił, że jako społeczeństwo Polacy przeszli tę próbę mimo trudnej historii.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
gn/