Lokalny dziennik "Il Tirreno" podał, że do restauracji, specjalizującej się w serwowaniu owoców morza przyszło na obiad czterech dwudziestolatków z Florencji, którzy zamówili przystawki, pierwsze i drugie danie, deser oraz wino. Postanowili nie zapłacić rachunku wynoszącego 180 euro i po kolei zaczęli wychodzić. Jeden tłumacząc się bólem głowy i koniecznością zaczerpnięcia świeżego powietrza, drugi do łazienki.
Uciekli z lokalu wszyscy. Próba przechytrzenia obsługi nie udała się jednak, bo jeden z klientów z powodu roztargnienia zostawił na stole drogi telefon wart kilka razy więcej niż wynosił niezapłacony rachunek.
Właściciel telefonu postanowił sprawdzić, gdzie go zostawił i zadzwonił na swój numer. Odebrał właściciel restauracji, który już zdążył wezwać policję. Nie złożył zawiadomienia o przestępstwie, bo skruszeni biesiadnicy zapłacili rachunek. Wtedy dopiero oddał telefon właścicielowi.
Zauważa się jednak, że i bez tego roztargnienia klienci zostaliby zidentyfikowani, bo wcześniej zamówili stolik dzwoniąc właśnie z "komórki" i zostawiając numer kontaktowy.
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
mj/