W ostatnich miesiącach rosyjskich szpiegów zatrzymywano między innymi w Niemczech, Włoszech, Francji, Szwecji, czy Norwegii. Natomiast, jak podkreśla Brochwicz, namierzenie całej siatki agentów to rzadkość. „Zdarza się, że wydala się z kraju kilku, a czasem nawet kilkunastu dyplomatów. Jednak grupa działających na naszym terenie obcych agentów, to prawdziwa sensacja” – mówi.
Jeżeli śledztwo potwierdzi podane przez MSWiA informacje, to rozbicie tak dużej siatki szpiegowskiej będzie ogromnym sukcesem polskich służb. „Tak skutecznego i szybkiego kontrwywiadu, w dzisiejszych, trudnych czasach właśnie potrzebujemy” – zaznacza Brochwicz.
Brochwicz przypomina, że region, w którym miała działać grupa jest obecnie największym zapleczem transportowo-magazynowym dla armii ukraińskiej. „Większość, płynącej z całego świata, pomocy dla Ukrainy przerzucana jest przez ten fragment naszego kraju” – mówi.
Oprócz prowadzenia monitoringu, szpiedzy mieli też planować operacje dywersyjne. „Kolejnym krokiem mogłyby być akty sabotażu, np. wysadzanie składów kolejowych w powietrze” – wyjaśnia.
Czy hub transportowy jest obecnie bezpieczny?
Tego, jak mówi Brochwicz, nie wie nikt oprócz badających sprawę służb i samych aresztowanych agentów. Część broni transportowana jest tajnymi, opracowanymi przez służby trasami. Jednak, w przypadku rozpracowanej przez ABW siatki wszystko wskazuje na to, że agenci monitorowali zwykły, popularny szlak kolejowy, którym również przesyłane jest uzbrojenie. Dlatego też, zdaniem Brochwicza, poniesione straty najprawdopodobniej nie są duże.
W jaki sposób działają siatki szpiegowskie? Brochwicz tłumaczy, że zwerbowani agenci podlegają oficerom łącznikowym, którzy przekazują zdobyte informacje podejmującej decyzje centrali. W ten sposób w jedną stronę wędrują meldunki, a w drugą rozkazy i ewentualnie pieniądze. „Są to najczęściej poziome struktury agentów, kierowane przez grupy prowadzące. Te z kolei podlegają następnym, coraz wyżej postawionym zespołom, które utrzymują łączność z centralą” – wyjaśnia.
Praca ABW wykazała, że infrastruktura krytyczna w naszym kraju jest na celowniku rosyjskich służb. Brochwicz zwraca uwagę, że nie jest to nowa praktyka. „Tego typu wiedza była pozyskiwana i gromadzona przez Rosję z dużym wyprzedzeniem” – stwierdza.
Wskazuje, że cała sprawa skłania do refleksji na temat ochrony, jaką w Polsce, objęta jest infrastruktura krytyczna. Zaznaczył, że na szczególną uwagę zasługuje prawo regulujące tę kwestię. „Zastanówmy się, czy polskie prawo przewiduje - istniejące w nowej, wojennej rzeczywistości – zagrożenia” – apeluje były wiceszef UOP.
Dlaczego to tak ważne? Zdaniem Brochwicza warto przeanalizować sytuacje, w których materiały gromadzone dla potrzeb gospodarczych pozyskiwane na temat infrastruktury krytycznej trafiały za wschodnią granicę. I przestrzega: „Jak widać, nasi antagoniści są gotowi do zdecydowanych, wykraczających poza dotychczasowe normy działań. Z jednej strony próbują zakłócić dostawy broni dla Ukrainy, a z drugiej rozregulować i zdestabilizować sytuację w Polsce”.
Autorka: Daria Al Shehabi
dsk/