Geograf dr Dariusz Brykała z Instytutu Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania (IGiZP) PAN podróżował po Polsce i badał to, jaki wpływ na środowisko miały dawne młyny wodne. Zaczął wtedy zwracać uwagę, że kamienie młyńskie eksponowane są w murach wielu starych polskich kościołów.
Czasem takie kamienie wmurowane były w posadzce świątyni, czasem w portalu (wejściu do kościoła), czasem w zewnętrznych ścianach prezbiterium (część kościoła z ołtarzem), a czasem - wysoko na wieży kościoła. Nie było wątpliwości: kamieni tych użyto już w czasie budowy świątyń i nie były późniejszym dodatkiem. Pomysł na wykorzystanie kamieni młyńskich musiał się więc pojawić już w średniowieczu.
Takie koło młyńskie to element charakterystyczny tylko dla kościołów w północnej i nizinnej Polsce, a także na wschodzie Niemiec. Wprawdzie w innych częściach świata przedmioty takie pojawiały się w pojedynczych kościołach, ale tylko w naszej części Europy było takie duże nagromadzenie średniowiecznych kościołów z kołami młyńskimi.
Problem w tym, że nie było bezpośredniego wytłumaczenia, dlaczego kamienie wmurowano w świątyniach. A sposób ich wyeksponowania sugerował, że nie służyły wyłącznie jako zwykły materiał budowlany.
Dr Brykała zebrał więc interdyscyplinarny zespół, w którym byli m.in. specjaliści od: historii sztuki, historii, architektury, etnologii, antropologii kulturowej, geologii, geomorfologii, teologii. Badacze postanowili wspólnymi siłami rzucić więcej światła na tę starodawną modę. Badania realizowane są w ramach grantu millPOLstone z Narodowego Centrum Nauki.
"Kamienie młyńskie to starożytny wynalazek" - mówi dr Brykała. Opisuje, że dawniej, aby uzyskać mąkę, ziarno zboża mielono ręcznie za pomocą kamiennych żaren nieckowatych. Z czasem jednak pojawił się pomysł, żeby robić to mechanicznie - przy wykorzystaniu siły wody, wiatru czy zwierząt. Centralnym elementem każdego młyna były dwa duże, odpowiednio dopasowane kamienie. Jeden - dolny (leżak) - był nieruchomy. A górny (biegun) - był obracany przez ujarzmioną energię wiatru, wody czy mięśni. Na płaszczyznach kontaktu obu kamieni dochodziło ścierania ziarna na mąkę.
Młynarze musieli się liczyć z tym, że kamień młyński z czasem się zepsuje - pęknie czy uszczerbi się. I pojawiało się pytanie, co zrobić z takim wysłużonym elementem.
W innych krajach np. robiono z nich schody do młyna czy używano jako stołów. A na ziemiach polskich pojawił się zwyczaj umieszczania ich w ścianach kościołów.
Ale dlaczego? Jest kilka hipotez: jedna grupa hipotez zakłada, że koła młyńskie niosły jakąś praktyczną informację. Inna grupa hipotez sugeruje zaś, że obiekty te umieszczano w ścianach kościołów ze względu na chrześcijańską symbolikę związaną z ziarnem, mąką i chlebem. Nie jest wykluczone, że w różnych kościołach przyczyny nieco różniły się od siebie.
I tak np. jednym z bardziej prozaicznych wyjaśnień może być to, że koło młyńskie - np. wbudowane w wieżę kościoła, widoczne z daleka - mogło oznaczać, że w danym kościele przechowuje się zboże. "Jeśli wszystkie budynki w okolicy były z drewna, to murowany kościół był często jedynym suchym miejscem w okolicy. Wieżę kościołów mogły być więc czasem stosowane jako spichlerze" - tłumaczy naukowiec.
Innym przyziemnym wyjaśnieniem obecności kamieni młyńskich mogłoby być to, że lokalny młynarz był jednym z darczyńców przy budowle świątyni. A koło młyńskie pełniło taką funkcję, jak dziś tabliczki z nazwiskami fundatorów. I tak np. wiadomo np. że młynarz był jednym z fundatorów Warszawskiego Kościoła Nawiedzenia NMP na Nowym Mieście - gdzie umieszczone jest koło młyńskie.
Dr Brykała zaznacza jednak, że prawdopodobnie obecność kamieni młyńskich w ważnych miejscach kościoła wiąże się z symbolicznym znaczeniem.
Bo koło młyńskie pojawiało się w średniowiecznej symbolice tzw. Młyna Eucharystycznego. Był to sposób obrazowania biblijnej idei, że "Słowo stało się ciałem". I tak na typowych obrazach o tej tematyce czterech ewangelistów wsypuje przez lejek na kamienie młyńskie ziarno (symbolizujące nauczanie, a więc Słowo), a z powstałej w ten sposób mąki wyrabiany jest chleb eucharystyczny (który, jak wierzą katolicy, w czasie Mszy przeistacza się w ciało Chrystusa). "Z czasów średniowiecza przetrwało ok. 30 przedstawień Młyna Eucharystycznego - w Austrii, Szwajcarii, Niemczech" - opowiada dr Brykała. Metafora ta mogła być więc popularna również w Polsce.
Jedna z hipotez zakłada, że eksponowanie kół młyńskich w kościołach mogło mieć źródło w cudzie w Osiekach pod Koszalinem. Jak wynika z przekazów, w 1398 r. w tamtejszym kościele na hostii miały być znalezione ślady krwi. Uznano to za cud eucharystyczny (wierzono więc, że doszło tam do namacalnego przeistoczenia chleba i wina w ciało i krew Chrystusa). Kościół stał się celem pielgrzymek, a tzw. Krwawiącą Hostię eksponowano jako ważną relikwię. W związku z tym w okolicach mogło dojść do zakwitu kultu Eucharystii, czego świadectwem mogłyby być właśnie eksponowanie kamieni młyńskich w murach kościołów na Pomorzu Środkowym.
I jest jeszcze jedna możliwość: kamienie młyńskie używane były do wyrobu mąki, która nie tylko żywiła ludność, ale również wyrabiano z niej opłatki. Praca, jaką wykonywały kamienie młyńskie, była więc darzona tak dużym szacunkiem, że nawet kiedy kamienie się zużyły, nie wypadało ich po prostu wyrzucić. Dlatego mógł pojawić się pomysł, żeby zagospodarowywać je przy okazji budowy kościołów.
Można się domyślać, że kamienie młyńskie trudno było tak po prostu wyrzucić, bo był to bardzo trudny do pozyskania przedmiot.
"Zachowały się dokumenty zakonu krzyżackiego, z których wynika, że kupno takiego kamienia było wielkim wydatkiem" - tłumaczy dr Brykała.
"Każda skała powstaje w ściśle określonych warunkach. Jej skład, struktura i tekstura są czymś w rodzaju DNA, które dziś pozwala nam ustalić skąd dana skala pochodzi. Sprawdzaliśmy więc, czy kamienie młyńskie pozyskiwano lokalnie, czy sprowadzano z odległych miejsc" - mówi badacz. W ramach kierowanego przez dr. Brykałę grantu przeprowadzono badania geologiczne wybranych kamieni młyńskich w Polsce. Odkryto, że część z nich pochodziła z odległych miejsc. I tak np. pokazano, że jeden z kamieni młyńskich umieszczonych w kościele na Żuławach musiał być sprowadzony z terenu Niemiec - najpierw Renem do portów dzisiejszej Holandii, a potem drogą morską do Gdańska. Można się domyślać, że była to wtedy kosztowna podróż.
Kamienie młyńskie musiały być bowiem nie tylko duże i dopasowane do siebie kształtem, ale i zbudowane z odpowiedniego materiału. "Nie za twarde - żeby mąka nie rozgrzewała się za bardzo podczas mielenia. I nie za miękkie - żeby koła młyńskie było wytrzymałe, a rozkruszony kamień nie dostawał się do mąki" - opowiada dr Brykała.
I dodaje, że z badań antropologów wynika, że starożytnym Rzymianom szybko ścierały się zęby. Mogło to mieć związek z tym, że kamienie młyńskie robiono tam wtedy ze zbyt miękkich skał, których okruchy w trakcie mielenia trafiały do mąki. Przez niedopracowaną więc jeszcze technikę młynarską chleb niektórych starożytnych Rzymian był… twardy jak kamień.(PAP)
Ludwika Tomala
gn/