„Czeska reprezentacji w ciągu zaledwie 130 sekund odfajkowała to najważniejsze zadanie w europejskich kwalifikacjach: pokonać u siebie Polskę” – napisali dziennikarze gazety Mlada Fronta Dnes (MFD). Pierwsze 130 sekund meczu nazwali „nieznanym dotąd w historii huraganem”. Podkreślili, że oczekiwania były skromniejsze. Ich zdaniem trener reprezentacji Czech Jaroslav Szilhavy znalazł właściwą receptę na "szybką śmierć" najważniejszego konkurenta w grupie: bardzo odważny skład, ogromne tempo i sprint do każdej piłki.
„Polacy drapią się w głowę. W styczniu kupili ponurego trenera Santosa, który między innymi doprowadził Portugalczyków do europejskiego złota. Teraz nie wiedzą, po co. Tego nie wiedział także Santos” – oceniła MFD i skonstatowała, że do tej pory czeski trener drużyny narodowej Szilhavy uchodził za „konserwatystę”, ale tym razem zaryzykował, podejmując odważne decyzje. „Kapelusze z głów” – napisała MFD.
Lidove Noviny (LN), inna ogólnokrajowa, wysokonakładowa gazeta podkreśla "rakietowy start" w kwalifikacjach mistrzostw Europy. „Po dwóch golach Czesi kontrolowali grę” – napisały LN. „W nieskrępowany sposób powalili najgroźniejszego z rywali” – nie szczędzili komplementów.
Poświęcony wydarzeniom sportowym portal iSport dziennika Blesk zauważył, że Robert Lewandowski został zamknięty przez czeską obronę i mógł strzelać tylko z daleka. „Czesi mieli za zadanie obronić się przed atomową bombą w polskim ataku… Udało się. Lewy był w Pradze mało widoczny – także on był pod wrażeniem nieprawdopodobnego początku spotkania” – napisał iSport. W innym komentarzu dziennikarze chwalili odwagę trenera i stwierdzili: „Mniam. Ten żurek smakował nam jak z +Kuchennych Rewolucji+”.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)