„Przemoc, której byliśmy świadkami w ostatnich tygodniach, ma już bezpośrednie konsekwencje dla sytuacji ekonomicznej podmiotów w sektorze handlu, hoteli i restauracji, a także w całej turystyce” – podkreśliła ostatnio Olivia Gregoire, francuska minister turystyki.
„Szkoda by było, gdyby te dobre dane (dot. ostatniego ożywienia w turystyce – PAP) zostały podważone przez nagły spadek obrotów związany po raz kolejny z kilkoma osobami, które sieją przemoc” – dodała.
Zaraz po godz. 14 wyruszył z placu Republiki marsz w Paryżu przeciwko reformie emerytalnej. Jest to centralny punkt wtorkowych protestów, które mają miejsce w całym kraju. Przed jego rozpoczęciem policja przeszukiwała losowo wybranych demonstrantów.
Pod koniec demonstracji policja spodziewa się zamieszek, jak to miało miejsce w poprzednim tygodniu. Związki zawodowe są zaniepokojone brakiem własnej służby bezpieczeństwa, która mogłaby zapobiec przenikaniu radykałów w głąb marszu.
W całej Francji zmobilizowano we wtorek 13 tys. policjantów i żandarmów, w tym 5,5 tys. w samym Paryżu, gdzie o godz. 14 z placu Republiki ma wyruszyć główny marsz. Masowe protesty spodziewane są m.in. w Nantes, Lyonie, Marsylii, Lille, Bordeaux, Nicei, Rennes, Montpellier i Tuluzie.
Według szacunków służb na ulice w wielu francuskich miastach wyjdzie we wtorek od 650 do 900 tys. demonstrantów; tylko w Paryżu może protestować nawet 100 tys. osób.
Marcin Furdyna (PAP)
kw/