Szef BBN Jacek Siewiera podczas wizyty w Berlinie (27-28 marca) spotkał się m.in. z doradcą kanclerza ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Jensem Ploetnerem, na którego zaproszenie przyjechał do Niemiec, z sekretarzem stanu w niemieckim MSZ Tobiasem Lindnerem oraz z szefową komisji obrony w Bundestagu Marie-Agnes Strack-Zimmermann.
Rozmowy z niemieckimi politykami "były skupione głównie wokół aspektów bezpieczeństwa w wymiarze sojuszniczym, koalicyjnym, natowskim, zwłaszcza przed zbliżającym się szczytem w Wilnie, ale również na aspekcie relacji bilateralnych polsko niemieckich, w których aspekt bezpieczeństwa jest jednym z absolutnie kluczowych w tak trudnych czasach" - powiedział PAP we wtorek w Berlinie Jacek Siewiera.
Komentując zagrożenia ze strony Rosji szef BBN odpowiedział: "Wiele decyzji, które zapadły w ciągu tego roku ze strony rosyjskiej jest niezrozumiałych i na poziomie wojskowym nieuzasadnionych. Natomiast tu nie chodzi o to, jak wysokie jest ryzyko rozlania się wojny poza Ukrainę, a o stworzenie ze strony Rosji poczucia takiej groźby, co w konsekwencji negatywnie wpływałoby na kształtowaniu polityki i strategii bezpieczeństwa państw Zachodu".
"Zapowiedzi Putina dotyczące rozlokowania broni jądrowej na Białorusi to kolejna odsłona szantażu, nie ma co do tego wątpliwości" - stwierdził Jacek Siewiera.
Siewiera o oświadczeniu Putina ws. rozlokowania broni jądrowej na Białorusi: dzisiejszy szantaż jest inny
Szef BBN zwrócił uwagę, że "wykorzystanie taktycznej broni jądrowej jako szantażu na Ukrainie, obserwowaliśmy jesienią zeszłego roku. Tamten szantaż, bardzo eskalacyjny, radykalny, z udziałem nie tylko Putina, ale i pozostałych przedstawicieli rządu był wymierzony w szerzenie lęku w siłach zbrojnych i społeczeństwie ukraińskim. Był kierowany do Ukraińców, by złamać ich wolę walki przed potencjalną skuteczną kontrofensywą".
"Z wojskowego punktu widzenia użycie taktycznej broni jądrowej niewiele by zmieniło i nie miałoby sensu operacyjnego" - podkreślił szef BBN. "Raziłoby własne siły, uniemożliwiałoby manewr operacyjny, uniemożliwiałoby wykorzystanie dużej części lekkiej piechoty, która nie była w należyty sposób logistycznie zabezpieczona przed skutkami oddziaływania broni masowego rażenia, w tym broni jądrowej".
"Dzisiejszy szantaż jest inny" - zauważył w rozmowie z PAP Jacek Siewiera. "Nie jest on kierowany do Ukraińców. Gdyż ten temat został zamknięty w momencie, gdy Xi Jinping wypowiedział się sceptycznie o wykorzystaniu broni jądrowej w jakimkolwiek konflikcie zbrojnym, zwłaszcza przez państwo posiadające legalnie broń jądrową".
"To nie jest próba wywarcia presji na Ukrainę, ale na kraje Zachodu. Ta odsłona szantażu dotyczy strategicznej zmiany układu sił w Europie Centralnej. Rozmieszczenia broni jądrowej w sąsiadującym kraju" - powiedział Jacek Siewiera.
"Ponieważ przemieszczenie broni jądrowej ma charakter nie tylko militarny, ale też polityczny i strategiczny" - podkreślił. "To element manifestacji konfrontacji z Zachodem zgodnej z doktryną Gierasimowa. Przenoszenia lęku, jako narzędzia walki, tak by odstraszyć Zachód od wspierania Ukrainy".
Zdaniem szefa BBN "paradoksalnie manewr z rozmieszczeniem broni jądrowej na Białorusi w sposób nie budzący żadnych wątpliwości naruszy postanowienia, wielokrotnie już łamanego przez Rosję, aktu stanowiącego NATO-Rosja".
"Polska od dawna stała na stanowisku, że ten akt w zasadzie nie obowiązuje, a tym gestem Władimir Putin jedynie kolejny raz potwierdzi nieaktualność tego dokumentu".
Na pytanie, czy Polska jest bezpieczna szef BBN Jacek Siewiera odparł: "Tak".
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
mmi/