Leśniczówka należy do Skarbu Państwa, jest w zarządzie Białowieskiego Parku Narodowego. Obiekt leży na terenie objętym ochroną krajobrazową - poinformowała w środę PAP zastępca dyrektora ds. administracyjnych Białowieskiego PN Katarzyna Kopiejczyk.
"Położenie jest o tyle niedogodne - żeby ją tam zostawić - że żadnych prac nie jesteśmy w stanie wykonać, bo nie ma dostępu do prądu" - powiedziała Kopiejczyk. "Jeżeli uzyskamy jakiekolwiek wsparcie finansowe pozwalające nam na przeniesienie Dziedzinki do Białowieży, to będziemy to robić" - dodała wicedyrektor Białowieskiego PN.
Zaznaczyła, że ponieważ prof. Simona Kossak była związana z Białowieżą, parkowi zależałoby na tym, aby Dziedzinka została na tym terenie.
"Simona była z nami związana, z tą miejscowością i chcielibyśmy jednak, żeby to pozostało u nas" - powiedziała Kopiejczyk. Wskazała, że ponieważ Dziedzinka jest położona na terenie leśnym, bez prądu, nie ma możliwości zapewnienia bezpieczeństwa odwiedzającym w tym miejscu, sprawa przenosin wydaje się być przesądzona.
"Nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć ani prądu, ani bezpieczeństwa osobom zwiedzającym (...) Może miejsce jest samo w sobie bardziej atrakcyjne, ciekawsze, natomiast przeniesienie do Białowieży po prostu pozwoliłoby nam zachować, zabezpieczyć w łatwiejszy sposób ten budynek" - powiedziała Kopiejczyk.
Aby zabezpieczyć Dziedzinkę, park szuka środków zewnętrznych. "Próbujemy znaleźć jakieś źródło, bo my niestety z naszych własnych przychodów nie jesteśmy w stanie pokryć takiego kosztu (...)Być może w któreś uda nam się wpisać i wtedy będziemy podejmować działania" - powiedziała Kopiejczyk. Dodała, że pieniądze potrzebne są i na dokumentację do rozbiórki, i przewiezienia obiektu."
Do ratowania Dziedzinki, która od 2021 r. jest wpisana do rejestru zabytków (to najwyższa forma ochrony zabytków w Polsce), zachęca podlaska konserwator zabytków prof. Małgorzata Dajnowicz. Pytana w środę przez PAP o przyszłość Dziedzinki powiedziała, że także jako członkini Rady Naukowej Białowieskiego Parku Narodowego zachęcała dyrekcję parku, aby leśniczówkę udostępniać.
"Obiekt zabytkowy musi służyć ludziom. Jeżeli on jest pusty, nieużytkowany, nieodwiedzany, siłą rzeczy po pierwsze nie służy ludziom (...), po drugie następuje jego degradacja, czemu musimy też w różnych formach przeciwdziałać" - powiedziała Dajnowicz.
Konserwator mówiła, że zainteresowanie przeniesieniem Dziedzinki wyraziła dyrekcja Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu.
"Nie uważam, żeby był to zły pomysł, zwłaszcza że tam jest planowany kompleks leśny. Oczywiście stoję na stanowisku, że najlepszym miejscem zawsze jest miejsce obiektu, w którym ten obiekt z zamysłu był lokowany, natomiast dla uratowania obiektu również alokacja jest dopuszczalna i takie decyzje na poziomie Polski są podejmowane" - powiedziała prof. Dajnowicz.
W rejestrze zabytków jest - jak informował przy okazji wpisu Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków - osada Dziedzinka z leśniczówką, stodołą i spichlerzem w Białowieży. Obiekty są z 1935 r. gdzie powstały w granicach rezerwatu Białowieskiego PN. Obiekt wpisano do rejestru zabytków jako nośnik wartości naukowych i historycznych. Przez ponad 30 lat mieszkała tam biolog i miłośniczka dzikiej przyrody prof. Simona Kossak (1943- 2007) oraz fotograf Lech Wilczek (1930-2018). Prof. Kossak prowadziła badania naukowe nad przyrodą Puszczy Białowieskiej. Oboje mieszkańcy Dziedzinki propagowali unikatowe wartości przyrodnicze puszczy, prowadzili też działalność artystyczną, powstawały książki, filmy, zdjęcia.
Obiekty Dziedzinki są niezmienione architektonicznie, są źródłem badań nad drewnianą architekturą związaną z terenami Puszczy Białowieskiej - uzasadniała także wpis do rejestru - konserwator zabytków.(PAP)
Autorka: Izabela Próchnicka
kgr/