Pod koniec stycznia 2021 roku Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Kajetana P. na dożywocie. Sąd uznał oskarżonego za winnego dokonania zabójstwa Katarzyny J. w lutym 2016 r. w mieszkaniu na warszawskiej Woli. Uznał go także za winnego zaatakowania funkcjonariusza policji, który 26 lutego 2016 r. konwojował go w samolocie lecącym z Malty do Polski. Sąd orzekł karę dożywotniego pozbawienia wolności, pomimo tego, że oskarżony miał – jak wynika z opinii biegłych - w chwili popełniania obu czynów ograniczoną poczytalność. Kajetan P. ma odbywać karę w systemie terapeutycznym.
Apelację od tego wyroku złożyli obrońcy Kajetana P., którzy domagają się uchylenia orzeczenia Sądu Okręgowego. "Obrona nie zgodziła się z takim wyrokiem. Zakwestionowaliśmy go zarówno, co do kwestii ustalenia poczytalności, jak i co do wysokości kary" – informował PAP mecenas Piotr Dałkowski, obrońca Kajetana P. Dodał, że w apelacji obrona domagała się stwierdzenia, że Kajetan P. w trakcie popełnienia czynu był w stanie, który wyłączał świadome podjęcie decyzji. Z kolei prokuratura zgodziła się z wymiarem kary, jednak zaskarżyła wyrok co do kwalifikacji prawnej na niekorzyść Kajetana P., bo uważa, że mężczyzna był poczytalny.
Oceny poczytalności sprawcy dokonują biegli lekarze specjaliści. Składa się ona z trzech elementów. Najważniejszy to "badanie stanu psychicznego człowieka, gdzie analizujemy jego psychikę, nie tylko w badaniach, ale całą jego biografię życiową. To, czy był np. hospitalizowany psychiatrycznie, czy leczył się u psychiatry, czy brał leki psychotropowe, czy był uzależniony od używek" - wytłumaczył lekarz psychiatra i biegły sądowy, dr hab. Zbigniew Lew-Starowicz.
Kolejny element zależy od rodzaju sprawy. Analizowany jest przebieg wydarzeń, zachowanie sprawcy i jego reakcje.
"Proszę sobie wyobrazić film, gdzie jest stopklatka po stopklatce i analizujemy wszystko to, co się działo - tak samo wygląda procedura oceny poczytalności". Na koniec sprawdzana jest cała dokumentacja oskarżonego: "to są akta śledztwa, akta spraw, jeżeli ktoś był w zakładach karnych lub akta ze szpitala psychiatrycznego, gdzie był hospitalizowany" - wymienił psychiatra.
Psychiatrzy oceniają poczytalność podczas obserwacji. "Obserwacja trwa kilka lub kilkanaście tygodni, więc mamy dużo czasu, aby się zorientować, co się z danym człowiekiem działo" - powiedział dr hab. Lew-Starowicz. Po obserwacji sądowo-psychiatrycznej można stwierdzić stopień poczytalności. "Bywają różnice opinii między biegłymi. To wynika z oceny sytuacji" - wyjaśnił. "To też zależy od doświadczenia biegłych i zachowania oskarżonego. Bo oskarżeni potrafią być dobrymi aktorami". Przygotowując się do obrony oskarżeni "czytają podręczniki psychiatrii, więc biegły musi być inteligentniejszy od oskarżonego i wtedy sobie poradzi" - dodał lekarz.
Poczytalność składa się z dwóch elementów - zdolności rozumienia znaczenia czynu i zdolności pokierowania swoim postępowaniem. "Kiedy ktoś dokładnie wie, co robi, przygotowuje się, planuje, ma świadomość, że w tej chwili zabiera komuś życie" - powiedział psychiatra. Jego zdaniem, świadczy to o tym, że jest zdolny do rozumienia znaczenia czynu. To, czy "ktoś był w takim stanie, że mógł się powstrzymać" zależy natomiast od zdolności pokierowania swoim postępowaniem. "To są dwie składowe, które najczęściej idą w parze, ale zdarza się, że może być jedno, a drugie jest zaburzone" - podsumował dr hab. Lew-Starowicz.
Rozpoznanie zaburzenia osobowości nie przesądza o poczytalności.
"To, czy ktoś ma osobowość borderline, osobowość psychopatyczną, osobowość bierno-agresywną czy schizofrenię -bo nawet pacjent ze schizofrenią może mieć okres remisji, czyli poprawy". Biegły sądowy wymienił także często powielane mity. "Mitem jest to, że jeśli ktoś jest impulsywny i np. pił alkohol, to jest to niepoczytalność. Niektórzy mówią też o amoku - to się stało takim sformułowaniem, że człowiek +nie wiedział, co robi+".
Często w sprawie powołane są trzy zespoły biegłych, a między nimi mogą powstać rozbieżności. To powoduje, że "kiedy sprawa trafi do apelacji, jest to wnikliwie badane i wtedy ocena poczytalności może się zmienić. To się zdarza, ale nie często. W sprawach, w których brałem udział na przestrzeni kilkudziesięciu lat, na palcach jednej ręki da się policzyć taką zmianę wyroku" - powiedział psychiatra. "Jeżeli są tego typu rozbieżności, to - oczywiście przy apelacjach - dla obrońców jest to gratka, bo mają do czego się odwołać" - dodał.
Poczytalność może być całkowicie zniesiona lub ograniczona. "Jeżeli ktoś jest niepoczytalny, to nie może być skazany, nie może iść do zakładu karnego. Umieszcza się go w szpitalu psychiatrycznym" - wyjaśnił biegły. Dodał, że jeśli poczytalność jest ograniczona - oskarżony nie może zostać uniewinniony. Wyrok zależy od zakresu ograniczenia. "To się różnicuje, bo może to oznaczać, że trzeba człowieka intensywniej leczyć, albo, że zagraża sobie lub społeczeństwu i powinien być w szpitalu psychiatrycznym" - podsumował dr hab. Lew-Starowicz.
Apelacja od wyroku Kajetana P. opiera się na wniosku dowodowym o powołanie nowego zespołu biegłych. Na wniosek obrońcy rozprawa apelacyjna odbyła się za zamkniętymi drzwiami. Biegli zostali przesłuchani, a wysłuchanie mów końcowych zaplanowano na 15 maja. (PAP)
Autorka: Delfina Al Shehabi
gn/ mar/