"Wystawa poświęcona rzezi Woli była do niedawna pokazywana w archiwum landowym w Szlezwiku, gdzie towarzyszył jej też obszerny program edukacyjny. Została też szeroko odnotowana przez media niemieckie, zarówno lokalne, jak i ogólnokrajowe. Teraz wystawa zostanie pokazana w Instytucie Pileckiego w Berlinie w wersji nieco rozszerzonej o nagrania i wypowiedzi świadków tej zbrodni" - powiedział w rozmowie z PAP Patryk Szostak.
"Będzie też prezentowany krótki fragment, pokazujący jak mówił o tym sam Reinefarth, tłumacząc się, że o niczym nie wiedział, że potępiał egzekucje i że w Powstaniu walczyli wszyscy, także kobiety i dzieci, stąd zdarzało się, że żołnierze strzelali do nich" - podkreślił rzecznik Instytutu Pileckiego w Berlinie.
Aby zwiedzający, a zwłaszcza młodzież mogli jeszcze bardziej wczuć się w tamte czasy, włączamy też naszą grę komputerową "Łowcy Cieni", która będzie integralną częścią wystawy - podkreślił Patryk Szostak.
"Wystawa i elementy multimedialne opowiadają o obu wymiarach tej zbrodni z 1944 r.: o ludobójstwie mieszkańców warszawskiej Woli, ale także o wymiarze sprawiedliwości w Niemczech po drugiej wojnie światowej, o braku rozliczeń. Reinefarth, jak wiemy, zrobił po wojnie karierę polityczną, m.in. jako burmistrz Syltu i poseł landtagu".
"Trzeba podkreślić, że wystawa w znacznej mierze jest efektem wieloletnich badań dyrektorki berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego Hanny Radziejowskiej, powstała też dzięki inicjatywie dyrektorki centrali Instytutu Pileckiego w Warszawie prof. Magdaleny Gawin" - powiedział PAP Szostak.
"Pojawiło się wiele nowych dokumentów, w tym kolekcja ponad trzydziestu oryginalnych fotografii, które wykonał Hanns von Krannhals niemiecki historyk Powstania Warszawskiego, który w 1962 roku dokonał w miejscach masowych egzekucji na Woli wizję lokalną i tam zrobił te zdjęcia" - podkreślił rzecznik. "Widać też odręczne szkice przedstawiające przebieg wydarzeń w sierpniu 1944 roku, usytuowanie karabinów maszynowych itd.".
Wystawa "zawiera też dokumentację śledztwa: pokazuje, dlaczego nie udało się ukarać Reinefartha i że nie było to spowodowane brakiem dowodów lub zbyt skomplikowanymi procedurami prawnymi albo innymi obiektywnymi trudnościami" - powiedział Patryk Szostak. "Wynikało to z braku woli politycznej i atmosfery w społeczeństwie oraz w niemieckim wymiarze sprawiedliwości w tamtym okresie".
Rzecznik podkreślił, że "nie jest to oczywiście jedyny przykład tego typu, raczej jest to bardzo wymowny szczyt góry lodowej". Reinefarth "po karierze politycznej wrócił do zawodu adwokata bez żadnych dodatkowych pytań, na przykład kodeks etyczny zawodu adwokata nie odegrał tu żadnej roli. Umarł otoczony szacunkiem jako porządny obywatel, jako uznany reprezentant elity niemieckiej". Patryk Szostak zauważył, że "to bardzo dużo mówi o tamtych czasach, jest to też ważny rozdział relacji polsko-niemieckich. Pod tym kątem realizujemy misję naszego Instytutu - jesteśmy jak najbardziej za pojednaniem polsko-niemieckim, ale zawsze w oparciu o badania historyczne, nawet jeśli są one niewygodne".
"Liczymy, że uda się dotrzeć z tą wystawą do możliwie dużej części opinii publicznej w Niemczech", powiedział Szostak. "Bardzo pomocny będzie też fakt, że mamy naprawdę bardzo rozbudowany i - muszę to podkreślić - świetnie działający dział edukacji, gdzie co tydzień odbywają się warsztaty, które mają coraz ciekawsze innowacyjne formy. Stworzyliśmy na przykład historyczną grę karcianą na temat drugiej wojny światowej, gdzie są najważniejsze daty i fakty dotyczące niemieckiej okupacji Polski, czyli tego obszaru historii, który jest w naszym odczuciu cały czas w stopniu niewystarczającym omawiany i obecny w powszechnej świadomości w Niemczech. Wystawie będzie towarzyszył cały program wydarzeń towarzyszących z wykładami m.in. dyrektorki Instytutu Hanny Radziejowskiej, czy Piotra Gursztyna, autora monografii na ten temat, ale też niemieckich historyków".
Instytut Pileckiego w Berlinie przygotował wystawę we współpracy z Landesarchiv Schleswig-Holstein, polskim Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Wolskim Centrum Kultury i Kolonią Wawelberga.
Rzeź mieszkańców stołecznej Woli trwała od 5 do 7 sierpnia 1944 r. W masowych egzekucjach zginęło - według różnych szacunków - od 40 do 60 tys. mieszkańców dzielnicy. Ludność była rozstrzeliwana, a ciała zabitych palono. Eksterminacja na dużą skalę zakończyła się 7 sierpnia, jednak w mniejszym stopniu trwała aż do 12 sierpnia, kiedy dowodzący operacją tłumienia Powstania Warszawskiego gen. Erich von dem Bach-Zelewski wydał zakaz mordowania ludności cywilnej. Po wojnie żaden z wykonawców tej zbrodni nie poniósł odpowiedzialności.(PAP)
Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)
kw/