Premier Morawiecki: Polska i Estonia są położone zbyt blisko Rosji, by pozwolić sobie na neutralność

2023-04-25 11:36 aktualizacja: 2023-04-25, 15:02
Premierzy Polski Mateusz Morawiecki oraz Estonii Kaja Kallas podczas konferencji prasowej po zakończeniu spotkania w siedzibie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie. Fot. PAP/Piotr Nowak
Premierzy Polski Mateusz Morawiecki oraz Estonii Kaja Kallas podczas konferencji prasowej po zakończeniu spotkania w siedzibie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w Warszawie. Fot. PAP/Piotr Nowak
"Polska i Estonia leżą zbyt blisko Rosji, by pozwolić sobie na neutralność, dlatego zabiegamy o wzmocnienie gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy i razem zabiegaliśmy, by jak najszybciej Finlandia i Szwecja przystąpiły do NATO" - mówił premier Mateusz Morawiecki po spotkaniu z premier Estonii Kają Kallas. Dodał, że "sankcje na Rosję muszą być twarde, ale kraje Europy Środkowej muszą mieć wsparcie. "Nie sztuka nałożyć sankcje i pozostawić kraje, które na skutek tych sankcji również cierpią i mają problemy na rynku wewnętrznym" - powiedział premier.

Na konferencji po spotkaniu we wtorek rano w Warszawie z szefową estońskiego rządu premier poinformował, że rozmawiali o kluczowych tematach związanych z Ukrainą, NATO i UE. Morawiecki wyraził zadowolenie, że Estonia myśli podobnie jak Polska i podkreślił, że w trudnych czasach szczególnie ważna jest wspólna polityka oraz wsparcie w naszym regionie.

Zdaniem premiera, obecne czasy są przełomowe i mogą określić sytuację na najbliższe dekady.

"W trudnych czasach społeczeństwa potrzebują też sprawdzonych przywódców" - powiedział Morawiecki zwracając uwagę, że Kallas wygrała niedawne wybory w Estonii. "Cieszę się, że możemy kontynuować naszą wspólną opowieść dla naszych partnerów w Zachodniej Europie, ale także wspólne starania związane z tym, co się dzieje w naszym regionie" - mówił.

Premier zwracał też uwagę na wysiłek jaki Estonia wykonuje w związku z sytuacją wojenną na Ukrainie. Wskazał, że znaczna część zasobów wojskowych i budżetowych tego kraju jest przekazywanych Ukrainie. Wysiłek ten - dodał - jest dostrzegany na całym świecie i doceniany m.in. w Ukrainie i Europie Środkowej.

"Zdajemy sobie sprawę, że dzisiejsza walka na Ukrainie, to taka walka Dawida z Goliatem i Dawid musi mieć tę nowoczesną broń, by mógł zwyciężyć w tej nierównej walce, która ma tam miejsce" - stwierdził Morawiecki. Przypomniał też, że Polska uczestniczy w inicjatywie dotyczącej odszukiwania dzieci ukraińskich porwanych przez Rosję. "Prosimy też Estonię o udział w tej inicjatywie" - powiedział.

Morawiecki powiedział też, że to znamienne, iż narody, które znajdują się najbliższej potężnego sąsiada znajdują w sobie jednocześnie największą odwagę, aby "we właściwy sposób reagować, tłumaczyć partnerom z Europy Zachodniej". Dodał, że znaczna część wtorkowego spotkania została poświęcona na rozmowę o tym, "jak wyjaśnić rzeczywiste wyzwania, ale też stawkę tej wojny naszym partnerom w zachodniej Europie".

"Niestety jest to wielkie ryzyko, z którym się dzisiaj mierzymy"

"Jednocześnie przestrzegamy, bo Rosja nie jest państwem demokratycznym i Rosja może pozwolić sobie na prowadzenie tej wojny w dłuższej perspektywie czasowej. Rosja i rosyjska opinia publiczna jest cierpliwa - może przetrzymać różne cykle wyborcze, demokratyczne, i to niestety jest wielkie ryzyko, z którym się dzisiaj mierzymy" - ocenił.

Jak dodał, Polska i Estonia są położone zbyt blisko Rosji, by pozwolić sobie na neutralność. "Dlatego zabiegamy razem nie tylko o wzmocnienie gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy, ale też razem zabiegaliśmy, aby jak najszybciej Finlandia i Szwecja przystąpiły do NATO" - podkreślił.

Morawiecki wskazał, że współpraca gospodarcza Polski z Estonią przebiega bardzo dobrze, a wymiana handlowa się zwiększa. 

"Chcemy utrzymać twardy pakiet sankcji"

Podczas konferencji prasowej po spotkaniu szefowie rządów zostali zapytani o propozycje nowych sankcji na Rosję ze strony państw G7 i Unii Europejskiej

"Jesteśmy tutaj w kontakcie i z Estonią, i z pozostałymi partnerami z całego pasa Europy Środkowej, całego naszego regionu, aby jednym głosem przekonywać z jednej strony G7, a z drugiej strony Komisję Europejską, co do konieczności interwencji i utrzymywania sankcji" - powiedział premier. Jak zaznaczył, "nie sztuką jest nałożyć sankcje na Rosję, a potem pozostawić kraje, które na skutek tych sankcji również cierpią i mają problemy na rynku wewnętrznym".

Premier stwierdził, że "tego właśnie doświadcza dzisiaj Polska na rynku rolnym".

"Parę dni temu rozmawiałem z panem wiceprzewodniczącym (KE - PAP) Valdisem Dombrovskisem; jeszcze wcześniej byłem w kontakcie z przewodniczącą KE Ursulą von der Leyen, właśnie po to, by wypracować wspólne stanowisko. Muszę powiedzieć, że ostatnie dni napawają mnie pewną nutą optymizmu, ponieważ KE zrozumiała, że Polska, Słowacja, Rumunia, Bułgaria, Węgry, czy Republika Czeska - że wszystkie te państwa naprawdę podlegają wielkim procesom wstrząsów gospodarczych na skutek gwałtownego wwozu produktów rolnych z Ukrainy, które miały być - na zasadzie tych korytarzy solidarności, jak je nazywaliśmy - wyeksportowane do innych krajów" - mówił szef rządu.

"Jak najbardziej chcemy utrzymać twardy pakiet sankcji i nie pozwolić Putinowi szantażować G7 i Unii Europejskiej. Co to oznacza? Sankcje muszą być twarde, ale kraje Europy Środkowej muszą mieć wsparcie w zakresie ochrony swoich produktów rolnych, swoich rynków - i to się dzieje w ostatnich dwóch tygodniach" - powiedział premier Morawiecki.

Premier Kallas dodała, że dla państw graniczących z Rosją ułatwieniem byłoby całkowite embargo na handel z tym krajem. "Zdajemy sobie sprawę, że wszystkie te towary, które były eksportowane do Rosji, są teraz eksportowane do państw trzecich - chodzi o obchodzenie sankcji. Musimy znaleźć jakieś rozwiązania, by zamknąć te luki" - oceniła

Premier Estonii: będziemy cały czas wspierać Ukrainę i zwiększać koszty agresji dla Moskwy 

Na wspólnej konferencji po spotkaniu Kallas podkreślała, że Polska jest sojusznikiem Estonii w UE i NATO; zwracała uwagę, że rosyjska agresja na Ukrainę to nie tylko sprawa europejska i konflikt regionalny. "Stawka (wojny) w Ukrainie to prawo do istnienia jako państwo, Rosja testuje, czy podbicie i skolonizowanie państwa w XXI wieku jest możliwe" - powiedziała estońska premier.

"Będziemy cały czas wspierać Ukrainę i zwiększać koszty dla Moskwy, aż Ukraina wygra, musimy pamiętać o tym, żeby przestępcy wojenni zostali pociągnięci do odpowiedzialności, jednocześnie agresor musi zapłacić za wszystko, co zniszczył" - powiedziała Kallas.

Podkreśliła, że teraz priorytetem jest wspieranie Ukrainy poprzez przekazywanie jej sprzętu; poinformowała, że jej rząd podjął już w zeszłym tygodniu decyzję, by wysłać estońską część amunicji na Ukrainę. Oświadczyła też, że "dla pokoju w Europie potrzebujemy Ukrainy w NATO, potrzebujemy Ukrainy w UE".

Szefowa estońskiego rządu mówiła też o znaczeniu współpracy Polski i Estonii w NATO, o tym, że polskie myśliwce bronią estońskiego nieba w ramach misji Baltic Air Policing, a żołnierze z obu krajów biorą udział we wspólnych ćwiczeniach.

"Nasza współpraca w zakresie obronności przechodzi na kolejny poziom, kolejny krok to nowe systemy obrony przeciwpowietrznej, które wzmocnią nie tylko naszą dwustronną współpracę, ale jednocześnie bezpieczeństwo regionalne" - mówiła Kallas.

Dodała też, że Estonia "jest połączona z Europą przez Polskę". "I chcemy poprawiać te relacje i połączenia - transport kolejowy, mobilność, telekomunikacja, jednocześnie chcemy wzmocnić relacje w usługach cyfrowych" - podkreśliła Kallas.

Podziękowała też premierowi Morawieckiemu i Polsce za ważną rolę we wsparciu Ukrainy w walce o wolność. Jak mówiła, Polska przekazała Ukrainie historyczne wsparcie, przyjęła miliony uchodźców oraz wdraża coraz silniejsze sankcje przeciwko Rosji.

"Jesteście na froncie mobilizowania międzynarodowego wsparcia na rzecz Ukrainy, te wysiłki muszą być kontynuowane, ponieważ wojna jeszcze się nie skończyła" - podkreśliła Kallas. 

"Wojna w Ukrainie to także walka o porządek międzynarodowy"

Podczas konferencji prasowej premier Estonii została zapytana o słowa ambasadora Chin we Francji, który stwierdził, że kraje byłego ZSRR "nie mają czynnego statusu według prawa międzynarodowego".

"Wojna w Ukrainie to nie tylko walka o to, czy Ukraina ma prawo do istnienia, jako wolny, niezależny kraj, ale także chodzi tutaj o porządek międzynarodowy. W związku z tym każdy patrzy na to, czy jest akceptacja czy brak akceptacji tego, co się dzieje. Te komentarze właśnie z tego się wywodzą" - powiedziała premier Kallas.

"My poprosiliśmy ambasadora, by wyjaśnił, co tak naprawdę myślą Chiny. Na razie te komentarze są określane jako mało ważne, ale musimy pamiętać, że wszyscy odnotowują, jak międzynarodowa wspólnota reaguje na to, co się dzieje w Ukrainie" - podkreśliła premier Estonii.

Dodała, że kiedy dochodzi do agresji na niezależny kraj, wszyscy dyktatorzy na świecie patrzą, czy im się to opłaca. "Dlatego nie możemy tego zaakceptować. Wolność i pokój jest tutaj stawką" - zaznaczyła Kallas.

Autorzy: Rafał Białkowski, Grzegorz Bruszewski, Karol Kostrzewa, Mikołaj Małecki

mmi/